MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Policja szuka człowieka, który zniknął... 23 lata temu!

Tomasz Rusek 0 95 722 57 72 [email protected]
To ostatnia fotografia zaginionego Roberta Połowina. Ze zdjęcia patrzy przystojny blondyn z rozwianą czupryną i lekkim uśmiechem. Biała koszulka, na niej jeansowa koszula... Dziś na pewno wygląda zupełnie inaczej.
To ostatnia fotografia zaginionego Roberta Połowina. Ze zdjęcia patrzy przystojny blondyn z rozwianą czupryną i lekkim uśmiechem. Biała koszulka, na niej jeansowa koszula... Dziś na pewno wygląda zupełnie inaczej. fot. Komenda Wojewódzka Policji w Gorzowie
Policja szuka Roberta Połowina, który zaginął... 23 lata temu. W 1986 r. wyjechał z Gorzowa na pielgrzymkę i we Włoszech ślad się urwał. Rodzina zgłosiła jego zaginiecie teraz, bo wcześniej miała dowody, że żyje.

- To bardzo nietypowa sprawa. Podobnej chyba nie prowadziliśmy - przyznał nam wczoraj Sławomir Konieczny z wydziału prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie. Od zniknięcia dziś 43-letniego głogowianina minęły dwie dekady. Nie wiadomo, gdzie jest, nie wiadomo, czemu opuścił rodzinę, nie wiadomo w końcu, czy w ogóle żyje.

Zaginiony listy pisze

Policja podaje, że R. Połowin mieszkał w Głogowie. Studiował jednak na gorzowskim Zamiejscowym Wydziale Kultury Fizycznej. W 1986 r. razem z koleżankami i kolegami z uczelni wyjechał do Włoch na pielgrzymkę. Nie wrócił z niej. Poszukiwań jednak nie wszczęto, bo mężczyzna skontaktował się w osobliwy sposób z rodziną: przekazywał listy i zdjęcia. Były wysyłane z Polski, nadawali je znajomi zaginionego, którzy wracali do kraju z Italii.

Ustaliliśmy, że pierwszy list był ze stycznia 1987 r. (Połowin pisze w nim, że jest w porządku, żyje mu się dobrze i nie chce wracać, opisuje Wenecję i ulice przepełnione turystami, ma pracę, zarabia, kupił nawet auto, które mało pali). W drugim - z sierpnia tego samego roku - podobnie: jak mu się pracuje, że może przysłać pieniądze, jest szczęśliwy. Potem jest kilkuletnia cisza. Poszukiwania nie zostają jednak wszczęte. Powód: mężczyzna jest pełnoletni, wiadomo, można założyć, że żyje, a zostawienie rodziców i brata dla nowego życia nie jest zakazane.

Około 1994 r. do bliskich pana Roberta zadzwonił jego kolega. - Pytał, czy wrócił już z Kanady. Ponoć tam się z nim widział - mówi Jolanta Wybacz z gorzowskiej komendy, która prowadzi sprawę zaginięcia.

Kanadyjski ślad

JAK KAMIEŃ W WODĘ

Każdego roku policja odnotowuje około 15 tys. zaginięć obywateli polskich w kraju i za granicą. Ludzie giną bez względu na wiek, płeć i status społeczny. Giną z powodu chorób (fizycznych, psychicznych), wypadków, codziennych problemów i kiedy padają ofiarą przestępstw.
Spośród wszystkich zgłoszeń policja odnotowuje rocznie około 150 zaginięć dzieci do 7 roku życia, około 800 zaginięć dzieci w wieku 7-13 lat i około 3500 zaginięć dzieci w wieku 13-17 lat. Kilkuletnie dzieci najczęściej giną z powodu braku odpowiedniej opieki.
Czasem powodem zaginięcia jest przestępstwo: uprowadzenie, pedofilia, morderstwo. Wielokrotnie przyczyną zaginięć starszych dzieci i młodzieży jest ucieczka. Dzieci uciekają z rozmaitych powodów i z różnych, nawet tzw. dobrych domów. Najczęściej młody człowiek ucieka wtedy, kiedy problemy, z którymi się zmaga (w domu, w szkole, z rówieśnikami, z rodzicami), przerastają go.
Wiele jest przyczyn zaginięć ludzi dorosłych, m.in. choroby (wylew, zawał, padaczka, choroba Alzheimera, depresja, schizofrenia), wypadki, urazy powodujące zaniki pamięci. Znikają również ludzie zdrowi. Wielu z nich świadomie zrywa kontakty z bliskimi. Odchodzą, kiedy przerastają ich różnego rodzaju problemy, kiedy wydaje im się, że nie ma sposobu na ich rozwiązanie. Niektórzy z zaginionych układają sobie życie na nowo, znajdują pracę, wchodzą w nowe związki (...).
(za www.zaginieni.pl; witryna należy do fundacji ITAKA, która od lat zajmuje się poszukiwaniem zaginionych )

Przed miesiącem bratanica Połowina złożyła formalne zawiadomienie o zaginięciu wujka. Według naszych informacji może chodzić o uporządkowanie spraw rodzinnych, m.in. spadkowych.

Pod koniec czerwca bratanica skontaktowała się z policją raz jeszcze. - W internecie znalazła z tatą, czyli bratem naszego zaginionego, numer do niejakiego Roberta Połowina zamieszkałego w Kanadzie. Zadzwonili tam. Gdy początkowo rozmawiali po angielsku, wszystko było dobrze. Gdy w końcu powiedzieli, że dzwonią z Polski i o co im chodzi, zrobiło się niemiło i rozmowa została przerwana - opisuje J. Wybacz.

Przyznaje: to bardzo trudna sprawa, czas zrobił swoje, pamięć ludzka staje się dziurawa, aktualnego zdjęcia poszukiwanego brak... - Ale próbujemy. Namierzamy kolegów, którzy razem z panem Robertem wyjechali wówczas do Włoch. Może ich zeznania coś nam dadzą, jakiś ślad, trop - dodaje J. Wybacz. I przyznaje: jeśli ktoś chce odciąć się od bliskich i rozpocząć nowe życie, to policja jest bezradna.
Po 10 lat od zgłoszenia zaginięcia rodzina może wystąpić o uznanie poszukiwanego za zmarłego. To jedyna droga, by uporządkować m.in. sprawy spadkowe.

Liczy na pomoc Czytelników. Ktoś z Was mógł studiować z R. Połowinem, może widział się z nim po 1986 r.? Wszelkie informacje na temat poszukiwanego można przekazywać telefonicznie pod numerem 095 721 20 65. Policja obiecuje dyskrecję i anonimowość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska