Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznali się dzięki Gazecie Lubuskiej

Ilona Karczmarek 68 324 88 18 [email protected]
- Dzięki waszej gazecie we wtorek wygraliśmy 500 złotych, a cztery lata temu wygraliśmy… siebie - śmieją się Jadwiga i Stanisław Krzyszkowscy
- Dzięki waszej gazecie we wtorek wygraliśmy 500 złotych, a cztery lata temu wygraliśmy… siebie - śmieją się Jadwiga i Stanisław Krzyszkowscy fot. Paweł Wańczko
Gazeta Lubuska przynosi szczęście Jadwidze i Stanisławowi Krzyszkowskim. We wtorek odebrali 500 złotych nagrody w naszej loterii prenumeratorów! A od czterech lat są małżeństwem, dzięki naszej rubryce dla samotnych.

- "GL" ma w naszym domu honorowe miejsce - śmieją się Jadwiga i Stanisława Krzyszkowscy. Po raz pierwszy usłyszeli o sobie w marcu 2006 roku.
- Zadzwoniłem do żony, bo spodobało mi się jej ogłoszenie w waszej rubryce "Listy od samotnych" - wspomina pan Stasiu, jak to się wszystko zaczęło przed czterema laty.
- Konkretniej, jak to było? Oj... - śmieje się pani Jadwiga. - Właściwie to nie ja wysłałam do was ogłoszenie matrymonialne, ale koleżanka. Powiedziała do mnie coś takiego: "Co ty,

Jadzia, nie będziesz sama. Ja ci kogoś znajdę". Wtedy oburzyłam, że chyba oszalała. W moim wieku!? A ta się uparła, że tak mnie nie zostawi. I wysłała do was anons.
Pani Jadzia mówi, że trochę się stresowała, gdy odbierając kolejne telefony. Zadzwoniło do niej kilku panów, porozmawiali. - Zadzwonił też Stasiu... Powiedział, że chce się spotkać - wspomina.

No i umówili się na pierwszą od lat randkę. A ponieważ pan Stanisław jest z Nowogrodu, a ona mieszkała wtedy w Zielonej Górze, umówili się u niej w mieszkaniu.
- Bardzo się denerwowałam, w naszym wieku człowiek ma jednak pewne opory.. - pamięta jak dziś pani Jadzia. - Stasiu przyjechał do mnie do Zielonej, przywiózł wielki bukiet czerwonych róż. Zrobiłam kawę, zaczęliśmy rozmawiać. Zapytał mnie, czy sądzę, że będzie z nas... dobrana para.

- I powiedziałem, że te róże mają nas połączyć - dodaje pan Stanisław.
Ślub był 2 września, w zielonogórskim kościele. Był piękny. Świeciło słońce.
A oni byli tacy szczęśliwi.

Krzyszkowscy zamieszkali razem w Nowogrodzie Bobrzańskim. Do dziś dziękują za to, że się poznali i "GL", i tej koleżance, co wysłała do nas anons.
- Pamiętam, jak nawet pytałam ją o zdanie, kiedy chcieliśmy brać ślub. A ona powiedziała, ze trzyma za nas kciuki - zdradza pani Jadzia. Przyznaje, że spodziewała się takiego szczęśliwego finału. Nie brała pod uwagę zamążpójścia. Miała przecież 72 lata i trudne życie z pierwszym mężem. 50 lat razem z nim spędziła.

- Ludzie starsi mają przecież swoje nawyki i przyzwyczajenia z dawnego życia. Ale Stasiu mi przyrzekł, że mnie nie zostawi i nie skrzywdzi - mówi nasza Czytelniczka. Szczęśliwa, że zaryzykowała, bo przecież miała już dość samotności. Mąż zmarł, dzieci też. - Ciężko zostać samemu. Ja uwielbiam śpiewać. A jak byłam sama, nie miałam dla kogo. Więc czasami śpiewałam do sufitu - opowiada kobieta.
We dwoje żyć łatwiej, ale im po prostu jest ze sobą dobrze. Szanują się, kochają, wszędzie chodzą razem. I ciągle powtarzają, że są szczęśliwi, a decyzja o wspólnym życiu była bardzo właściwa.

Krzyszkowscy we wtorek odebrali nagrodę w naszej nowej loterii dla prenumeratorów. Wygrali 500 złotych. Ucieszyli się bardzo, bo do specjalnej puszeczki zbierają pieniądze na wyjazd do sanatorium. - Prenumerować gazetę będziemy już zawsze - mówią zgodnie. I zapowiadają, że już do końca życia będą grać we wszystkich naszych loteriach, plebiscytach i konkursach. Bo to właśnie dzięki "GL", oboje są bardzo, bardzo szczęśliwi.
- Trzeba dawać sobie szanse na szczęście. Być odważnym nie tylko grając w konkursach, ale też w życiu - zachęca innych Czytelników, pani Jadwiga. - Nie ma co przejmować się wiekiem! Przecież jak się poznaliśmy, ja miałam 72 lata, Stasiu 78.

Zresztą Krzyszkowscy jak tylko mogą, robią sobie jakieś przyjemności. Niedawno kupili działkę, na której spędzają całe dnie. - Hodujemy warzywka i kwiaty. Trochę ruchu na świeżym powietrzu bardzo nam się przydaje - śmieje się pani Jadzia. Ostatnio nawet domek na działce pomalowali.

- Na wycieczki razem jeździmy - dopowiadają oboje. - Po prostu żyjemy pełnią życia. A to wszystko dzięki waszej rubryce. Wszystkim Czytelnikom "GL", którym dokucza samotność życzymy, by spotkało ich takie szczęście, jak nas. Żebyście się tak szczęśliwie spotkali, jak my. Bo my ze Stasiem żyjemy jak dwa gołąbki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska