MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przy ul. Dowgielewiczowej w Gorzowie 14 osób żyje nielegalnie w sypiącym się baraku. - Chcą nas stąd pogonić. Jak szczury jakieś! - mówią oburzeni

Tomasz Rusek 0 95 722 57 72 [email protected]
Zbigniew Rossa, nieformalny przedstawiciel lokatorów, pokazuje zmarnowane jedzenie z odciętej od prądu lodówki
Zbigniew Rossa, nieformalny przedstawiciel lokatorów, pokazuje zmarnowane jedzenie z odciętej od prądu lodówki
Szpital, który jest właścicielem budynku, od dwóch lat każe im się wynieść. Bez skutku. Teraz odłączył im prąd i ciepłą wodę. - Zawiadomimy prokuraturę! - mówili nam wczoraj lokatorzy.

- Chcą nas stąd pogonić. Jak szczury jakieś. Byle byśmy tylko opuścili barak. Myślą, że jak baranki stąd pójdziemy? To się zdziwią - spokojny do tej pory Zbigniew Rossa nagle wyciąga dłonie przed siebie i prezentuje dwa środkowe palce. Za chwile przeprasza: - Mam dosyć tego wszystkiego. Przecież nie jesteśmy śmieciami.

Dwa lata na lewo

Baraki są trzy. Skwerek pomiędzy nimi porasta trawskiem. Suszy się pranie, wałęsa się paskudny, stary pies i kot. Choć jest wtorek rano, to sceneria przypomina tani horror. Ludzie mieszkają tylko w jednym budynku - dawnym hotelu pracowniczym szpitala. Od 2007 r. obiekt nie spełnia żadnych norm. Dlatego przed dwoma laty dyrekcja szpitala kazała się ludziom wyprowadzić.

Nie posłuchali, bo nie mieli gdzie iść. Do tego przed rokiem odwiedzili to miejsce miejscy radni i obiecywali pomoc. - To skandal, mamy XXI wiek, nie można żyć w takich warunkach, tym ludziom trzeba pomóc - mówili jeden przez drugiego dziennikarzom, choć tak naprawdę miasto nie ma tu nic do gadania.

Po wizycie radnych urzędnicy od spraw społecznych spotkali się z lokatorami. - Od tamtej pory, czyli od roku, wydział spraw społecznych apelował do mieszkańców baraku o to, by zaczęli starania o mieszkania socjalne. Tymczasem mamy wnioski sześciu osób. To nie jest tak, że całe miasto patrzyło obojętnie na tych ludzi. Oni woleli się okopać, niż działać - mówiła nam wczoraj rzeczniczka magistratu Jolanta Cieśla.

Sposób na opornych

Tymczasem po niedawnym tragicznym w skutkach (zginęło ponad 20 osób) pożarze hotelu w Kamieniu Pomorskim nowy dyrektor szpitala Andrzej Szmit nakazał natychmiastową wyprowadzkę. - Współczuję tym ludziom, ale nie mogą tam mieszkać - tłumaczył ,,GL''.

Termin minął 28 kwietnia. Nikt się nie wyprowadził. Wtedy do budynku wpadła kontrola nadzoru budowlanego. - Tu nie wolno mieszkać! - mówił po niej inspektor Adam Migdalczyk. I nakaz wyprowadzki został ponowiony. Znowu bez skutku.

Teraz administracja wyłączyła w baraku prąd i odcięła ciepłą wodę. W małej kuchni (wspólnej dla wszystkich) stoi otwarta lodówka. Na podłodze kałuża. W łazience (wspólnej dla wszystkich) lodowata woda. W baraku mieszka ciężarna kobieta, która niedługo urodzi. - Popłakała się biedna przez tą wodę i brak prądu... - mówi cicho Z. Rossa, nieformalny przywódca lokatorów. Na korytarzu baraku wisi teraz nowa kartka. To ,,ostrzeżenie''. - Ostrzegam, że dalsze bezprawne przebywanie przez Pana/ Panią w lokalu (...) stanowi bezpośrednie zagrożenia dla życia i zdrowia ludzkiego''.

Co to oznacza dla mieszkańców? Czego mają się spodziewać? Czy jest nowa data wyprowadzki? Zastępca dyrektora szpitala Kamil Jakubowski tłumaczył nam wczoraj: - Nie ma żadnej daty. Powiesiliśmy ostrzeżenie i teraz czekamy na pismo z magistratu. Po nim podejmiemy kolejne kroki.

Jolanta Cieśla z Urzędu Miasta przyznaje: - Dostaliśmy list w sprawie zapewnienia ludziom z baraku lokali. Odpiszemy, że nie ma na to naszej zgody.

Co będzie z 14 lokatorami z baraku? Nikt wczoraj nie potrafił odpowiedzieć. - Chcemy skierować sprawę do prokuratury. Przecież nie można nas tak traktować - mówi Z. Rossa.
Zapytaliśmy o zdanie prawnika, który zajmuje się podobnymi sprawami: - Nie mają szans. Przecież od dwóch lat mieszkają tam nielegalnie - powiedział.

- Aż człowieka bierze żal, że nie było u nas takiego pożaru jak w Kamieniu. Wtedy jakiś kąt dostalibyśmy na pewno - mówi Zbigniew Rossa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska