Rafał Koszczyc jest znany w Gubinie z dużej aktywności fizycznej. Działa aktywnie w Gubińskiej Grupie Morsów oraz Gubińskim Klubie Rowerowym "Bidon". Oprócz tego bierze udział w lokalnych zawodach biegowych. W sobotę (23 lipca) zakończył swoje największe wyzwanie sportowe. Przez trzy tygodnie przemierzał Polskę rowerem. Pokonał 3090 km! Jak wpadł na taki pomysł?
- Około dwa lata temu Sławek Tarczewski pojechał dookoła Polski rowerem dla małej Hani - opowiada gubinianin. - Wtedy pomyślałem, że fajnie by było pokonać taki dystans.
Pokonać dłuższą trasę
Już od jakiegoś czasu Rafał jeździł na wyprawy rowerowe z "Bidonem". Ale chciał wybrać się w dłuższą trasę.
- Rok temu przejechałem rowerem trasę z Przemyśla do Szczecina. To było około 1000 km. Sporo się wtedy nauczyłem. Wcześniej rowerem w trasy wybieraliśmy się grupowo, a na tę wyprawę wybrałem się sam i nie byłem do końca przygotowany. Po jakimś czasie po drodze zacząłem śpiewać, gadać do siebie. Jak ktoś patrzył z boku, to pewnie myślał, że zwariowałem - śmieje się Rafał.
- Przed podróżą dookoła Polski wyposażyłem się jednak w radyjko, do tego byłem w stałym kontakcie ze znajomymi z Gubina. Przede wszystkim czuwał nade mną Krzysiek Kaciunka - opowiada mieszkaniec Gubina.
- Od początku roku się przygotowywałem oraz trenowałem do wyprawy i 3. lipca wyruszyłem w drogę - mówi Rafał. - Z tego miejsca chciałbym podziękować osobom, które wsparły wyprawę finansowo. Bez nich ta podróż nie odbyłaby się - dodaje.
Deszczowe dni i kontuzja
Jak mówi, celem podróży było sprawdzenie samego siebie oraz swoich możliwości. Mieszkaniec Gubina przyznaje, że szykował się na ciężką przeprawę, ale nie miał pojęcia, że będzie aż tak ciężko.
- Były awarie, trudne podjazdy, a nawet kontuzja. Już pierwszego dnia odleciała mi lewa korba. Do tego przez 16 z 21 dni padało - opowiada gubinianin. - Trafiło się kilka sporych ulew po drodze. W połączeniu z podjazdami... było naprawdę ciężko. Ale byłem też mile przyjmowany na końcu każdego etapu przez strażaków-ochotników. Dzięki ogromnej pracy logistycznej Dariusza Kostyszaka pod koniec każdego dnia miałem gdzie spać.
Meta i przywitanie w Gubinie
W zależności od dnia pokonywał od ok. 100 do 180 kilometrów. - Ostatnie sześć etapów jechałem z kontuzją mięśnia przyłopatkowego, który dawał sie mocno we znaki. Ale dałem radę! - cieszy się Rafał. - W sobotę (23 lipca) dotarłem do Gubina, na Wyspę Teatralną, z której wyjeżdżałem trzy tygodnie temu. Tam zostałem ciepło przywitany przez ekipę z "Bidona" oraz wiele innych osób, którym z całego serca dziękuję za wsparcie w trakcie podróży. Byłem zaskoczony, że aż tak duża grupa czekała na mnie na wyspie, a także, że miałem eskortę do mety.
Był tam również S. Tarczewski, który przez całą wyprawę trzymał kciuki za Rafała. - Wiem jaki potworny wysiłek trzeba włożyć w taką samodzielną wyprawę. 21 dni intensywnej pracy, Rafał większość swojej rowerowej wyprawy jechał w deszczu. Dla tego nie widziałem innej opcji, jak go godnie przywitać - napisał na Facebooku.
Czy Rafał ma kolejne wyzwanie rowerowe?
Skoro taka wyprawa się udała, to czy mieszkaniec Gubina ma jeszcze jakiś szalony pomysł do zrealizowania?
- Chyba tylko założenie rodziny - śmieje się Rafał. - Jeśli chodzi o wyzwania rowerowe, to na razie nie mam konkretnych planów. Kiedyś myślałem o przejechaniu trasy takiej, jaką pokonywało się podczas Wyścigu Pokoju, przez Polskę, Niemcy i Czechy. Zobaczymy. Może kiedyś...
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Polub nas na fb
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?