Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siedem grzechów głównych naszych dziurawych dróg

Czesław Wachnik 68 324 88 29 [email protected]
Ul. Wrocławska to jedna z tych ulic, gdzie ułożono nawierzchnię odporną na powstawanie kolein, ale za to skłonną do wykruszania się. To nasz grzech nr 4
Ul. Wrocławska to jedna z tych ulic, gdzie ułożono nawierzchnię odporną na powstawanie kolein, ale za to skłonną do wykruszania się. To nasz grzech nr 4 fot. Mariusz Kapała
Mrozy puściły i od razu na ulicach widać - i czuć! - dziury. Niektóre to prawdziwe kratery. Kierowcy klną na czym świat stoi, ale tak naprawdę mało kto wie, dlaczego tych dziur jest tak wiele. I dlaczego za granicą jeździ się równo jak po stole.

Wczoraj zapytaliśmy o to Michała Śmiałka, kierownika Laboratorium Drogowego w Raculi pod Zieloną Górą. - Odpowiedź nie jest prosta - odrzekł, ale potem cierpliwie nam to wypunktował. Według niego przyczyn jest co najmniej kilka. Niektóre banalne, o których niby wiemy wszyscy, ale często zapominamy. Inne mogą być zaskoczeniem. Najważniejsze:

Grzech nr 1. My w Polsce po prostu budujemy dróg zbyt mało. Od lat 90. minionego wieku kilometrów asfaltu przybyło niewiele, natomiast liczba jeżdżących po nich aut zwiększyła się kilkakrotnie. - Nasze drogi są zwyczajnie przeciążone - mówi Michał Śmiałek.

Grzech nr 2. Bezwzględnie każdą trzeba na bieżąco konserwować, a po dziesięciu latach od wybudowania - remontować. U nas wiele dróg nie było remontowanych od lat 80.

Grzech nr 3. Szczególnie w latach 80., ale nawet jeszcze na początku 90. niektóre nawierzchnie budowano ze słabych materiałów, używano choćby smoły. Nadzór budowlany patrzył na taką robotę przez palce. Bardziej się liczyła ilość, a nie jakość.

Grzech nr 4. W połowie lat 90. budowlańcy zaczęli walczyć z koleinami. Zmieniono technologię. W uproszczeniu: w budulcu zmniejszono udział "elastycznego" asfaltu, co sprawiło, że nawierzchnie się nie "garbiły", ale za to zaczęły pękać.

Grzech nr 5. Bardzo wiele dróg zniszczyły przeładowane tiry. Niekiedy wystarczy jeden przejazd 30- lub 40-tonowego kolosa, by zrujnować nawierzchnię. W Gorzowie widać to było jak na dłoni trzy lata temu podczas remontu mostu Staromiejskiego, gdy tiry zostały puszczone ulicami: Podmiejską, Bierzarina, Piłsudskiego i Górczyńską.

Grzech nr 6. Negatywny wpływ na jakość nawierzchni ma sól. To dzięki niej w dzień woda się topi, natomiast nocą zamarza. W konsekwencji lód rozsadza asfalt.

Grzech nr 7. Niewiele pomaga tzw. łatanie dziur na zimno, dość często u nas spotykane. Taka plomba jest mało trwała i najczęściej po kilku miesiącach jezdnia znów jest dziurawa.

- Obecnie chcąc pogodzić plastyczność nawierzchni z jej sztywnością, w niektórych regionach kraju wprowadza się kilka warstw - mówi nasz ekspert. Wierzchnia ścieralna jest stosunkowo cienka i bardziej plastyczna. Natomiast pozostałe warstwy są grubsze i sztywniejsze. Dzięki temu, jeśli nawet drogą taką przejedzie przeładowany tir, uszkodzi jedynie wierzchnią warstwę, która i tak jest co kilka lat wymieniana. Natomiast konstrukcja drogi pozostaje nienaruszona. Dodatkowo na takiej nawierzchni nie ma dziur.

Jak powinieneś zadbać o odszkodowanie?

Dostajemy dziesiątki sygnałów od zmotoryzowanych, którzy swoim autem wpadli w dziurę i uszkodzili oponę czy felgę. Co powinieneś zrobić, by uzyskać odszkodowanie?

Krok nr 1. O ile to możliwe, pozostań autem na miejscu zdarzenia. Jeśli nie możesz, bo np. tamujesz ruch, zjedź na bok, ale wcześniej zrób zdjęcia uszkodzeń i dziury.
Krok nr 2. Jeśli uszkodzenia są duże, wezwij policję lub straż miejską. Nie jest to obowiązkowe. Musisz się liczyć z tym, że na ich przyjazd trzeba sporo poczekać.
Krok nr 3. Po przyjeździe policji czy straży miejskiej poproś o spisanie służbowej notatki z dokładnym opisem tego, co się stało i widocznych uszkodzeń.
Krok nr 4. Jeśli nie wezwiesz służb, bezwzględnie znajdź świadków, zapisz ich nazwiska i telefony. Może będziesz musiał ich wezwać do sądu.
Krok nr 5. Zbierz uszkodzone elementy, bo mogą być ci potrzebne jako dowód w procesie.
Krok nr 6. Ustal, kto jest zarządcą drogi. Jeśli droga jest miejska, zadzwoń do zarządu dróg miejskich, poza miastem skontaktuj się z zarządem dróg wojewódzkich, powiatowych lub Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad.

Krok nr 7. Kiedy już wiesz, do kogo się zwrócić, opisz zdarzenie, ewentualnie dołącz protokół policji i prześlij wniosek o wypłatę odszkodowania. Dołącz zdjęcia. Zarządca drogi ma najczęściej ubezpieczyciela i do niego trafi twój wniosek o odszkodowanie. Dokumenty wyślij listem poleconym lub za pokwitowaniem złóż osobiście w biurze zarządcy.
Krok nr 8. Jeśli zarządca drogi, a raczej jego ubezpieczyciel nie przyzna ci odszkodowania, jedyną drogą jest dochodzenie roszczenia przed sądem.
Krok nr 9. Jeśli chce wypłacić, ale znacznie mniej niż wynoszą twoje straty, umów się z rzeczoznawcą (zwrotu kosztów możesz później dochodzić od urzędu lub jego ubezpieczyciela). On określi rzeczywistą wysokość strat. Potem może nastąpić korekta sumy odszkodowania. Jeśli i wtedy będziesz niezadowolony, pozostanie ci droga sądowa. Wcześniej warto wynająć, tym razem na swój koszt, rzeczoznawcę, a być może także prawnika. To już spore wydatki, ale o ich pokrycie też możesz zabiegać przed sądem. O wysokości odszkodowania i ewentualnego zaspokojenia innych twoich roszczeń zadecyduje sąd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska