MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przez szczoteczkę do zebów trafi do sądu

Anna Białęcka
Pani Małgorzata ma teraz awersję do zakupów w hipermarketach. Boi się, by znów przez przypadek nie posądzono ją o coś złego
Pani Małgorzata ma teraz awersję do zakupów w hipermarketach. Boi się, by znów przez przypadek nie posądzono ją o coś złego Anna Białęcka
- Czuję się upokorzona, żyję w stresie. Zarzucono mi kradzież w sklepie - mówi pani Małgorzata. Zarzut dotyczy kradzieży w głogowskim hipermarkecie szczoteczki do zębów, wartej... 1,9 zł.

Do tego zdarzenia doszło kilka miesięcy temu, pod koniec maja. - Byłam na zakupach w Carrefour z moją dwuletnią córeczką - opowiada pani Małgorzata. - Potrzebowałam wielu rzeczy. Między innymi szukałam szczoteczek do zębów dla mnie, mojej córeczki i synka. Córeczka siedziała w koszu na zakupy.

Kobieta zrobiła spore zakupy, w sumie za prawie 170 zł. Podeszła do kasy, wyłożyła towar na taśmę. - Kasjerka poprosiła mnie nawet, żebym podniosła z kosza swoją torebkę, by zobaczyć czy coś nie zostało. Tak zrobiłam. Wszystkie skasowane produkty wrzucałam ponownie do kosza, mniejsze do torebki, bo zakładałam, że je spakuję już przy aucie. Zależało mi na czasie ze względu na moje niepełnosprawne dziecko. Kiedy odjeżdżałam od kasy podszedł do mnie ochroniarz i zapytał od razu o szczoteczki do zębów, ile ich kupiłam. Odpowiedziałam, że trzy.

Okazało się, że na rachunku widnieją tylko dwie szczoteczki, jedna z tych, które pokazała ochroniarzowi kobieta nie została ujęta. - Powiedzieli, bym poszła z nimi do jakiegoś pomieszczenia, odmówiłam, bo bałam się - opowiada głogowianka. - Kazałam wezwać policję. Przyjechali policjanci, nie przedstawili się, a żądali ode mnie dokumentów. Mówili, że jak ich nie okażę, to zabiorą mi dziecko. Złożyłam nawet w tej sprawie skargę do komendanta, jeszcze nie dostałam odpowiedzi. Zrobiła się w sklepie wielka afera, ludzie gapili się na mnie jak na złodziejkę, to był ogromny stres.

Kobieta była przesłuchiwana na komendzie. 4 września policjanci skierowali do sądu sprawę o wykroczenie. Kiedy sąd będzie ją rozpatrywał jeszcze nie wiadomo. - Wielokrotnie prosiłam o pokazanie mi monitoringu z tego, co się wydarzyło przy kasie, by wyjaśniło się od razu czy szczoteczkę pominęła kasjerka, czy zaplatała się w koszyku czy może dziecko trzymało ją w rączce - mówi pani Małgorzata.

- Usłyszałam, że w żadnym wypadku a nagranie będę mogła zobaczyć, ale dopiero w sądzie. Przecież od razu wszystko by się wszystko wyjaśniło, jeszcze w sklepie czy później na policji, przecież niczego nie ukradłam. Jak mówi kobieta, od wielu miesięcy żyje w stresie, boli ją posądzenie o kradzież.

Rzecznik policji Bogdan Kaleta zapewnia, że policjanci zachowali się tak jak trzeba i na pewno się przedstawili, nie było też mowy o dziecku. - Odpowiedź na skargę głogowianki wysyłana była do niej już dwukrotnie, ale nie odbiera od nas poczty - powiedział.

I narzeka na zachowanie kobiety w sklepie. - Z mojej wiedzy wynika, że ta pani zachowywała się głośno, nieracjonalnie, nie chciała okazać dokumentów, bo twierdziła, że partol, który przyjechał to "jakaś podpucha" - mówi. - Jeśli chodzi o kwalifikację jej czynu, to nie chodzi tu tylko o tę szczoteczkę, ale także o to, że nie chciała okazać dokumentów i zachowywała się niestosownie, chciała opuścić sklep.

Rzecznik potwierdza, że nagranie z monitoringu pani Małgorzata zobaczy dopiero w sądzie. A zapytany o to, co z niego wynika stwierdził: Szczoteczka była w koszu i została podana do kasy. Czy w takim razie sprawa jest warta kosztów dochodzenia i rozprawy sądowej?

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska