Raport NIK-u naprawdę przeraża. 76 proc. skontrolowanych szkół nie ma warunków do bezpiecznych lekcji wychowania fizycznego. W jednej piątej sprzęt i stan infrastruktury zagraża życiu uczniów i nauczycieli! To nie wszystko. Ośmiu na dziesięciu nauczycieli wuefu nie ma warunków do odpowiedniego doskonalenia zawodowego. To nie koniec: w 78 proc. skontrolowanych szkół wyższych zaniżano wymagania podczas rekrutacji kandydatów na studia na kierunku wychowanie fizyczne o specjalności nauczycielskiej.
Paweł Wiśniewski, wicedyrektor I LO w Gorzowie i jednocześnie wuefista przyznaje: - Jest problem. Ale rolą nauczyciela jest zadbać o to, żeby młodzież nie unikała zajęć. Nie zwalałbym całej winy na lekarzy rozdających zwolnienia lekką ręką - mówi P. Wiśniewski. Sam wpaja młodym aktywność fizyczną od ponad 20 lat. I ma sporo racji.
Wyniki badań przeprowadzonych wśród uczniów wypadają fatalnie. Jedna trzecia uczniów szkół ponadgimazjalnych i jedna piąta z podstawówek oraz gimnazjów stwierdziła, że zajęcia wychowania fizycznego nie są interesujące. Oceniają, że nie pomagają im w osiągnięciu większej sprawności fizycznej, a nauczyciele idą na łatwiznę i ciągle proponują gry zespołowe. - To na pewno zniechęca do ćwiczeń. Podejście "macie piłkę i pograjcie" na pewno nie spowoduje, że nastolatki zaczną się interesować sportem czy ruchem - ocenia lekarz rodzinny Jan Jarosz, który przestrzega, że przez takie podejście do aktywności fizycznej już oznacza produkcję słabeuszy i cherlaków.
Ale lekarze i rodzice nie są bez winy. Bo choć najczęstszą przyczyną absencji w zajęciach jest brak stroju, to zaraz potem są zwolnienia od rodziców (22,8 proc. nieobecności) i od lekarzy (17,7 proc.).
Co na to sami uczniowie? Ci, z którymi rozmawialiśmy, skarżą się najbardziej na... sprawy związane z higieną. - Wuef jest często w środku dnia. Jak w ciągu kilku minut wykąpać się i lecieć na kolejne zajęcia? Tak, wiem, da się, ale to wyścig z czasem, a ja wolę przygotować się do sprawdzianu czy zrobić zadanie domowe - mówi uczennica jednego z liceów.
Jej zdaniem rozwiązaniem byłoby umieszczanie tych lekcji blokiem, na koniec dnia. Wtedy nikt nie przejmowałby się "swoim stanem" na kolejnych zajęciach.
P. Wiśniewski po chwili zastanowienia przyznaje: - Pomysł dobry, ale nierealny. I powiem panu, że ja się w dziesięć minut wykąpać potrafię. Choć faktycznie od takich uczniów wymaga to noszenia ze sobą dodatkowych rzeczy: ręcznika, kosmetyków, mydła.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?