MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sezon 2011: Złoto mimo przeciwności, czyli po prostu mistrzowie!

Kamil Kawicki
Stelmet Falubaz Zielona Góra drużynowym mistrzem Polski 2011
Stelmet Falubaz Zielona Góra drużynowym mistrzem Polski 2011
Srebrny medal w 2010 roku był dobrą pozycją wyjściową, by w kolejnym sezonie ponownie zaatakować szczyt i spróbować odzyskać mistrzowski tytuł. W ósmym roku współpracy zielonogórskiego klubu z firmą Kronopol ponownie zapowiadała się walka o najwyższe cele. Została ona zwieńczona drugim tytułem mistrzowskim na przestrzeni trzech sezonów i czwartym medalem z rzędu! Prawo serii i powtarzalność były dowodem, iż to prawdziwe "mistrzowskie partnerstwo"!

Żaden sukces, szczególnie w sporcie, nie przychodzi łatwo. Tak też było ze złotym medalem w sezonie 2011. Przed rozgrywkami doszło do kilku ważnych zmian kadrowych i wizerunkowych. Długo przed rozgrywkami władze klubu zdecydowały się na dość istotną korektę w składzie. W miejsce prezentującego przeciętny poziom Fredrika Lindgrena i słabo wtedy spisującego się Nielsa Kristiana Iversena zdecydowano się na zakontraktowanie najlepszego szwedzkiego żużlowca, przebojowego i dynamicznego Andreasa Jonssona oraz na powrót po kilku latach do Zielonej Góry Jonasa Davidssona - czyli zawodnika o ogromnych potencjale i przede wszystkim znakomitym parametrze startowym oraz sprzętowym. Tym samym koncepcja zespołu zakładała obecność trzech bardzo silnych liderów: kapitana Piotra Protasiewicza, sprawdzonego w 2010 roku Grega Hancocka oraz jednego z najlepszych zawodników na świecie Andreasa Jonssona. Drugą linię mieli stanowić Rafał Dobrucki, Jonas Davidson i już jako senior Grzegorz Zengota, a formację juniorską czyniący systematyczne postępy Patryk Dudek oraz lepszy z dwójki wychowanków Adam Strzelec - Kacper Rogowski. Kolejną, już ósmą umowę, podpisała firma Kronopol, pozostając sponsorem strategicznym zielonogórskiej drużyny. Sponsorem tytularnym została zielonogórska firma Stelmet - producent architektury ogrodowej z drewna. Silny skład, choć ze zmienioną jego koncepcją, mocne podstawy finansowania, rozbudzone w poprzednich latach apetyty - oto krajobraz przed rozgrywkami.

Poważny cios dla Rafała

Jeszcze przed sezonem drużyna otrzymała pierwszy cios od losu. Podczas marcowego treningu w Gnieźnie bardzo groźną kontuzję odniósł Grzegorz Zengota. Złamane udo było urazem, który wyłączył "Zengiego" na kilka miesięcy ze ścigania. Początek sezonu był jednak dla zespołu bardzo udany. Koncepcja składu sprawdzała się, liderzy byli bardzo skuteczni, a ważne punkty zdobywała druga linia i juniorzy. Zielonogórzanie wysoko wygrywali na wyjazdach, między innymi w Tarnowie, Częstochowie i we Wrocławiu. Ale… nadszedł bardzo pechowy 8 maja, który przyniósł drużynie z aspiracjami kolejny cios… Na torze w Gorzowie bardzo groźnej kontuzji doznał Rafał Dobrucki, który będąc w bardzo dobrej dyspozycji musiał zakończy karierę, gdyż kolejny uraz kręgosłupa mógł mieć bardzo poważne konsekwencje dla sprawności ruchowej Rafała. To był ogromny cios dla tego wspaniałego sportowca, ale również dla drużyny, która straciła podstawowego zawodnika i musiała stawiać czoła rywalom w znacznym osłabieniu. Jeszcze przez kilka spotkań istniała możliwość stosowania zastępstwa zawodnika, jednak później było naprawdę trudno. Porażka w ważnym meczu w Toruniu, minimalna przegrana w Lesznie, strata jednego punktu na własnym torze z ekipą z Rzeszowa spowodowały, że mimo znakomitego pierwszego miesiąca rozgrywek zielonogórska drużyna rundę zasadniczą zakończyła na drugiej pozycji, ustępując drużynie z Torunia. Bardzo groźna w rundzie finałowej miała być również Unia Leszno oraz Stal Gorzów.

Eksplozja punktów Jonasa

W ćwierćfinale zielonogórzanie trafili na niewygodną, szczególnie na własnym torze, ekipę z Rzeszowa. Drużyna z Podkarpacia zapowiadała skuteczną walkę. Wiadomo bowiem, że rozstrzygnięcie pierwszego meczu w Rzeszowie było bardzo istotne w kontekście rewanżu w Zielonej Górze. W tym meczu swój wspaniały serial w play-off rozpoczął Jonas Davidsson. Szwed wcześniej spisywał się nieźle, zdobywał po kilka punktów, ale to, co wydarzyło się w najważniejszych meczach sezonu 2011, można nazwać "eksplozją punktową". Jonas wygrywał z łatwością, nie straszni byli mu liderzy rywali, na czele ze znakomitym Jasonem Crumpem. Już pierwsze spotkanie w Rzeszowie wygrane aż 59:31 "ustawiło" wynik rewanżu. Zielonogórska drużyna mogła już czuć się półfinalistą. Liderzy punktowali bardzo regularnie w rozmiarach dwucyfrowych, no i ten Jonas Davidsson!
Sprytne manewry trenera

Nadeszły wrześniowe półfinały, a w nich rywalem była (czy mogło być inaczej)… gorzowska Stal. W pierwszym spotkaniu na wyjeździe zielonogórzanie przegrali ośmioma punktami, ale jakby całosezonowych nieszczęść było mało, to stracili Grega Hancocka, który bardzo poobijał się, doznał urazu kolana i nie mógł wystartować w rewanżu w Zielonej Górze! Tutaj trzeba było odrobić osiem punktów, a wśród gości znakomita trójka liderów: Tomasz Gollob, Nicki Pedersen i Matej Zagar, a jednego z takich zawodników zielonogórzanie właśnie stracili. Trener Marek Cieślak zastosował banalny, ale jakże sprytny manewr z przygotowaniem toru. Miał on być prosty i łatwy, czyli odpowiedni dla zawodników drugiej linii i juniorów. Tylko oni bowiem mogli nadrobić straty punktowe wynikające z absencji Hancocka. Piotr Protasiewicz i Andreas Jonsson musieli poradzić sobie w każdych warunkach. Grzegorz Zengota, który wrócił na tor dopiero w połowie lipca i zapewne odczuwał jeszcze skutki kontuzji zdobył aż 11 punktów, Jonas Davidsson 10 (niestraszna mu nawet była podwójna rezerwa taktyczna Gollob-Pedersen), a juniorzy po 5. Efekt? Zwycięstwo zielonogórzan nad Stalą Gorzów 54:36 i pewny, wydawało się, że w tej sytuacji kadrowej niemożliwy, awans do Wielkiego Finału. W nim ponownie czekała Unia Leszno. Tym razem jednak, w przeciwieństwie do sezonów 2009 i 2010 pierwszy mecz odbywał się na torze rywala, a "finał finałów", w tym dekoracja były zaplanowane na stadionie w Zielonej Górze! Na taki moment to miasto i ten region czekały 20 lat! Pierwszy raz w historii ZKŻ SSA bilety skończyły się cztery dni przed meczem! Po porażce 43:47 w Lesznie, każdy chciał zobaczyć dekorację mistrzów na żywo i być świadkiem tych niezapomnianych i wzruszających chwil. Trzeba było jednak zdobyć 2 października 47 punktów…

Cały świat już wie…

Sensacji nie było! Liderzy nie zawiedli, Jonas Davidsson przegrał z rywalem tylko jeden wyścig i zwycięstwo 52:38, szósty w historii tytuł mistrzowski, czwarty medal z rzędu, drugi złoty w przeciągu dwóch lat stały się faktem! Teraz wokół zielonogórskiego stadionu, a nie na "obczyźnie", mogło głośno brzmieć: "Cały świat już wie…"Wkrótce Rafał Dobrucki został trenerem zielonogórskiego zespołu, a pomocną dłoń do niego wyciągnęła również firma Kronopol… Rafał nie został sam w nowej sytuacji życiowej, a najbliższe otoczenie pomogło mu odnaleźć się w tej nieco odmiennej, ale przecież także żużlowej rzeczywistości…Po kilku tygodniach oddechu nadszedł więc czas przygotowań do sezonu 2012… Po raz kolejny okazało się, że tytułu mistrzowskiego broni się wyjątkowo trudno…
Cdn….

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska