MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przybywa nam aut: wypada jedno na dwie osoby

Karolina Wołotowska 68 324 88 77 [email protected]
Coraz więcej aut kupujemy, coraz więcej jeździ ich po ulicach.
Coraz więcej aut kupujemy, coraz więcej jeździ ich po ulicach. Archiwum GL
52 tys. - tyle samochodów mają mieszkańcy Zielonej Góry. Co zaskakujące, po auto wcale nie idziemy do komisu. Częściej wybieramy salony. Ale i te narzekają na zbyt. Zadowoleni są tylko dilerzy luksusowych pojazdów.

Małe osobówki, dymiące ciężarówki, motocykle, autobusy. Na ulicach zaduch, ścisk. Miarowy warkot silników aut stojących w korkach i uderzający w nozdrza zapach benzyny sygnalizuje: jest nas coraz więcej, ciasno, nie mieścimy się. Czy to tylko wrażenie?

Nie. Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego w Zielonej Górze, ilość aut na zielonogórskich ulicach rzeczywiście rośnie. W 2010 roku zarejestrowanych pojazdów było 66.775. Cztery lata wcześniej było ich o 12 tys. mniej. Oczywiście najwięcej mieliśmy osobówek. Dokładnie 42.248. W ciągu czterech kolejnych lat przybyło ich prawie 10 tys.

Ale różnice są nie tylko w transporcie osobowym. Ciężarówek również przybywa. Tych w 2010 było 10.379. Dla porównania cztery lata wcześniej jeździło ich 8.968. Także na zakup motocykla decydujemy się częściej. W 2010 roku takich zarejestrowanych jednośladów było 1.904. A cztery lata wcześniej o około 500 mniej! Za to tylko nieznacznie wzrosła liczba autobusów. W ciągu czterech lat zaledwie o 24 sztuki. W 2010 r. jeździło ich 424.

Mimo tych zdumiewających liczb sprzedawcy samochodów nie kryją, że jest źle. - Odnotowujemy spadek sprzedaży o 50 procent - powiedział Stanisław Musiał z komisu samochodowego w Zielonej Górze. I dodaje: - W ostatnim czasie w mieście splajtowało sześć komisów. Interes przestaje się opłacać.

Nie tylko ze sprzedażą aut używanych jest źle. Dealerzy samochodowi nie kryją, że bywało lepiej. - Pięć lat temu ludzie kupowali zdecydowanie więcej nowych aut - powiedział Łukasz Jankowiak z salonu fiata.
Adam Wnęk z salonu volkswagena zauważa jednak, że spadek sprzedaży nie dotknął nowych samochodów w takim stopniu jak tych "przechodzonych".

- Na rynku wtórnym widać wyraźnie, że rzadziej decydujemy się na zakup aut. W dużej mierze wynika to z tego, że eksploatacja pojazdu wydłuża się - powiedział. Podkreślił, że niekoniecznie wynika to z tego, że samochody są lepsze. A raczej z powodu naszej sytuacji ekonomicznej. S. Musiał potwierdza:- Zanika klasa średnia. A to właśnie dzięki niej rozwijała się sprzedaż w komisach. Bo przecież ci najbogatsi kupują nowe auta. A na najbiedniejszych nie zarobimy - tłumaczył.

Ale jeśli już decydujemy się na zakup, to jakie aura wybieramy? Te duże, rodzinne? Czy może małe, praktyczne, typowo miejskie? I za ile? - Klienci najchętniej kupują małe samochody, takie jak polo, golf czy up. Ich ceny wahają się w granicach od 33,5 tys. zł do 75 tys. zł. Średnio w miesiącu sprzedajemy od 13 do 19 osobówek - powiedział A. Wnęk.

W salonie fiata jest podobnie. - Kupujemy najczęściej samochody w przedziale od 30 tys. do 40 tys. zł lub 70-80 tys. powiedział Ł. Jankowiak. I podkreślił, że zdecydowanie więcej sprzedawanych jest jednak tych tańszych.
Natomiast pan Adam z jednego z salonów Zielonej Góry zaznaczył, że najczęściej mieszkańcy miasta pytają, ile samochód "pali". - To jest głównym wyznacznikiem. Jedni wolą te, które zużywają mniej w mieście, a inni - na trasach. Zależy, jakie jest przeznaczenie pojazdu - powiedział. Taki rodzaj preferencji nie dziwi. Bo przecież zakup samego auta to przysłowiowy "pikuś". Gorzej jest z jego utrzymaniem. W to wkalkulować trzeba oczywiście paliwo. A jego ceny, jak widzimy, drastycznie rosną. Dziś na stacjach płacimy za litr diesla średnio 5,8 zł. W 2006 r. płaciliśmy 4.01 zł.

Jedno jest pewne. Kryzys nie zagląda tam, gdzie sprzedawane są samochody luksusowe. - Od kilku lat nie widzimy spadku sprzedaży - przyznał Robert Biegaj, szef salonu lancia-jeep. Coraz więcej aut kupujemy, coraz więcej jeździ ich po ulicach. Jaki to ma wpływ na jakoś powietrza w mieście?

Więcej samochodów, to więcej emitowanych do środowiska spalin. Co potwierdził nam Przemysław Susek, naczelnik wydziału monitoringu środowiska w Zielonej Górze. - Do powietrza dostają się takie substancje jak tlenki azotu, tlenek węgla, dwutlenek węgla i węglowodory aromatyczne (szczególnie benzen) oraz pyły zawierające m.in. związki: ołowiu, kadmu, niklu i miedzi - powiedział.

Podkreślił jednak, że głównym źródłem zanieczyszczeń jest to, co wydostaje się z kominów, tzw. emisja niska. - Najbardziej szkodliwe jest opalanie w piecach o niskiej sprawności, szczególnie w centrach miast w zabudowie wielorodzinnej oraz spalanie śmieci w domowych paleniskach, jak na przykład plastików - wytłumaczył.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska