Rycerski festyn zainaugurował wystrzał z bombardy, skonstruowanej przez międzyrzeczanina Czesława Mejzę, który jest artylerzystą w miejscowym bractwie. Razem z rycerzami z Międzyrzecza już kilka razy brał udział w bitwie pod Grunwaldem - największej w Europie inscenizacji rycerskiej. Ostatnio zdążył oddać dwa strzały, zanim "zginął" od ciosów litewskich wojów. Walczył bowiem po stronie Krzyżaków pod dowództwem Wielkiego Mistrza Ulricha von Jungingena, w którego wcielił się Jarosław Struczyński z komturstwa rycerskiego w Gniewie.
W piątek Cz. Mejza znowu występował po pod sztandarem wielkiego mistrza podczas rycerskiego festynu. J. Struczyński przyjechał do Przytcznej z kilkunastoma innymi zbrojnymi. I czterema bojowymi rumakami. Rycerze brali udział w konnych gonitwach; celowali kopiami w manekina imitującego Saracena, nadziewali na nie obręcze i szatkowali mieczami głowy kapusty.
Ostatnim akordem pikniku był były konne pojedynki na kopie. Tak jak w średniowieczu. Końcówki kopii pękały na tarczach i zbrojach jak zapałki, uczniowie i ich rodzice dopingowali uczestników turnieju, którzy przyjechali do Przytocznej na zaproszenie pełniącej obowiązki wójta Agnieszki Jamrowskiej i dyrektorki podstawówki Katarzyny Dymel.
- Rycerze byli super. I mieli bardzo mądre konie - mówił ośmioletni Bartek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?