- Mamy dość sąsiedztwa z tym zakładem, przez lata naprawiali tam samochody, od rana hałas i smród lakieru, czasem nawet w nocy. Na początku roku firma przestała chyba działać, ale ostatnio zaczęli przywozić jakiś proszek do silosów, które stoją obok hali. Strasznie od niego się kurzy, wszystko leci w stronę naszych mieszkań - opowiada Beata Maciulewicz.
Czy to uczulenie?
Zaniepokojona jest też Małgorzata Grajkowska. - Ostatnio jak dziecko ubrało podkoszulkę, która schła na sznurku na balkonie, mówiło mi, że czuje jakieś swędzenie, pewnie to jakieś uczulenie od tego proszku, my nawet nie wiemy co to - mówi.
O swoje zdrowie martwi się Jolanta Rotarska. - Kiedy przepompowują ten proszek to się bardzo kurzy i idzie to w naszą stronę. Czasami okien nie można otworzyć. Pisaliśmy skargę do ratusza i nic. A robi się już ciepło, jak mamy żyć w zamkniętych pokojach - zastanawia się kobieta.
Urszula Sikacka, właścicielka firmy Boma zapewnia, że nic, co miałoby zagrażać okolicznym mieszkańcom, się nie dzieje.
- Zakład wydzierżawiłam. Nie ma jeszcze żadnej produkcji, a to co wsypuje się do silosów, to nie żaden proszek tylko drobny piasek. Jeżeli nawet się trochę zakurzyło, to nie powoduje uczulenia.
Niestworzone rzeczy
Dzierżawca zakładu Anton Roijakkers jest Holendrem i nie bardzo rozumie obawy mieszkańców. - W silosach jest tylko piasek, sąsiadom pewnie zależy na negatywnym wizerunku firmy, więc opowiadają niestworzone rzeczy. Niech przyjdą i dotkną, przekonają się, że to nie jest szkodliwy proszek - denerwuje się.
- Do nas nie wpłynęły jeszcze żadne dokumenty w sprawie nowej produkcji. Ale byliśmy tam. Na razie jest tam tylko piasek - mówi Rudolf Kikowicz, naczelnik wydziału w urzędzie miasta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?