Punkty dla Stelmetu BC: Koszarek 29, Dragicević 16, Savović 13, Zamojski 11, Florence 10 oraz: Matczak 5, Gecevicius 3, Murić i Hrycaniuk po 0; dla Anwilu: Almeida 20, Sobin 13, Łączyński 11, Nowakowski 9, Airington 3 oraz: Hosley 12, Zyskowski i Wojciechowski po 8, Delas i Ihring po 0.
Wydawało się, że pod większą presją będzie Anwil. Tymczasem stało się zupełnie inaczej. To zielonogórzanie byli kompletnie rozkojarzeni. Pierwsza kwarta mimo naszych niedoskonałości jeszcze nie była taka zła, bo wprawdzie rywale nam uciekali, ale jakoś ich goniliśmy. Martwiła słaba skuteczność, nie potrafiliśmy zdobyć punktów w kilku znakomitych sytuacjach. Ciągle była jednak nadzieja, że nasi się obudzą. Fatalnie jednak zaczęliśmy drugą kwartę. Rywale odskoczyli na 31:19. Zerwaliśmy się jednak i po kilku dobrych akcjach było tylko 32:29 dla gości. Kibice odetchnęli z ulgą. Niestety, następne minuty były w wykonaniu Stelmetu tragiczne. Traciliśmy piłki, nie trafialiśmy. W odpowiedzi Anwil rzucił kolejno cztery trójki (dwa razy Ivan Almeida, po razie Quinton Hosley i Michał Nowakowski). W 18 min Anwil wygrywał w Zielonej Górze 46:29! Nasi byli jak sparaliżowani. Schodziliśmy na przerwę przy 17-punktowej przewadze rywali. Nie tak miało być!
Na początku trzeciej kwarty wydawało się, że czeka nas pogrom. Nie potrafiliśmy nic zrobić. W 23 min po rzucie Almeidy Anwil wygrywał już zastraszająco wysoko bo 59:39. Potem jednak Stelmet mozolnie zaczął odrabiać. Odrabialiśmy straty, walczyliśmy. Potrafiliśmy zejść poniżej dziesięciu punktów. W pewnym momencie zaświtała nadzieja na dogonienie rywala. W 28 min po rzucie za trzy Łukasza Koszarka przegrywaliśmy tylko 68:74. Niestety, nie potrafiliśmy pójść za ciosem i pozwoliliśmy gościom znów odskoczyć. Przed ostatnią kwartą Anwil wygrywał 72:60. Rzuciliśmy się do odrabiania strat. Potrafiliśmy w samej końcówce przy wielkim dopingu wyrównać po rzucie Vladimira Dragicevicia 87:87. Niestety, w ostatniej akcji na 1,5 sek przed końcem faulowany był Almeida. Trafił jeden raz a nam nie starczyło czasu by cokolwiek zrobić. Anwil wygrał wyrównał stan pojedynku na 2:2.
I przyjdzie nam walczyć w poniedziałek we Włocławku o awans do finału. Teraz my straciliśmy przewagę parkietu. Wielka szkoda...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?