- Opony palą zazwyczaj wieczorem albo w nocy - mówi pan Mirosław. - Nad szklarniami unosi się wtedy czarny dym. Śmierdzi. Trzeba zamykać okna, bo sadza z wiatrem wpada do środka. Raz miałem całą posadzkę czarną. Sąsiadom pranie pobrudziła. Nie mówiąc o tym, że zanieczyszcza ogródki.
Smród i brud
Zakład ogrodniczy za Bobrem istnieje od 30 lat. Prowadzą go bracia Sobczykowie: Leszek, Bogdan i od niedawna dołączył do nich Wojtek. Mają szklarnie na 3 tys. mkw. i trzy kotłownie. Zasadzili 10 tys. krzaków pomidorów i 4 tys. ogórków. Warzywa sprzedają głównie do hurtowni. Sami wożą. Wiedzą, co robią, bo gdyby klient do nich przyjechał po pomidory, pewnie by nie kupił. Między szklarniami są sterty odpadów: kartonów, złomu, trocin, opon... Śmierdzi i jest brudno.
- Ale pomidory za to dobre - mówi Leszek Sobczyk. - Gdzie takie czerwone o tej porze roku dostaniecie? Ich się nie wstydzę, a odpady uprzątnę.
Sprzątanie trwa już kilka miesięcy. I nic. Dzięki interwencjom mieszkańców zabobrza, urząd gminy skierował pismo do Sobczyków, by pozbyli się zanieczyszczeń i zaniechali spalania opon.
- Sprawę skierowaliśmy do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Zielonej Górze, bo jako gmina nie mamy mocy, by wejść na teren ogrodnictwa i skontrolować - tłumaczy zastępca burmistrza Mirosław Korecki. - Byli cztery razy. Trzy wizyty skończyły się niepowodzeniem. W czasie jednej wykryli spalanie opon. Wymierzyli grzywnę 500 zł. Ale problem się powtarza.
Wojtek Sobczyk przyznaje, że nawiózł opon, bo chciał zimą przy mrozie nimi palić. Wie, że jest to nielegalne, a takie prawo mają jedynie specjalistyczne spalarnie lub cegielnie. - Oponami już nie palimy - dodaje. - Tylko trociny, koks, węgiel.
Zwiększają nacisk
Janusz Tylzon z Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska informuje, że zakaz palenia oponami obowiązuje odkąd istnieje cywilizacja.
- Opony nie są do tego. Emitują niebezpieczne dla przyrody i ludzi substancje takie jak furany, które mogą działać rakotwórczo - podkreśla. - W tej sprawie możemy zrobić coś tylko wtedy, gdy złapiemy właścicieli ogrodnictwa na gorącym uczynku.
Zastępca burmistrza twierdzi, że kontrolerzy z inspekcji ochrony środowiska powinni lepiej przygotować się do wizyty w Szprotawie.
- Tam trzeba jechać bez zapowiedzi. Najlepiej późnym wieczorem - mówi Korecki. - Gdy oni spodziewają się wizyty, gromadzą węgiel, by pokazać, że oponami nie palą. Dlatego ponownie złożyliśmy pismo w inspekcji z prośbą o działania kontrolne. Będziemy też zwiększać nacisk, angażując w sprawę inne instytucje zajmujące się ochroną środowiska. Przecież wystarczy wejść na teren ogrodnictwa, by zauważyć, co tam się dzieje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?