Przypomnijmy: w tekście ,,Radni nie czytają e-maili'' przedstawiliśmy wczoraj skutki naszego eksperymentu. Gdy jako Krystyna Lewandowska wysłaliśmy do radnych e-maile na ich służbowe skrzynki, to odpisał (po czterech dniach) tylko jeden z nich: Jerzy Antczak z Lewicy. Nazwaliśmy rzecz po imieniu: to kpina i skandal, że wyborców internautów robi się w konia.
Internauci komentują
Internauci byli zbulwersowani. Na naszej stronie www.gazetalubuska.pl Bronisław Mierzwa napisał: - Przeprowadzony eksperyment wyraźnie i dobitnie pokazał, gdzie w większości nasi radni mają kontakty z ich wyborcami. Dopóki sami nie widzą osobistych korzyści z takich kontaktów, to unikają ich jak zaraza. Jednak gdy potrzebują zbić przedwyborczy kapitał i pokazać swoją aktywność, potrafią sami zabiegać o takie kontakty. Oczywiście używając również do tego celu poczty internetowej.
Suchej nitki na wybrańcach do rady nie zostawił także Krzysiek. Jego zdaniem nasza prowokacja pokazała, ,,jakimi poważnymi ludźmi są nasi radni''. - Najlepiej krytykować wszystko i wszystkich, każdemu dogryzać, zrzucać winę na innych, ciągłe sprzeczanie się z prezydentem, że coś robi niepotrzebnie, że czegoś w ogóle nie robi... No a tu widać, co robią nasi kochani radni - napisał internauta Krzysiek.
Olcia123 była z kolei przekonana, że przyjdzie pora zapłaty za ignorowanie e-maili od wyborców. - Już niedługo. Zobaczymy, jak będą zabiegać o nasze głosy, wtedy będziemy mieli okazję im podziękować. Nie mogę się doczekać - przeczytaliśmy w jej wpisie.
Tymczasem Minda podpowiedziała proste rozwiązanie: - Wystarczy ustawić przekierowanie poczty lub poprosić urzędowego informatyka o ustawienie aliasu. To wszystko.
Ale aktualizacja
Wczoraj z samego rana tuż po lekturze naszego materiału zatelefonował do nas radny Robert Surowiec z Platformy Obywatelskiej (on też nie odpisał...). - Bijemy się w pierś. To prawda, że system skrzynek służbowych jest fikcją, mało kto zagląda do nich, bo to mało funkcjonalna sprawa. A nie może być tak, że e-maile od ludzi trafiają w próżnię. Jeszcze dziś idziemy do sekretarza magistratu z naszymi osobistymi adresami, których na co dzień używamy i poprosimy o przekierowanie korespondencji właśnie na nie. Teraz każdy e-mail będzie docierał do radnego - powiedział R. Surowiec. To samo obiecała nam szefowa radnych Krystyna Sibińska. - Zbierzemy e-maile od wszystkich - obiecała nam. Trzymamy ich za słowo.
Głos zabrał także Tomasz Gierczak, radny PO, do którego e-maila nie wysłaliśmy, bo... jego adresu nie było na urzędowej liście (nikt nie wpisał jego danych za Edwarda Andrusyszyna, który z powodu kłopotów z prawem zrzekł się mandatu). - Pragnę poinformować, że mój adres e-mailowy ([email protected]) zamieszczany jest co miesiąc w Gorzowskich Wiadomościach Samorządowych. Używam go regularnie do kontaktów z wyborcami, jak również podaje go oficjalnie wraz z numerem telefonu do kontaktu z racji pełnienia przeze mnie funkcji radnego. Strona, z której zaczerpnęliście państwo adresy e-mailowe radnych, prowadzona jest przez Urząd Miasta. Proszę zwrócić uwagę na jej aktualizację, ostatnią informacją jest wybór Krystyny Sibińskiej na przewodniczącą w dniu
23.01.2008 (!). Nie został od tego czasu również zaktualizowany skład rady - napisał do nas T. Gierczak.
Cóż, to chyba najlepiej pokazuje, jak sami radni pilnowali porządku na ,,swojej'' witrynie...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?