MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Siostra poszukuje swojego brata z Lubska

Aleksandra Łuczyńska
Informacje o zaginionym mężczyźnie, rodzina rozwiesiła w okolicy szpitala.
Informacje o zaginionym mężczyźnie, rodzina rozwiesiła w okolicy szpitala. fot. Aleksandra Łuczyńska
Od kilku dni rodzina i znajomi szukają Andrzeja Rudziewicza, który zaginął w minioną sobotę. - Wyszedł ze szpitala, ponoć wypisał się na własne żądanie, ale to do niego zupełnie niepodobne - mówi siostra mężczyzny.

Małgorzata Wojciechowska z niepokojem myśli o tym co mogło przytrafić się jej bratu. Andrzej Rudziewicz do 105 szpitala wojskowego w Żarach trafił w miniony piątek. Na stan zdrowia narzekał już dwa dni wcześniej.

- Myślał, że dopadła go jakaś grypa, bolały go kości - relacjonuje siostra zaginionego. - Mieszkamy blisko siebie, brat jest kawalerem, pracuje, jest taki trochę z niego mruk, ale to normalny facet. Nigdy wcześniej nie chorował. Zdziwiłam się kiedy w piątek przyszedł do mnie zwijając się z bólu. Nie mógł już wytrzymać.

To nie jest wariat

Wezwano pogotowie. Mężczyznę natychmiast przewieziono karetką do żarskiej lecznicy gdzie został zbadany. Jak mówi M. Wojciechowska lekarze stwierdzili u niego dolegliwości związane z wrzodem dwunastnicy, żołądkiem, wątrobą. Trafił na oddział chirurgiczny.

- Kiedy następnego dnia w południe rozmawiał z mamą przez telefon powiedział, że jest już po zabiegu. Dziwnie oddychał, jakby był zmęczony, więc mama się rozłączyła - opowiada kobieta.

W niedzielę rodzina postanowiła odwiedzić chorego. Jednak w szpitalu okazało się, że A. Rudziewicz wypisał się na własne żądanie poprzedniego dnia. - To był dla nas szok, przecież mówił, że jest po operacji, w takim stanie chyba nikogo nie wypuszczają ze szpitala. Potem wyszło na jaw, że wcale nie był operowany.

Przypadkiem dowiedzieliśmy się, że próbował uciekać. Mój brat nie jest wariatem, podejrzewamy, że pod wpływem silnych leków przeciwbólowych mógł dostać szoku, stąd próby ucieczki i dziwne zachowanie - mówi Wojciechowska. - Czy w takim stanie lekarze mogli go wypisać? Coś tu jest nie tak.

Zostawił rzeczy

Roman Olbrycht, ordynator oddziału chirurgicznego zaprzecza: - Pacjent trafił na oddział, ale nie wymagał interwencji chirurgicznej. Rzeczywiście, w sobotę rano próbował się oddalić, ochrona szpitala przyprowadziła go z powrotem. Około południa powiadomił lekarza, że chce się wypisać. Miał do tego prawo, jego stan na to pozwalał. To, że jego zachowanie wywołały jakiekolwiek środki przeciwbólowe jest absolutne wykluczone.

A Rudziewicza widziano ostatni raz w sobotnie południe w okolicach Poznańskiej. Do dziś nie dał znaku życia, ma wyłączony telefon. W szpitalu zostawił swoje ciuchy i inne rzeczy osobiste. Jak informuje podinspektor Sebastian Wojciechowski z żarskiej policji poszukiwania mężczyzny cały czas trwają. Każdy kto mógłby udzielić informacji na temat mieszkańca Lubska jest proszony o kontakt z najbliższym posterunkiem policji lub pod nr tel. 997 i 0 68 476 33 11.

W dniu zaginięcia A. Rudziewicz był ubrany w białą bluzę z kapturem i ciemne spodnie dresowe, miał ze sobą plecak. Mężczyzna ma 38 lat, ok. 175 cm wzrostu, jest szczupłej budowy ciała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska