MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rolnicy z gmin Krzeszyce i Słońsk ponieśli straty o wartości około 3 mln złotych

Paweł Kozłowski 95 722 57 72 [email protected]
Waldemar Fedyszyn z Czartowa to jeden z wielu poszkodowanych rolników z gminy Krzeszyce. Hoduje krowy, a z powodu zalanych łąk nie zebrał siana. Nie wie, czym będzie karmił zwierzęta.
Waldemar Fedyszyn z Czartowa to jeden z wielu poszkodowanych rolników z gminy Krzeszyce. Hoduje krowy, a z powodu zalanych łąk nie zebrał siana. Nie wie, czym będzie karmił zwierzęta. fot. Paweł Kozłowski
Gminy Krzeszyce i Słońsk są poszatkowane rzeczkami, kanałami, rowami. Sieć ma służyć rolnikom - w trakcie suszy nawadniać pola, a po deszczach zbierać z gruntów nadmiar wody. Ale...

Sieć ciągnie się przez kilka gmin: Santok, Deszczno, Bogdaniec, Witnicę, Krzeszyce i Słońsk, czyli przez obszar pradoliny Warty. Tylko w Krzeszycach i okolicach jest pięć kanałów o długości ponad 80 km. A rowów szczegółowych - czyli tych mniejszych, które mają zabierać wodę z pól - przeszło 200 km. Kanały tworzą system, który ma nawadniać uprawy, w czasie suszy, albo je odwadniać, gdy trzeba. Następnie woda powinna być odprowadzana kanałami podstawowymi do Warty przez przepompownie w Lemierzycach, Okszy i Słońsku.

Straty oszacowane na około 3 mln zł

Stanisław Peczkajtis z Krzeszyc znalazł w izbie pamięci miejscowej biblioteki zdjęcia kanałów z lat 30. ub. wieku. Na fotografiach cieki są równe i uregulowane, wzdłuż nich spacerują mieszkańcy. Następnie rolnik pokazuje zdjęcia kanałów sprzed czterech lat. Na niektórych są tak zarośnięte, że nawet nie widać wody. Na innym Peczkajtis, brodząc po pas, wyrywa chaszcze niczym podróżnik przeprawiający się przez dżunglę amazońską. Żeby nagłośnić problem, z fotografii przygotował wystawę na dożynki powiatowe w 2006 r. - Zaraz po tym ruszyły prace i rowy zostały porządnie oczyszczone. Po raz ostatni... - mówi. - W latach 80. kanały były konserwowane dwa razy w roku, pod koniec 90. tylko raz. A teraz?

Rolnik pokazuje kolejne zdjęcia, z pierwszych dni sierpnia. Rowy są zarośnięte. - Wysoki stan utrzymywał się od czerwca. Nawet lipcowa susza nie pomogła. Już 1 sierpnia zgłosiliśmy gminie, że poziom wody w kanałach podstawowych jest niebezpiecznie wysoki - dodaje.
Woda wylała na pola po opadach 8-10 sierpnia. Rolnicy zebrali się 22. Napisali list do Lubuskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, w którym wyrazili oburzenie "z powodu braku działań w walce o przyzwoity stan kanałów podstawowych". Brak determinacji w tej sprawie zarzucili też gminie. Podpisało się 41 osób. Po spotkaniu ludzie postanowili, że pozwą lubuską meliorację za zaniedbania i będą się domagali odszkodowania od państwa. W sumie 53 mieszkańców Krzeszyc, Słońska i okolic. Wynajęli prawnika, od kilku tygodni ich pola odwiedza rzeczoznawca. Na razie straty oszacowano na około 3 mln zł.

Pieniądze się znalazły

Według wstępnych wyliczeń, w samej gminie Krzeszyce rolnicy nie zebrali około 30 proc. zboża i połowy upraw ziemniaków. Wielkie straty poniosły gospodarstwa warzywne i hodowcy bydła mlecznego, którzy nie wykosili łąk i nie będą mieli czym karmić krów zimą. Kolejne szkody mogą dotyczyć rolników, którzy niedługo powinni zebrać kukurydzę na kiszonkę. Do dziś nie mogą wejść ani wjechać na pola, trwa walka z czasem. Ludzie sami postanowili wynająć koparkę, żeby udrożniła rowy. Pomagają gminy. Krzeszyce w budżecie znalazły 20 tys. zł na jeden z kanałów, drugi zrobili dzięki 30 tys. z lubuskiej melioracji. Roboty trwają też po stronie Słońska. - Na prace w obu gminach przeznaczyliśmy 64 tysiące złotych. Udrażnianiem kanałów zajmują się bezrobotni i więźniowie, których wyposażyliśmy w odpowiedni sprzęt. Taki jest nasz wkład - mówi Paweł Rembarz z gorzowskiego oddziału LZMiUW.

Pokłosie całej sprawy jest takie, że w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji znalazły się dodatkowe pieniądze na konserwację kanałów w naszym województwie. To bardzo dobra wiadomość dla rolników. Do końca roku lubuska melioracja otrzyma 9,2 mln zł, kolejne 1,2 mln zostanie przeznaczone na energię do przepompowywania wody. - Jeśli tylko pieniądze do nas wpłyną, ogłaszamy przetarg i zabieramy się do pracy - dodaje Rembarz. - Dotychczas pieniędzy wystarczało przede wszystkim na energię i koszty eksploatacji pomp. To, co zostawało, przeznaczaliśmy na kanały. Przyznaję, że środki były niewystarczające. Do tego w pierwszej kolejności musieliśmy udrażniać kanały, które zostały zrobione z pieniędzy unijnych.
Zapytaliśmy Rembarza, co sądzi o zbiorowym pozwie, który szykują rolnicy. - Każdy ma prawo do takiej decyzji. My robiliśmy wszystko, co było w naszej mocy - odpowiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska