Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ros Casares zdecydowanie lepszy od CCC

Konrad Kaptur
Evanthia Maltsi, podobnie jak jej koleżanki nie zaliczy dzisiejszego meczu z Ros Casares Walencja do udanych.
Evanthia Maltsi, podobnie jak jej koleżanki nie zaliczy dzisiejszego meczu z Ros Casares Walencja do udanych. Konrad Kaptur
Jeden z głównych pretendentów do wygrania Euroligi w tym sezonie nie miał żadnych problemów z pokonaniem naszego CCC. Do przerwy mecz był w miarę wyrównany, ale po zmianie stron Ros Casares panował na parkiecie niepodzielnie.

Mecz rozpoczął się od skutecznego wejścia pod kosza filigranowej rozgrywającej naszego zespołu Sharnee Zoll. Po chwili celnym rzutem zza linii 6,75 m odpowiedziała jedna z wielu gwiazd występujących w szeregach ekipy z Walencji Maya Moore. Po trzech minutach gry na tablicy świetlnej hali w Walencji widniał wynik 9:6 dla gospodyń, a po sześciu minutach było 14:8 dla Ros Casares. W pierwszej kwarcie zespół gospodyń dominował w strefie podkoszowej, a także na obwodzie. Polkowiczanki miały ogromne problemy z zatrzymaniem Moore, a także wysokich Yacoubou, Wauters oraz Jackson. Podopieczne trenera Arkadiusza Rusina miały olbrzymie problemy z przedarciem się przez szczelne zasieki defensywne zespołu z Walencji. Przez pierwsze 10 minut pomarańczowe potrafiły rzucić jedynie 10 punktów. Straciły zaś 23.

W drugiej kwarcie Ros Casares nie było już tak skuteczne. "Pomarańczowe" zaczęły grać lepiej w ataku, a w obronie skutecznie wybijały z rytmu gospodynie. Wobec tego przewaga Ros Casares stopniowo topniała. Po siedmiu minutach i pierwszym celnym rzucie za trzy punkty w wykonaniu niezawodnej Agnieszki Bibrzyckiej było już tylko 34:30 dla zespołu z Hiszpanii. Wobec takiego obrotu sprawy nie pozostał obojętny szkoleniowiec Ros Casares Roberto Iniguez, który wziął czas. Po wznowieniu gry próbkę swoich nieprzeciętnych umiejętności dałą Moore, która szybko odpaliła "trójkę". Po tej akcji CCC traciło do rywalek dziewięć "oczek". Nie wiemy, co stało się w czasie przerwy, ale po zmianie stron, w kwarcie trzeciej, która często w meczach koszykówki decyduje o ostatecznym wyniku, polkowiczanki były bezradne niczym dzieci we mgle. W ciągu niespełna sześciu minut gospodynie zdobyły 20 punktów z rzędu, nie tracąc ani jednego i z niewielkiej straty CCC zrobiła się strata na tyle duża - 29 punktów - że praktycznie rozstrzygająca losy dzisiejszego pojedynku. Podopieczne trenera Rusina nie miały żadnej recepty na zatrzymanie Belgijki Wauters, która pod koszem regularnie wygrywała pojedynki z Perovanovic oraz Jantel Lavender. Z kolei z obwodu kapitalnie spisywała się Australijka Jackson.

Pierwsze punkty w drugiej połowie CCC zdobyło dopiero na trzy i pół minuty przed końcem kwarty numer trzy, kiedy z linii rzutów osobistych dwukrotnie trafiła Bibrzycka. W końcówce trzeciej kwarty prowadzący wysoko zespół z Walencji zaprezentował trochę nonszalancji w ataku, co sprawiło, że "pomarańczowe" zdobyły jeszcze siedem punktów. Pomimo tego przewaga Ros Casares była na tyle duża - 26 punktów - że tylko totalna katastrofa mogła odebrać zespołowi z Półwyspu Iberyjskiego wygraną. Nic takiego się nie stało. W ostatniej kwarcie nadal to gospodynie były drużyną dominującą i ostatecznie wygrały wysoko 88:54.

ROS CASARES WALENCJA - CCC POLKOWICE 88:54
(23:10, 18:22, 26:9, 21:13)

ROS CASARES: Wauters 19, Moore 17, Lyttle 8, Vesela 7, Dominguez 0 oraz Jackson 13, Yacoubou 12, Murphy 5, Palau 4, Honti 3.

CCC: Perovanovic 14, Zoll 10, Lavender 8, Maltsi 6, Musina 5 oraz Bibrzycka 9, Walich 2, Majewska 0.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska