Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siedmioosobowa rodzina martwi się, że nie przetrwa zimy

KRZYSZTOF FEDOROWICZ 0 68 324 88 19 kfedorowicz @gazetalubuska.pl
- Uprzątnąłem co się dało - rozkłada ręce Wiesław Urbańczyk. - Ale nie miałem pieniędzy, żeby odbudować zawaloną część domu.
- Uprzątnąłem co się dało - rozkłada ręce Wiesław Urbańczyk. - Ale nie miałem pieniędzy, żeby odbudować zawaloną część domu. fot. Paweł Janczaruk
Od gminy dostali tysiąc, a z firmy ubezpieczeniowej 4.600 zł. A przecież za te pieniądze nikt nie jest w stanie odbudować domu!

Kataklizm w Słocinie koło Kożuchowa nadszedł nocą 23 czerwca. Tuż przy starym poniemieckim domu Urbańczyków rósł ogromny wiąz, mocno nadszarpnięty przez próchnicę. W domu spali państwo Katarzyna i Wiesław z trójką dzieci, a w przybudówce obok drzewa - rodzice pana Wiesława.

- Dziadek miał łóżko przy samej ścianie. Akurat zbudził się, by wyjść do ubikacji. Kiedy wyszedł, rozległ się suchy trzask, a potem huk burzonych ścian - relacjonuje pan Wiesław.
Jego ojciec mówi, że tylko Panu Bogu może dziękować za ocalenie. Kiedy wrócił z toalety, jego posłanie było przygniecione kupą cegieł i gruzu.

W czwartek, 11 grudnia pojechaliśmy sprawdzić, jak żyje rodzina, którą pół roku temu dotknęła tragedia. Niestety naszym oczom ukazała się ta sama ruina - zniknęło tylko drzewo, które leżało na stertach gruzu, nie ma też belek stropowych, co wisiały przy kominie.

- Uprzątnąłem co się dało - rozkłada ręce Wiesław Urbańczyk. - Ale nie miałem pieniędzy, żeby odbudować zawaloną część domu. Z gminnej pomocy socjalnej dostaliśmy tysiąc złotych na materiały budowlane, 4.600 zł przyznała nam firma ubezpieczeniowa, ale za te pieniądze niewiele mogliśmy zrobić.

- Żyjemy z gospodarki, mamy 23 hektary, ale to piąta i szósta klasa, i po tegorocznej suszy nie było co zbierać - martwi się Katarzyna Urbańczyk. - Właśnie z Caritasu przyszło pismo, że jest szansa odbudować dom, ale pod warunkiem, że weźmiemy 100 tys. kredytu. Ale bank nam nie da tych pieniędzy, bo mamy za małe dochody.
Katarzyna, Wiesław, troje ich dzieci oraz jego rodzice, Marian i Kazimiera - w sumie siedem osób - zamieszkuje dziś w malutkiej izbie z kuchnią. Jest tutaj okropnie ciasno i niezbyt ciepło. - Prosiliśmy burmistrza o mieszkanie zastępcze dla rodziców, bo będzie nam tutaj trudno przetrwać zimę - przyznaje Wiesław. - Ale dotąd żadnej odpowiedzi nie ma.

- Gdybyśmy mieli, to byśmy dali - stwierdza Andrzej Ogrodnik, burmistrz. - Mieszkalnictwo to duży kłopot, nie ma u nas bowiem odpowiednich, wolnych lokali.
Burmistrz zauważa, że w Kożuchowie są puste mieszkania, ale są one prywatną własnością.

- My chcielibyśmy znaleźć coś dla nich i może przed świętami się uda, ale to jest jak szukanie igły w stogu siana. Myślimy też o tym, by sfinansować Urbańczykom projekt budowlany, bo przy odbudowie będzie on konieczny - dodaje szef gminy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska