Zbigniew Stonoga, przedsiębiorca i założyciel "Gazety Stonoga", opublikował na swoim profilu na Facebooku ponad 2,5 tys. stron akt afery podsłuchowej - 13 z 21 tomów akt śledztwa. Są wśród nich zapisy zeznań kelnerów z restauracji Sowa i Przyjaciele oraz Amber Room w Warszawie oraz zeznania Maraka Falenty, który jest podejrzany o zorganizowanie akcji podsłuchiwania polityków i biznesmenów.
Wśród dokumentów są też stenogramy przesłuchań czołowych polityków PO, m.in. Pawła Grasia, Leszka Millera oraz biznesmenów np. Jana Kulczyka. Dokumenty zostały opublikowane w oryginalnej formie, łącznie z pełnymi danymi osób przesłuchiwanych a także danymi funkcjonariuszy CBA, łącznie z adresem i numerem telefonu szefa CBA Pawła Wojtunika.
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga potwierdziła autentyczność materiałów. Poinformowała ponadto, że strony postępowania miały wgląd w akta, ale ich upublicznienie jest przestępstwem podlegającym karze do 2 lat więzienia. Prokuratura pouczała o tym fakcie strony śledztwa. Obecnie zwróciła się do prokuratura operacyjnego, który będzie prowadził śledztwo w sprawie przecieku.
Z kolei Prokuratura Generalna opublikowała na Twitterze oświadczenie: "Prokuratura, zgodnie z procedurą karną, udostępniła już akta sprawy >>taśmowej<< podejrzanym, pokrzywdzonym i ich pełnomocnikom. Udostępnienie akt sprawy lub sporządzenie ich kopii nie oznacza jednak zgody na ich upublicznienie".
Zbigniew Stonoga: Sprawa jest zamiatana pod dywan
Zbigniew Stonoga podkreślił na swoim profilu społecznościowym, że publikuje dokumenty bo śledztwo w sprawie nagrań najważniejszych osób w państwie jest prowadzone opieszale. - Sprawa jest zamiatana pod dywan a sami prokuratorzy prowadzący sprawę przyznają, że dostają zakaz stawiania zarzutów dla polityków, którzy w nagranych rozmowach mówią o łamaniu prawa- mówi Stonoga.
Twierdzi, że publikuje akta by wszyscy Polacy mogli zobaczyć od środka jak funkcjonuje władza, co mówi o Polakach Platforma i członkowie rządu. Tłumaczy też, że on nie ma dostępu do dokumentów prokuratury, udostępnia jedynie dokumenty, które znalazł na chińskich portalach. - Jeśli okaże się, że popełniłem samobójstwo lub przypadkiem zginąłem w wypadku to te dokumenty nadal będą publikowane- ostrzega Stonoga. I życzy rządowi oraz premier Ewie Kopacz zdrowia i szczęście.- Będzie wam potrzebne- mówi z uśmiechem.
Zbigniew Stonoga to przedsiębiorca, który w kwietniu pomógł rodzinie Jasińskich z Deszczna koło Gorzowa. Przekazał jej samochód. Ich wcześniejsze auto zostało skradzione, a do tego w środku znajdował się wózek niepełnosprawnego Wiktorka. [PRZECZYTAJ CAŁY TEKST]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?