MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Dobrucki: - Teraz każdy chce jechać z Gorzowem, bo Nicki i Zagar mają jakieś problemy

Marcin Łada 68 324 88 14 [email protected]
Rafał Dobrucki ma 34 lata. Syn świetnego przed laty żużlowca Unii Leszno Zdzisława Dobruckiego. Wychowanek Polonii Piła, od 2008 r. w szeregach Falubazu. Medalista drużynowych i indywidualnych mistrzostw Polski. Mąż Magdaleny i ojciec dwójki dzieci.
Rafał Dobrucki ma 34 lata. Syn świetnego przed laty żużlowca Unii Leszno Zdzisława Dobruckiego. Wychowanek Polonii Piła, od 2008 r. w szeregach Falubazu. Medalista drużynowych i indywidualnych mistrzostw Polski. Mąż Magdaleny i ojciec dwójki dzieci. fot. Paweł Janczaruk
- Odczuwałem już poważny deficyt rodziny - przyznał żużlowiec Falubazu Rafał Dobrucki i wyjaśnił, dlaczego nie mógł zabrać najbliższych na piknik w Mostkach. "Rafi" opowiedział także, jak przygotowuje się do play offów.

- Rozmawiamy w Porcie 2000 po imponującej sesji rozdawania autografów. W październiku nie był pan aż tak bardzo oblężony.
- Bo dziś jest cieplej. Pewnie dlatego. Pogoda dopisała i cieszymy się, że aż tylu kibiców przyjechało się z nami zobaczyć. To przyjemne. Spotkałem nawet fana z Rzeszowa.

- Trener Żyto żartował, że przyjemniej pozuje się do zdjęć z kobietami.
- Skoro tak mówił, to pewnie tak jest.

- W zapowiedziach czytaliśmy, że zawodnicy przyjadą z rodzinami. Dlaczego nie zabrał pan swojej?
- Odpoczywają w tej chwili nad jeziorem w okolicach Leszna. Tam toczy się teraz nasze życie rodzinne. Przypuszczam, że jeszcze dziś do nich dołączę.

- Czy 12-miesięczny synek daje panu pospać?
- Słabo właśnie. Czasem się zastanawiam czy to nie jest powód moich słabszych występów (śmiech). Każdy kto ma dzieci albo to przeżywał, albo właśnie przeżywa... Czasem nieprzespane noce. Ale zawsze staram się jakoś wypocząć i to nie jest problem.

- Widok malucha chyba rekompensuje noce w samochodzie, na promie, w biegu?
- Oczywiście. Choć w ostatnim czasie widywaliśmy się bardzo rzadko. Zaległe mecze, rozmaite eliminacje, liga szwedzka, a przy tym musiałem trochę pobyć u mechanika. Odczuwałem już poważny deficyt rodziny. Na szczęście miałem kilka luźniejszych dni i mogłem z nimi troszkę pobyć.

- Tym bardziej trzeba ich było zabrać na piknik.
- Z małymi dziećmi nie jest to takie proste. Syn przyjął szczepienie i nie był w najlepszej kondycji. Nie chcieliśmy go dodatkowo męczyć. Córka oczywiście bardzo chciała jechać, ale musiała pomóc mamie.
- A z innej beczki. Przed Falubazem play offy. Zakładając, że zmierzycie się w nich z Betardem Wrocław. Czy to wygodny rywal?
- Tak, bardzo dobry. Zresztą Gorzów też. Trudno jednoznacznie ocenić dlaczego. Teraz każdy chce jechać z Gorzowem, bo Nicki i Zagar mają jakieś problemy. Ale oni wrócą do składu i Stal będzie mocnym przeciwnikiem. A Wrocław? Polubiłem tamtejszy tor. Ostatni mecz był dla nas szkołą. Jechałem tam pierwszy raz po przebudowie i długo trwało zanim się połapałem. Ale się połapałem. Tor jest świetny do ścigania, bardzo mi odpowiada.

- Po ostatnich meczach widać, że chyba odkrył pan już optymalne ścieżki. Szczególnie w Zielonej Górze. Jak ocenia pan swą dyspozycję?
- Jestem zadowolony. W Zielonej Górze niby już wszystko gra, ale na innych torach zdarzają się pomyłki. Nie do końca wszystko jest jasne, co i kiedy potrzeba moim motocyklom. Ale taki jest żużel, że ciężko się dopasować na sto procent.

- Greg Hancock mówił, że musiał wydać więcej pieniędzy, żeby je później regularnie podnosić z toru. A pan? Kupował nowe silniki czy udało się doregulować stare?
- Szliśmy dwoma drogami. Robiłem zimą duże zakupy, ale musiałem dołożyć jeszcze trochę sprzętu, bo to co miałem nie do końca mnie zadowalało. Trzeba też było przebudować kilka silników, bo nie spisywały się dobrze. Ale opłaciło się, bo wszystko zaczęło grać.

- Rundę play off zaatakuje pan z marszu czy będzie się jakoś specjalnie przygotowywał?
- Tak, jak powiedział trener. Mamy jedną ścieżkę, od Heaven (klub nocny - dop.red.) do Dany (hotel i spa - dop. red.). Tylko nią podążamy...

- ... zejdziecie z niej i od razu na mecz?
- Nie, wskoczymy jeszcze do wanny z masażem.

- A po masażu?
- Włożyliśmy już dużo pracy, ale będziemy się nadal przygotowywali. Chodzi o to, by nie popełnić starych błędów. Przed nami finały i wiele może zależeć od dyspozycji dnia. Wszystko się może zdarzyć i trzeba być naprawdę solidnie przygotowanym do obu spotkań.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska