Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Połowa osób chorych na białaczkę trafia na swojego dawcę szpiku

Krzysztof Korsak 95 722 57 72 [email protected]
- Chcę zrobić coś dobrego dla innych – mówi Dorota Turczyńska z Gorzowa, której krew pobiera laborantka medyczna Janina Rausz.
- Chcę zrobić coś dobrego dla innych – mówi Dorota Turczyńska z Gorzowa, której krew pobiera laborantka medyczna Janina Rausz. fot. Kazimierz Ligocki
Dzięki takim akcjom jak wczorajsza w gorzowskiej bibliotece, ta liczba może się znacznie zwiększyć!

Dorota Turczyńska z Gorzowa przymierzała się do bycia potencjalnym dawcą szpiku już od kilku miesięcy. Kilka dni temu zobaczyła plakaty z uśmiechniętym trzyletnim Piotrusiem z Gorzowa, który choruje na białaczkę. Przeczytała na nich, że chłopczyk szuka dawcy szpiku i szukają go także ludzie z całego świata. Wtedy się zdecydowała. - Z potrzeby serca. Chciałam zrobić coś dobrego dla innego człowieka. A może kiedyś ja też będę potrzebowała pomocy. Nie boję się oddać szpiku. Przecież to nie boli i nie zagraża mojemu zdrowiu. No, może taki jeden procent obawy jest... - opowiada kobieta.

Na 11.00 umówiła się z koleżanką w bibliotece wojewódzkiej przy ul. Kosynierów Gdyńskich. - We dwie raźniej! - uśmiecha się. Najpierw podeszła do jednego z kilkunastu stanowisk, w których wypełnia się ankiety. Pomagają w tym weseli uczniowie II LO przy ul. Przemysłowej w Gorzowie.

Na górze ankiety przeczytała hasło "I Ty możesz uratować komuś życie". Później wypełniła kilka rubryk. Standardowe: imię, nazwisko, adres, telefon, itp. A także rzadziej spotykane: waga w kg i wzrost w cm. - Zajęło mi to może z dwie minuty - mówi. Następnie przeszła kilka kroków do jednego z kilkunastu stanowisk, przy których uśmiechnięte od ucha do ucha panie pobierają krew.

Jedną z nich jest ratownik medyczny Katarzyna Durka. - Krew pobieramy bezboleśnie. Mamy sprawdzone techniki. Po twarzach niektórych widać, że trochę się boją, a później są zdziwieni, że już po wszystkim i że w zasadzie obyło się bez bólu - opisuje.

Pani Dorota spędziła przy stanowisku z pobieraniem krwi góra pół minuty. Potem oddała ankietę i próbkę krwi organizatorom akcji. I... na razie na tym koniec. - Zajęło mi to zaledwie kilka minut. Mam nadzieję, że komuś pomogę - mówi na pożegnanie kobieta.

Co dalej dzieje się z próbką krwi pani Doroty? - Trafia do laboratorium - wyjaśnia Renata Rafa, pracownik działu rekrutacyjnego dawców w DKMS (to niemiecki skrót nazwy organizacji, która zajmuje się gromadzeniem potencjalnych dawców szpiku na całym świecie). Tam badane są tzw. antygeny HLA (potocznie: kod DNA). Jeżeli zgadzają się z osobą chorą na białaczkę, pani Dorota dostanie telefon, czy dalej wyraża zgodę na bycie dawcą. Jeśli potwierdzałaby chęć, jej krew trafiłaby na superszczegółowe badania. Później pani Dorota udałaby się do najbliższego jej miejsca zamieszkania punktu poboru szpiku lub komórek macierzystych z krwi.

Szpik pobiera się pod narkozą z talerza kości biodrowej (a nie - jak mówi jeden z mitów - z kręgosłupa!). Regeneruje się on w dwa tygodnie. - Jeszcze przez krótki czas czuć lekki ból, jakby od uderzenia w kant stołu - porównuje R. Rafa. Z kolei pobór komórek macierzystych z krwi polega w skrócie na przepompowywaniu krwi z jednej ręki do drugiej przez specjalną maszynę, która pobiera to, co potrzebuje. - To absolutnie nic nie boli - mówi Rafa.

Na podobnej akcji miesiąc temu do rejestru potencjalnych dawców szpiku trafiły 548 osób. Już wiadomo, że pięciu z nich pomoże chorym na białaczkę. A biorąc pod uwagę średnią, kolejne 20 z tych osób powinno pomóc potrzebującym przez resztę życia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska