Astra Nowa Sól – Gwardia Wrocław 1:3 (25:23, 20:25, 22:25, 12:25)
Astra grała w składzie: Jurkojć, Brzeziński, Pizuński, Kłęk, Pranko, Skibicki, Foltynowicz (l) oraz Busch, Wołowicz, Drzazga, Kuwaczka, Kowalczyk, Czyrniański, Kołtowski (l)
Mimo porażki trudno mieć pretensje do siatkarzy z Nowej Soli. Gwardia to jedna z czołowych drużyn pierwszoligowych rozgrywek nie ukrywająca zresztą swoich aspiracji związanych z awansem do PlusLigi. Wrocławianie byli więc zdecydowanymi faworytami sobotniej konfrontacji. Nowosolanie po ubiegłotygodniowej wygranej w Siedlcach z KPS-em 3:0 zapowiadali jednak walkę i słowa dotrzymali, choć punkty pojechały na Dolny Śląsk.
Pierwszy set był najlepszy w wykonaniu podopiecznych trenera Andrzeja Krzyśko. Gospodarze zaczęli od prowadzenia 2:0, ale Gwardia szybko wyrównała (6:6). Przez długi czas kibice byli świadkami gry punkt za punkt, ale pod koniec seta gospodarze wywalczyli trzypunktowe prowadzenie (18:15), które utrzymali do końca. Decydujące „oczko” zdobył Wadzim Pranko, blokując atak Bartosza Cedzyńskiego. – Ważne, byśmy utrzymywali przewagę w końcówkach setów, bo właśnie wtedy zaczyna się siatkówka – mawiał najbardziej doświadczony w ekipie Astry Łukasz Jurkojć.
W drugim secie także zaczęło się od „wymiany ciosów”, ale tym razem Gwardia osiągnęła kilkupunktowe prowadzenie (10:6), i nowosolanie musieli gonić. Czynili to nieskutecznie, bo wypracowaną w pierwszej fazie drugiego seta przewagę wrocławianie utrzymali praktycznie do jego końca, ostatecznie zwyciężając 25:20.
Bardzo ciekawa była trzecia partia, w której nowosolanie długo mieli wygraną w swoich rękach. Po udanym ataku Pranko, Astra prowadziła 12:10. Wrocławianie jednak pokazali, czym jest doświadczenie. W decydujących fragmentach trzeciej partii wywalczyli kilkupunktowe prowadzenie (23:21), zachowali zimną krew i ostatecznie wygrali 25:22 wychodząc na prowadzenie 2:1. Z Astry zeszło zupełnie powietrze. Trener nowosolan Andrzej Krzyśko dokonał kilku zmian w składzie, wpuszczając na boisko graczy, którzy rzadko mają okazję zaprezentować swoje umiejętności. Ta roszada nic jednak nie zmieniła. Gospodarze w czwartym secie zupełnie nie podjęli walki i przegrali wyraźnie 12:25, a cały mecz 1:3.
Nowosolanie przegrali, ale już dziś są myślami przy najważniejszych meczach sezonu: z drużynami bezpośrednio walczącymi o pozostanie w Tauron I lidze. W sobotę (1.04.) zmierzą się w Warszawie z Legią, zaś w środę (5.04.) u siebie z Krispolem Września.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?