Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polszczyzna jak z Mickiewicza

ALICJA BOGIEL
Na obozach Wspólnoty Bukowińskiej spotykają się Polacy z całej Europy Środkowo-Wschodniej. Wspólne dyskoteki, wycieczki i zabawy doprowadziły do wielu przyjaźni.
Na obozach Wspólnoty Bukowińskiej spotykają się Polacy z całej Europy Środkowo-Wschodniej. Wspólne dyskoteki, wycieczki i zabawy doprowadziły do wielu przyjaźni. PIOTR DROZDOWSKI
Mówią, że w Polsce jest czysto i ładnie. I chętnie by tu zamieszkali. Albo chociaż przyjechali na studia. Ale na razie uczą się ojczystego, polskiego języka w swoich domach w Rumunii, Mołdawii i na Ukrainie.

Andronic ma 13 lat. Ciemnobrązowe oczy, ciemne włosy i zawadiacki uśmiech. Siedzi w zielonogórskiej Palmiarni, przed nim ogromne lody. Nie bardzo chce więc mówić o Rumunii. Woli o Polsce. - Tu jest ładniej, kolorowo - to pierwsze wrażenia z naszego kraju. Pierwsze również dlatego, że Polskę znał dotąd tylko z opowiadań rodaków z rodzinnego Nowego Sołyńca.
Irka, która mieszka na Ukrainie, zna już zabytki Krakowa, Wrocławia i Torunia. - Jeżdżę do Polski na wakacje - tłumaczy. Włodek też był w Polsce kilka razy, chociaż z Mołdawii jest do nas kilka tysięcy kilometrów.
Wszystko im się tu podoba. Budynki, przyroda, mili ludzie, przycięte trawniki, czyste szyby w autobusie...
- Nic was tu nie denerwuje?
- A co tu może się nie podobać? - dziwią się.

Polszczyzna jak z Mickiewicza

Niełatwo przyjechać na wakacje do drugiej ojczyzny. Wizy, kosztowny dojazd, drogie złotówki. Na kolonię we Wroniawach koło Wolsztyna młodych Polaków zaprosiła więc Wspólnota Bukowińska. - Chcemy zorganizować im niezapomniane wakacje. Pozwolić wypocząć. Pokazać rodzinny kraj, naszą kulturę, historię... - mówi szef stowarzyszenia Wilhelm Skibiński.
Polską historię i literaturę młodzi Polacy już często znają. Uczą się tego w szkołach i tzw. domach polskich.
W Nowym Sołyńcu w Rumunii mieszkają głównie Polacy, w szkole wykłada się w naszym języku. - Tylko rumuński i matematyka są po rumuńsku - mówi Andronic.
Irka w ojczystym języku rozmawia z dziadkiem. Jej mama jest Ukrainką, więc w domu polskiego się nie używa. Ale Irka mówi po polsku świetnie. Znacznie lepiej niż Włodek, który domowych poleceń słucha po polsku, a jego mama pisze wiersze w naszym języku.
Irka i Włodek rozmawiają ze sobą po rosyjsku. - Do tej pory mamy kłopoty z niektórymi polskimi słowami - przyznaje Irka. - A na początku niektóre strasznie nas śmieszyły. Takie np. "cześć" to u nas brzydki wyraz.
Młodzi Polacy często mówią polszczyzną sprzed wielu lat. Nie oglądają młodzieżowych filmów, nie słuchają naszych zespołów. Czytają Mickiewicza, Sienkiewicza. I nawet Irka, która lubi polskich poetów, nie zna wierszy noblistki Wisławy Szymborskiej.
- Nauczyłam ich więc mówić "ekstra" i innych młodzieżowych słów - chwali się poznanianka Magda Konieczna. Dziewczyna przypadkowo znalazła się na tej kolonii (mama znalazła w internecie ofertę ośrodka we Wroniawach), ale uważa, że lepszych wakacji nie mogła sobie wymarzyć.
- Oni są tacy sami jak my - uważa Magda. - Rozmawiamy wieczorami o siostrach, kolegach. Te same sprawy, te same problemy...

Złotówki takie drogie...

Wychowawczyni polskich dzieci Jadwiga Droszczak, która na co dzień uczy w polskiej szkole w Rumunii, uważa jednak, że nie całkiem tak samo żyje się młodym ludziom tu i tam. - W Rumunii nasze dzieci ciężko pracują w polu, pomagają rodzicom - tłumaczy. - Czasami nawet do szkoły nie przychodzą.
Koło Nowego Sołyńca była kiedyś kopalnia soli. Ale zamknięto ją i ludzie stracili pracę. Wrócili więc do swoich małych gospodarstw, w których wszystko robi się ręcznie.
Irmina mówi, że u nich też brakuje pracy. Od kilku lat wszyscy ledwo wiążą koniec z końcem. W Mołdawii jest podobnie, ale Włodek nie chce o tym opowiadać. Mówi tylko, że tam wszyscy zarabiają znacznie mniej niż w Polsce. I o tym, że rodacy z Polski pomagają. Nie zawsze rodziny, częściej obcy.
Teraz pomógł np. konsul w Bukareszcie, płacąc za wizy - 50 dolarów na osobę. Wspólnota Bukowińska zorganizowała pobyt w Polsce, a sponsorzy przygotowali nawet podarunki.

Chociaż na studia

Młodzi Polacy najchętniej przeprowadziliby się tutaj. Irmina wzięłaby dziadka, który nawet wtedy, gdy ukraińskie władze zabraniały mówić po polsku, zawsze pielęgnował pamięć o ojczyźnie. Andronic mówi o nauce w naszym kraju.
Najłatwiej będzie wyjechać Włodkowi z Mołdawii, bo jego dwie siostry już studiują w Polsce. - Chciałbym jeszcze znaleźć tu rodzinę - mówi chłopak. - To największe moje marzenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska