Jeszcze 31 sierpnia karetka ze Skwierzyny była na miejscu tragedii, jaka wydarzyła się na ul. Międzyrzeckiej. Od środy, 1 września, przynajmniej przez cztery najbliższe dni ambulans nie będzie jeździł. Jak wynika z wypowiedzi ratowników, którzy się z nami skontaktowali, nie dogadali się z zarządem szpitala w Skwierzynie.
– W końcu lipca złożyliśmy wypowiedzenia części gwarantów, czyli dyżurów zakontraktowanych do obsłużenia w konkretnym miesiącu – mówi skwierzyński ratownik. Jak podkreśla, cały czas skwierzyńscy ratownicy medyczni sygnalizowali chęć podjęcia rozmów, bo to, co im obiecywano jeszcze w ubiegłym roku, zostało zrealizowane szczątkowo. Rozmowy ratowników podjęte w połowie sierpnia nie przyniosły skutku. – 26 sierpnia dostaliśmy pismo od pani prezes, że powinniśmy czekać na rozwiązania systemowe – mówi ratownik ze Skwierzyny. – No i 30 sierpnia złożyliśmy wypowiedzenia ze skutkiem na koniec września, bo obowiązuje miesięczny termin wypowiedzenia.
Mówiąc wprost, ratownicy od początku września nie będą na części dyżurów. Tak się akurat składa, że od 1 do 4 września, w związku z rezygnacją z dyżurów, obsady karetki nie będzie. Będą jednak okresy we wrześniu, kiedy karetka będzie miała obsadę, bo część dyżurów jednak muszą pełnić. - Jeżeli nie dojdziemy do porozumienia, to ostatecznie nie będziemy w ogóle obsadzać karetki od 1 października - twierdzi nasz rozmówca.
Karetka nie wyjeżdża
Efekt jest taki, że od środy, 1 września, od godziny 8.00 skwierzyńska karetka nie wyjeżdża z bazy. W Skwierzynie wypowiedzenia złożyło kilkunastu ratowników – cała załoga stacji. Czego oczekują? - Chcemy, żeby ktoś z nami poważnie porozmawiał.
Jak czytamy w piśmie z 26 sierpnia skierowanym do skwierzyńskich ratowników przez prezes szpitala w Skwierzynie Edytę Broniewską "Otrzymaliśmy zapowiedź ze strony Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego i NFZ, wskazujące na wzrost od 1 września 2021 r. wyceny świadczeń medycznych o 8 procent. Jesteśmy w trakcie weryfikacji możliwości finansowych w zakresie stawki za godzinę świadczenia usług". Jak jednocześnie podkreśliła prezes, wzrost wynagrodzenia jest obecnie uzależniony od działań ze strony rządowej, które obecnie trwają.
Cierpliwość się skończyła
Ratownicy twierdzą, że ich cierpliwość się skończyła. - Żeby utrzymać rodzinę i system ratownictwa pracujemy po 300-400 godzin miesięcznie – tłumaczy ratownik. – Niektórym z nas rozsypała się z tego powodu rodzina, inni umierają przedwcześnie. Niejednokrotnie na jednym dyżurze obciążenie psychiczne jest większe niż dla większości ludzi przez całe życie.
Teren obsługiwany przez karetkę ze Skwierzyny będą obsługiwać karetki z Międzyrzecza i Gorzowa.
Wideo: Ratownicy protestują przeciwko niskim wynagrodzeniom i złym warunkom pracy
Źródło: TVN24/x-news
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?