Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratujcie nóżkę mego dziecka!

Redakcja
Dorota Bieniasz nie chce dłużej żyć w niepewności. - Operacje to jedyna szansa dla mojego dziecka na normalne życie - mówi.
Dorota Bieniasz nie chce dłużej żyć w niepewności. - Operacje to jedyna szansa dla mojego dziecka na normalne życie - mówi. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Dawid urodził się z niewykształconą stopą. Lekarze obiecali zoperować chłopca jak skończy rok. - Mały ma już prawie półtora roku, a terminu ciągle nie ma - denerwuje się ojciec.

Dorota Bieniasz mieszka z ich niepełnosprawnym synkiem w Ołoboku pod Świebodzinem. Ojciec - w Drzeńsku koło Rzepina. - Odwiedzam dziecko tak często, jak mi na to pozwalają finanse - mówi. Choć z matką Dawida już nie jest, o zdrowie syna będą solidarnie walczyć do skutku. - Nie możemy pozwolić, żeby chłopak został kaleką, bo nie mamy pieniędzy na prywatne leczenie - mówi z goryczą ojciec.

Ojciec nie wytrzymał
Dawidek już chodzi. Rodzice się obawiają, że przez utykanie może mieć dodatkowe kłopoty ze stawem biodrowym i kręgosłupem. - Dlatego rozpoczęcie leczenia jest tak ważne - podkreśla mężczyzna. Opowiada, że kiedy po porodzie okazało się, że dziecko ma niewykształconą stopę i krzywą nogę, od razu zaczęli szukać dla niego pomocy. Tak trafili do Lubuskiego Ośrodka Rehabilitacyjno-Ortopedycznego w Świebodzinie. Dzieckiem zajął się zastępca ordynatora ortopedii Cezary Chełchowski. - Pan doktor mówił, że mały przejdzie pierwszy zabieg, kiedy skończy roczek - wspomina Miśkowiec. Miało to być między listopadem 2007 r i lutym tego roku. Dorota i Andrzej każdego dnia czekali na telefon ze szpitala.

.

W grudniu ojciec stracił cierpliwość i sam zadzwonił. - Jak się dowiedziałem, że dalej nic nie wiadomo, to się wściekłem i zrobiłem awanturę - opowiada. Twierdzi, że doktor Chełchowski przyjął ich z dzieckiem tego samego dnia. Zapewnił wtedy, że zabieg jest planowany w lutym i żeby pytać o datę. - No to pytaliśmy w styczniu, pytaliśmy w lutym, ostatni raz 22 lutego, a terminu jak nie było, tak nie ma - denerwuje się Dorota. - Może "Gazecie Lubuskiej" lekarze powiedzą, kiedy dadzą synowi szansę na normalne życie - mówi Miśkowiec.

Przepełniony grafik

Wczoraj skontaktowaliśmy się z Chełchowskim. - Mamy dwutygodniowe opóźnienie w grafiku zabiegów, stąd ta zwłoka - tłumaczy. Zapewnił, że mały Dawid będzie operowany na początku marca. - Rodzice muszą jednak wiedzieć, że ich dziecko jest poważnie chore i jeden zabieg nie uczyni go zdrowym - podkreśla. Ten pierwszy ma usztywnić stopę, żeby się nie podwijała. Potem chłopca czeka wiele następnych operacji. Rodzice powinni się przygotować na to, że ich syn spędzi mnóstwo czasu w szpitalu. - Rozumiem niecierpliwość ojca, ale nerwy i obrażanie ludzi nic nie pomogą - mówi doktor.

Komentarz
ZABRAKŁO SERCA?
Wierzę, że za kilka dni Dawid trafi w ręce najlepszych lekarzy. Wierzę, że zrobią co możliwe, żeby dziecku pomóc w chodzeniu. Dlaczego jednak szpital skazał rodziców na miesiące czekania na datę operacji? I na niepewność, czy w ogóle się odbędzie, skoro termin był kilkakrotnie odkładany? Informację o opóźnieniu w grafiku zabiegów na pewno zrozumieliby. Jeśli ktoś by im ją przekazał.

BOŻENA BRYL
0 95 758 07 61
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska