Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent nie mógł zabrać głosu. W tle wojna o pieniądze na ZIT-y

Daniel Sawicki
Nie udało się prezydentowi Januszowi Kubickiemu „przemówić” na poniedziałkowej sesji sejmiku lubuskiego. Mimo że miał otrzymać możliwość zabrania głosu w początkowej fazie obrad.

Wniosek o możliwość zabrania głosu prezydent skierował do władz sejmiku już kilka dni temu. I mimo wcześniejszej zgody, musiał obejść się smakiem. W ostatniej chwili postanowiono, że zamiast na początku sesji, Kubicki musi poczekać do ostatniego punktu obrad pod nazwą sprawy różne. A to oznaczało blisko cztery godziny czekania na udzielenie głosu. W kuluarach mówiono, że zablokowanie wystąpienia prezydenta było pomysłem radnych Platformy Obywatelskiej, w zemście za oczekiwanie na zabranie głosu przez marszałka Marcina Jabłońskiego na sesji rady miasta w październiku.

W trakcie sesji pojawił się również pomysł przyjęcia apelu w sprawie ujednolicenia kwoty dla wszystkich samorządów z pieniędzy unijnych, w wysokości po 300 euro na mieszkańca. To pieniądze, które rozdziela urząd marszałkowski z funduszu 915 milionów, które otrzyma w latach 2023-2027. Część radnych chciała wprowadzić pod obrady wspomniany apel, a w swoim wystąpieniu uzasadnić miał go właśnie prezydent Kubicki.

Ostatecznie do przyjęcia apelu jednak nie doszło, a klub Samorządowe Lubuskie oraz część radnych Prawa i Sprawiedliwości sporządzili wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji sejmiku, na której będzie można omówić sprawy związane z podziałem środków unijnych.

Tego zablokować już radni rządzącej koalicji nie byli w stanie. Sesję zwołuje się bowiem na wniosek minimum 26 procent składu sejmiku.

Przeciwny przyjęciu apelu był m.in. radny Samorządowego Lubuskiego Sławomir Kowal. Jak tłumaczył, chodzi mu o zrównoważony rozwój regionu, a wcześniejszy podział pieniędzy pogłębiał nierówności między samorządami.

Uważam, że równy rozdział środków jest sprawiedliwszy i pozwoli mniejszym ośrodkom nadgonić dystans do dużych ośrodków w naszym regionie – argumentował Kowal. - Miasta takie jak Zielona Góra czy Gorzów poradzą sobie bez wielkich dotacji, bo potrafią same doskonale ściągać środki zewnętrzne. Tymczasem w małych ośrodkach brakuje fachowców od takich spraw. W poprzednim rozdaniu niektóre samorządy otrzymywały bardzo mało pieniędzy unijnych. Teraz powinno się to zmienić.

Zupełnie innego zdania była Beata Kulczycka z Samorządowego Lubuskiego, która zauważyła, że podział środków unijnych w ramach konkursów sprawi, że samorządy mogą zostać potraktowane niesprawiedliwie, a zarząd województwa będzie mógł dowolnie wydawać pieniądze.

Nasze stanowisko w tej sprawie różni się od tego co proponuje zarząd województwa. Podczas konkursów zarząd województwa będzie darczyńcą za każdym razem, a gdy podzieli pieniądze systemowo np. Na ZIT-y darczyńcą będzie tylko raz. Być może o to w tym wszystkim chodzi.

Zbigniew Kościk, radny Prawa i Sprawiedliwości podkreślał, że klucz polityczny wziął tym razem górę nad myśleniem samorządowym.

Zarząd ma w ręku możliwość sterowania politycznego poprzez pieniądze i robi to skutecznie – powiedział Kościk. - Nie oszukujmy się i nie ściemniajmy. Wiadomo, że chodzi tlyko o podporządkowanie sobie prezydenta Kubickiego, z którym Platforma Obywatelska jest w konflikcie. Poprzez unijny budżet zarząd chce wywierać wpływ na to co dzieje się z Zielonej Górze.

Przypomnijmy, że zarząd województwa lubuskiego zmienił wysokość podziału środków dla samorządów skupionych w tak zwanych ZIT-ach z 309 euro na 185 euro na mieszkańca.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska