Tym razem pierwszy etap startuje o godz. 10.00 z Bytomia Odrzańskiego, aby o 16.45 zakończyć się w Nowej Soli. Spływ potrwa tydzień i zakończy się w Gozdowicach. Tegorocznym sponsorem jest Kostrzyńsko-Słubicka Specjalna Strefa Ekonomiczna.
Wydarzenie to przez lata funkcjonowało jako impreza czysto koleżeńska i długo traktowane było jako regionalna ciekawostka. Jednak wraz z powstaniem w nowosolskim kanale portowym infrastruktury sprzyjającej rozwojowi turystyki rzecznej, magistrat, który prowadzi coraz intensywniejszą politykę "przywracania" Odry miastu, postanowił wykorzystać spływ do jeszcze śmielszej promocji Nowej Soli, jako miasta nadrzecznego. - Wszystko co wydarzy się na trasie pierwszego etapu, oraz po nim będzie mieć na celu promowanie Odry i naszego regionu - mówi Ewa Batko, rzecznik prasowy nowosolskiego magistratu. A wydarzy się wiele, bo organizatorzy zaplanowali m.in. degustację wina z winnicy Kinga w Starej Wsi, bułek solanek, regionalnego miodu czy piwa. - Gdy tratwy wpłyną do nowosolskiego portu, przywitają ich zespoły Czas na Grass oraz Big Band Nowosolski - dodaje E. Batko.
Również starostwo aktywnie włączyło się w promowanie regionu poprzez spływ. - Jako powiat mamy swoją tratwę - mówi Stanisław Uriadko, członek zarządu. - Ja sam płynę już trzeci raz. Przyroda nadodrzańska widziana z perspektywy tratwy to po prostu coś pięknego.
Nie wszyscy wiedzą, jak narodziła się najstarsza odrzańska impreza.
Wszystko zaczęło się w 1998 r., w Kawiarni Teatralnej. Wtedy to w głowie Krzysztofa Gąsiora, właściciela lokalu, narodził się pomysł, by zbudować... scenę w kształcie tratwy. - Pierwszy spływ to był szalony pomysł - wspomina. - Pomysł ze sceną cały czas ewoluował. Jak już ją zbudowaliśmy, to pomyśleliśmy, że fajnie byłoby ją zwodować, a jak już pływała to popłynęliśmy nią aż do Szczecina - śmieje się K. Gąsior.
Pierwszy spływ spotkał się z ogromnym zainteresowaniem mediów i ludzi. Grupę śmiałków sfilmowała nawet telewizyjna stacja Discovery. - Dzięki temu za granicami kraju spływ był bardziej znany niż w Polsce, chociaż krajowe media również nagłaśniały sprawę - mówi.
Spływ z 1998 r. był też swego rodzaju jaskółką zwiastującą pozytywne przemiany w turystyce wodnej na Odrze. - Po 12 latach pływania widzę tą różnicę - mówi K. Gąsior. - Na całej trasie nie było ani jednego miejsca, gdzie można byłoby się zatrzymać. Niemcy mieli wtedy jakąś infrastrukturę, ale my z kolei nie mogliśmy tam wtedy zacumować - mówi. - Musieliśmy płynąć prawą stroną rzeki.
Tratwiarze jako pierwsi zaczęli mówić o potrzebie budowy, o ponownym zwróceniu się twarzą do rzeki. - Przecież w skali kraju to jest coś unikatowego. Na bazie spływu można zbudować produkt turystyczny chociażby dla najbliższych nam społeczności - tłumaczy K. Gąsior.
A co stało się z pierwszą, najstarszą tratwą o wdzięcznej nazwie "Dobra"? Od lat promuje Nową Sól na jeziorze Dąbie, gdzie opiekuje się nią szczeciński WOPR.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?