Kinga Marek zmarła w środę (24 marca). 1 maja skończyłaby 60 lat...
"Droga Mamo, serce pękło nam na pół"
- Kochana Kinusiu, nie tak miało być... Miałaś tyle planów, marzeń... - te słowa wybrzmiały nad grobem Kingi Marek. - Wspaniała, perfekcyjna matka, oddana żona, zwariowana babcia, superteściowa i przesiostra. Dla wszystkich nas kobieta z klasą, dusza towarzystwa. Kto Cię poznał po raz pierwszy, już nie zapomniał spotkania. Pomocna, obdarzona wielkim serduchem i uczciwa.
- Droga Mamo, nie możemy uwierzyć, że dzisiaj z Tobą się żegnamy. Cały czas czujemy, że jesteś tuż obok, słyszymy Twoje kroki, głos, czujemy Twój zapach. Chcielibyśmy obudzić się z tego snu i znów zobaczyć Twój uśmiech - mówiła podczas ceremonii pogrzebowej córka Kingi Marek. - Po Twoim odejściu serce pękło nam na pół. Wszystko, co dotykałaś, zmieniło się w dobro. To Ty tworzyłaś ciepło rodzinne. Zawsze byłaś dla nas życiowym kierunkowskazem, życiowym wsparciem, opoką i całym światem.
Jeden z wieńców miał kształt ogromnego serca, "utkanego" z mnóstwa czerwonych róż: "Kochanej Mamie i Babci - Kacper, Marta, Julia i Oliver"...
Andrzej Flügel: Kingę wszyscy w redakcji lubili
Kinga Marek przez wiele lat pracowała w "Gazecie Lubuskiej". Była archiwistką, referentem ds. administracyjnych, sekretarką, asystentką redaktora naczelnego...
- Kingę zapamiętam jako znakomitą sekretarkę szefa. Miałem to szczęście, że chyba mnie lubiła i zawsze mogłem dostać się do szefa, kiedy tylko chciałem, co nie było łatwe - wspomina Andrzej Flügel, wieloletni kierownik działu sportowego "Gazety Lubuskiej". - Pamiętam, jak po raz pierwszy leciałem na igrzyska olimpijskie. Kinga załatwiła wtedy za mnie całą robotę papierkową. Podobnie było z delegacjami, do których nigdy nie miałem głowy.
Kingę wszyscy w redakcji lubili. Uśmiechnięta, fajna babka, bardzo otwarta. Zawsze pomocna, wytłumaczyła, wyjaśniła. Super nam się współpracowało - dodaje Andrzej Flügel.
Leszek Kalinowski: Obdarowywała wszystkich uśmiechem
- Kingę wspominam jako osobę, która zawsze miała dobre słowo dla każdego. Spotkanie z Nią w gabinecie czy na redakcyjnym korytarzu nie kończyło się na "Cześć". Zawsze zapytała o samopoczucie, życzyła miłego dnia, obdarowywała wszystkich uśmiechem - opowiada Leszek Kalinowski, od wielu lat dziennikarz "Gazety Lubuskiej". - Kiedy Kinga pracowała w archiwum, zawsze pomagała dziennikarzom przygotować się do wywiadów czy podejmowanych tematów. Odnajdywała informacje, artykuły, które - jak mówiliśmy - potrafiła wyciągnąć spod ziemi.
Pracując w sekretariacie, pomagała uporać się z wszelkimi formalnościami, o których dziennikarze często zapomniali. Podpowiadała tematy, kontakty. I chwaliła, gdy tekst był rzetelny i pomagał innym ludziom rozwiązywać ich problemy. Zawsze inni ludzie byli dla Niej najważniejsi - wspomina Leszek Kalinowski.
Obejrzyj wideo: Ostatnie pożegnanie Bronisława Bugla w Zielonej Górze
Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?