MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pokutuje brak kuchni

Piotr Jędzura
- Gdyby szpital miał swoją kuchnie takich problemów dziś nie mielibyśmy - mówi ordynator oddziału wewnętrznego Krzysztof Stępień
- Gdyby szpital miał swoją kuchnie takich problemów dziś nie mielibyśmy - mówi ordynator oddziału wewnętrznego Krzysztof Stępień fot. Tomasz Gawałkiewicz
Stare jajka to prawdopodobnie przyczyna zatrucia pacjentów oddziału wewnętrznego świebodzińskiego szpitala.

Kilkanaście osób poczuło się źle już w piątek. Chorzy dostali biegunki. Personel szpitala zamarł w obawie przed salmonellą. Oddział wewnętrzny zabezpieczono przed rozprzestrzenianiem się ewentualnego wirusa. Zaczęła się kwarantanna.

Ewakuacja chorych
- Ewakuowano ludzi na drugą stronę oddziału, sale z chorymi z biegunką wydezynfekowano - informuje ordynator oddziału wewnętrznego Krzysztof Stępień. Część chorych wypisano do domów.

W tym samym czasie dyrekcja powiadomiła o zatruciu sanepid. - Żeby było jak najszybciej nasz samochód zawiózł wymazy do badania do Międzyrzecza - mówi dyrektor lecznicy Zdzisław Pawłowski.

Wyniki z Międzyrzeca jeszcze nie przyszły. - Czekamy cały czas, jesteśmy w kontakcie z sanepidem - mówi dyrektor Pawłowski.

W szpitalu na szczęście jest już spokojnie. - Wiemy, że to nie salmonella - mówi K. Stępień. Pacjenci także czują się lepiej. Biegunka nie rozwija się.

Stare jedzenie

Zdaniem ordynatora Stępnia przyczyna problemów to stare jedzenie. - Podejrzewam, że pacjenci dostali stare jajka. Ci, którzy je zjedli dostali biegunek - mówi.

Jajka dostarczyła firma dowożąca jedzenie dla chorych w szpitalu. Ale musi to zostać jeszcze dokładnie sprawdzone. Możliwe, że jedzenie przynieśli także odwiedzający chorych członkowie rodzin. To wersja mniej prawdopodobna.

- Jeżeli okaże się, że zawiniła firma dostarczająca jedzenie, to wyciągniemy konsekwencje włącznie z rozważaniem zmiany dostawcy - zapewnia starosta świebodziński Zbigniew Szumski.

Zdaniem ordynatora Stępnia podstawowym problemem jest brak kuchni w szpitalu. - Gdy działała jedzenie było ciepłe i świeże, biegunek ani zatruć nie było - mówi K. Stępień.
Kuchnie przed ponad rokiem zamknięto. Powodem był brak 500 tys. zł na jej remont. - Ale w tym czasie dyrektor szpitala wydał około 600 tys. zł na usługi firmy prawniczej, to zastanawia - mówi starosta Szumski.

Dziś nie ma mowy o ponownym uruchomieniu szpitalnej kuchni. Tą decyzję podejmie nowy właściciel. Ruszyła procedura prywatyzacji lecznicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska