Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezes podgłogowskich ogrodów wciąż czeka na przeprosiny

Dorota Nyk 76 835 81 11 [email protected]
Prezes ogrodów "Hutnik” w Kulowie Waldemar Bobrownik mówi, że na ponad 500 działkowiczów zdarzył się jeden, z którym musiał iść do sądu.
Prezes ogrodów "Hutnik” w Kulowie Waldemar Bobrownik mówi, że na ponad 500 działkowiczów zdarzył się jeden, z którym musiał iść do sądu. fot. Dorota Nyk
- Wyzywał mnie od najgorszych, wypisywał na mnie obraźliwe hasła - opowiada prezes Rodzinnych Ogrodów Działkowych "Hutnik" w Kulowie Waldemar Bobrownik. Sąd nakazał nieokrzesanemu działkowiczowi go przeprosić.

Tym byłym już działkowiczem jest emerytowany górnik, kiedyś piłkarz Chrobrego. W. Bobrownik opowiada, że przed laty byli nawet dobrymi kolegami, ale to się już skończyło. Konflikt powstał kilka lat temu i zakończył się w sądzie. Proces trwał kilka lat. Emeryt ma prezesa przeprosić na łamach "Gazety Lubuskiej". Jak dotychczas nie przeprosił.

- To był mój bardzo dobry kolega, ale miał ciężki charakter - opowiada prezes działek. - Nie lubił, jak się mu zwracało uwagę, krytykowało. A niestety zdarzyło się tak, że żywopłot mu się rozrósł na pół alejki i ktoś z sąsiadów mu w końcu zwrócił uwagę. W odwecie odważny sąsiad został wyzwany od najgorszych.

Były górnik skonfliktował się w końcu z większością sąsiadów z działek a także z zarządem. - Słał na nas skargi - opowiada Bobrownik. - Do naszej centrali w Legnicy, do prokuratury nawet. Mieliśmy liczne kontrole, które żadnych nieprawidłowości nie znalazły.

Wtedy niesforny działkowicz chwycił się innego sposobu rozgłaszania, że zarząd działek jest niedobry. Wypisywał obraźliwe hasła na przykład na przystanku autobusowym. Wywieszał obelgi na tablicy ogłoszeń i wymalował na drzwiach domu działkowca. Jeździł na rowerze i wykrzykiwał obraźliwe słowa na prezesa. Opowiadał nawet jego żonie niestworzone o nim rzeczy.

Działkowicze się śmiali, ale takiego sąsiada omijali szerokim kołem. A prezes Bobrownik po jakichś trzech latach konfliktu podał go do sądu. Proces trwał wiele miesięcy i toczył się w różnych sądach. Sprawą zajmowała się także prokuratura, bo straty poczynione przez działkowicza wynosiły ponad 2 tys. zł. Pierwszy wyrok był skazujący - dostał kilka miesięcy w zawieszeniu, miał także oddać ogrodom pieniądze za szkody, które poczynił. Ale sąd drugiej instancji go uniewinnił.

W. Bobrownik założył mu sprawę cywilną i ją wygrał. Wyrok Sądu Okręgowego w Legnicy jest już prawomocny. Były kolega otrzymał nakaz przeproszenia go na łamach "GL" - za obelgi i zniewagi pod jego adresem, zamieszczone w miejscach publicznych.

- Ten pan już u nas działki nie ma - mówi W. Bobrownik. I zapowiada, że od kontynuowania sprawy nie odstąpi, bo sprawiedliwości musi stać się zadość.
Sąd wydał wyrok, który powinien zostać już dawno wykonany. Ale nie został. Co teraz? - Mój radca prawny zamieści je w gazecie na mój koszt, a potem będę odzyskiwał pieniądze za ogłoszenie przez komornika - zapowiada W. Bobrownik. A komornik już całkiem inaczej kasuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska