Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roman i Kornelia Wilantowie skarżą miasto za przedszkolne opłaty

Marek Białowąs 68 324 88 53 [email protected]
- Ten proces to precedens, okaże się czy gmina odpowiada za swoje błędy, czy nie - mówił Roman Wilant po zakończeniu rozprawy. Na zdjęciu z żoną Kornelią.
- Ten proces to precedens, okaże się czy gmina odpowiada za swoje błędy, czy nie - mówił Roman Wilant po zakończeniu rozprawy. Na zdjęciu z żoną Kornelią. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Do listopada sąd odroczył proces w sprawie zwrotu opłat za przedszkole, których domaga się od miasta Roman Wilant. Gmina zobowiązana została do wyliczenia sumy wniesionych opłat przez nowosolanina.

23 sierpnia w nowosolskim sądzie rejonowym rozpoczął się proces o zwrot opłat przedszkolnych, które miasto pobierało w okresie od kwietnia 2004 r. do października 2009 r. od małżeństwa Wilantów. Do miejskich ochronek chodziła w tym czasie trójka dzieci nowosolanina.

Roman Wilant od ub. r. doprowadził do obalenia kilku miejskich uchwał w sprawie zasad poboru opłat. Jego zdaniem podstawa programowa realizowana w placówkach przedszkolnych powinna być dostępna dla wszystkich dzieci za darmo. Wezwał miasto do oddania, nieprawnie jego zdaniem, pobranych sum.

Razem z nim podobny wniosek złożyło około 400 rodziców innych dzieci. Prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz odmówił i odesłał wszystkich wnioskodawców na drogę sądową. Proces taki jednak kosztuje. Dlatego wszystkie oczy zwróciły się teraz na wynik sporu sądowego R. Wilanta. Można przypuszczać, że wygrana nowosolanina pociągnęłaby za sobą lawinę podobnych spraw od 400 rodzin. A to oznaczałoby ruinę budżetu Nowej Soli, która musiałaby wypłacić sporo ponad 1 mln zł.

Na sali sądowej R. Wilant wezwał miasto do ugody. - Jestem gotów zrezygnować z odsetek od należnej mi kwoty - powiedział nowosolanin. - Musi pan podać najpierw kwotę, o jaką się pan ubiega, określić ją dokładnie, bo do przedszkoli chodziło troje pana dzieci - powiedziała przed sądem mecenas Iwona Sondej-Barriga reprezentująca miasto. - Ale przecież wcześniej zwracałem się do urzędu o te wyliczenie, to mi odmówiono. Teraz proszę sąd o zobowiązanie miasta do przedstawienia takiego rachunku - odpowiedział R. Wilant.

Prowadząca rozprawę sędzia Anna Jasnosz postanowiła zobowiązać gminę o wyliczenie kwoty wniesionych do budżetu przez R. Wilanta w okresie od 2004 do 2009 r. oraz przedstawienia w ciągu siedmiu dni listy świadków i odroczył proces do 4 listopada br. R. Wilant pozwał miasto z art. 417 p.1 Kodeksu cywilnego mówiący o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez działania niezgodne z prawem przy wykonywaniu władzy publicznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska