MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polacy zdemolowali Czarnogórę!

Artur Matyszczyk
Bartosz Jurecki
Bartosz Jurecki Sławomir Stachura/Echo Dnia
Twarda jak mur i szczelna jak łódź podwodna - taka była nasza obrona w dzisiejszym meczu. Wygraliśmy pewnie, teraz do awansu potrzebujemy tylko punktu w sobotnim pojedynku z Rumunami.

CZARNOGÓRA - POLSKA 23:31 (8:15)

CZARNOGÓRA - POLSKA 23:31 (8:15)

POLSKA: Szmal, Malcher - Tłuczyński 7, Jurecki 5, K. Lijewski, Kuchczyński, M. Jurecki po 4, Wleklak 3, M. Lijewski 2, Bielecki, Jurkiewicz po 1, Jachlewski, Siódmiak,

Wojownicy Bogdana Wenty rozegrali najlepsze spotkanie w tych eliminacjach mistrzostw Europy. Na parkiecie w Niksicu przypominali drużynę z najlepszych spotkań ostatnich mistrzostw świata. Już sam początek wskazywał na to, że będzie dobrze.

Szybko objęliśmy prowadzenie 4:0. I choć rywale podgonili na 4:3, to później na placu niepodzielnie panowali biało-czerwoni. Na najwyższą ocenę zasłużyli Krzysztof Lijewski i Michał Jurecki.

Obaj młodsi z braterskich reprezentacyjnych duetów dojrzeli do roli liderów reprezentacji. Krzysztof na prawym rozegraniu nie tylko znakomicie rzucał, ale także perfekcyjnie dogrywał do kolegów na kole. Gra nieprzewidywalnie, dużo widzi, jego podania zaskakują zdezorientowanych przeciwników.

Michał bryluje w defensywie. W czwartek naliczyłem pięć albo sześć bloków w jego wykonaniu. Czarnogórcy rwali włosy z głowy, żeby tylko przebić się przez jego ręce. Może poza Petarem Kapisodą, którego najbardziej się obawialiśmy. Dzisiaj lewoskrzydłowy rywali brylował tylko... łysiną.

A wracając do młodszego Jureckiego... Świetnie bronił, ale także zdobywał ważne bramki. W swoim stylu kilka razy rozpędził się jak czołg, staranował rywali, wybił się w powietrze i trafił. Brawo!

Zresztą w ogóle w obronie zagraliśmy perfekcyjnie. Artur Siódmiak do tradycyjnej w jego wykonaniu siły i agresji dorzucił dobrą pracę na nogach. Wreszcie jak zwykle rewelacyjnie spisywał się Sławomir Szmal. Praktycznie już w pierwszej połowie wiadomo było kto zainkasuje po meczu dwa punkty.

Po przerwie tylko powiększaliśmy przewagę. W naszej drużynie trudno znaleźć słaby punkt. Bo ci, którzy wchodzili z ławki nie prezentowali się gorzej od wyjściowego składu. Świetnie funkcjonowało koło. Damian Wleklak kilka razy jak gdyby nigdy nic genialnie odnalazł na sześciu metrach Bartosza Jureckiego. Aż ręce same składały się do oklasków.

- Na tle tego przeciwnika byliśmy lepsi we wszystkich elementach - komentuje specjalnie dla "GL" brązowy medalista igrzysk olimpijskich w Montrealu Henryk Rozmiarek. - Kontrolowaliśmy przebieg meczu, po prostu koncert jednego zespołu. Kwadrans po przerwie już było pozamiatane. A takiej drugiej linii jak mają Polacy, nie ma chyba żaden zespół na świecie.

Biało-czerwonym w eliminacjach pozostało tylko jedno spotkanie w sobotę z Rumunami. Do awansu wystarczy nam remis.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska