Choć Bianka Drewnowska ma zaledwie dwa lata, musi stoczyć heroiczną walkę o zdrowie. Oczy dziewczynki zaatakował złośliwy nowotwór oka siatkówczak. Zaczęło się niepozornie. Katarzyna Socik-Drewnowska, mama Bianki pewnego dnia zobaczyła, że jedno oko jej córeczki bardzo dziwnie błysnęło jak u kota. Pomyślała, że jej się zdawało. Jednak gdy ten sam koci błysk kilka dni później w oku małej dostrzegła też ciocia pani Katarzyny, stało się jasne, że z Bianką dzieje się coś niedobrego.
Tutaj można pomóc Biance, wpłacając pieniądze online [KLIKNIJ]
Rodzice dziewczynki natychmiast poszli z nią do okulisty. Pani doktor stwierdziła guzy w obu oczach i odesłała Drewnowskich na badania do kliniki okulistycznej w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym. Tam tragiczna diagnoza została potwierdzona. Lekarze z Wrocławia stwierdzili, że stan jest bardzo zaawansowany i że niema na co czekać, trzeba od razu jechać do Centrum Zdrowia Dziecka do Warszawy, bo tylko tam mogą pomóc Biance.
Wiadomość o chorobie i to tak zaawansowanej bardzo zaskoczyła rodziców Bianki. Tym bardziej, że dziewczynka była regularnie badana.
– Biania po porodzie przez 11 dni leżała pod lampami, bo miała żółtaczkę. Już jako miesięczny bobas miała badanie dna oka i nic nie wykryto. Lekarka nie zaleciła nam ponownych konsultacji. Wszystko było dobrze – opowiada mama dziewczynki. Pani Katarzyna regularnie zgłaszała się jednak z córką na badania kontrolne. Bianka bowiem trzy razy trafiła do szpitala z powodu pokrzywek nieokreślonego i wysokiej gorączki oraz wysokiego CRP (poziom stanu zapalnego) i leukocytów we krwi. Żadne z przeprowadzanych badań nie wskazywało na raka.
W Warszawie na uratowanie wzroku Bianki lekarze dają minimalne szanse, choć raczej należałoby powiedzieć, żadne.
– Pani profesor, która wytłumaczyła nam wszystko, stwierdziła: „Musicie państwo być przygotowani, że o ile córka zachowa gałki oczne, będzie niewidoma, bądź bardzo słabo widząca” – opowiada Katarzyna Socik- Drewnowska. – Dowiedzieliśmy się jednak od rodziców innych dzieci chorych na siatkówczak, że w Stanach Zjednoczonych jest dr jest dr David H. Abramson, który może uratować przynajmniej jedno oczko naszej córki. Musimy spróbować, dlatego proszę wszystkich o pomoc.
Mam Bianki napisała do kliniki w USA. Bardzo szybko dostała odpowiedź, że tamtejsi lekarze podejmą się leczenia. Tyle że za operacje i leczenie trzeba będzie zapłacić ok. 1,5 mln zł. Trwa więc dramatyczny wyścig z czasem, by zebrać potrzebne pieniądze i by jak najszybciej Bianka trafiła do kliniki za oceanem.
JAK POMÓC?
Pieniądze na leczenie dziewczynki zbiera Fundacja Rycerze i Księżniczki, ul. Zagójska 2/4/85, 04-101 Warszawa.
Oto nr konta: PKO Bank Polski SA 90 1020 1042 0000 8902 0324 4142.
W tytule przelewu należy wpisać: „Darowizna dla Bianki”.
Tutaj można pomóc Biance, wpłacając pieniądze online [KLIKNIJ]
Zbiórkę na portalu zrzutka.pl/Bianka prowadzą też rodzice z przedszkola Zaczarowana Kraina, do którego chodzi Bianka.
Dziewczynce można też pomóc, wysyłając SMS o treści BIANKA na nr 79567 (11,07 zł z VAT) lub na nr 76567 (7,38 zł z VAT).
Więcej o Biance na stronie: http://wiankidlabianki.pl/pl/
oraz na Facebooku: https://www.facebook.com/WiankiDlaBianki/?fref=ts
Liczy się każda złotówka. I każdy dzień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?