Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podarowaliście mi dwa miesiące życia

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
- Nie przypuszczałam, że w organizację festynu zaangażuje się tak wiele osób. Większości nawet nie znam... - mówi Nina Betke-Basińska.
- Nie przypuszczałam, że w organizację festynu zaangażuje się tak wiele osób. Większości nawet nie znam... - mówi Nina Betke-Basińska. Dariusz Brożek
Tłum mieszkańców wziął udział w charytatywnym pikniku na rzecz chorej na raka Niny Betke-Basińskiej. Organizatorzy zebrali 32 tys. zł. - Uczestnicy podarowali mi dwa miesiące życia - mówi kobieta i ociera łzy.

POMÓŻ NINIE

POMÓŻ NINIE

Zbiórkę pieniędzy na leki dla Niny prowadzi też Caritas. Datki można wpłacać na konto w Gospodarczym Banku Spółdzielczym w Międzyrzeczu: 73 8367 0000 0054 0447 8000 0001. Koniecznie z dopiskiem "Pomagam Ninie".

Nina wygląda jak gimnazjalistka, choć ma 26 lat. Krótkie włosy, bardzo szczupła i blada. Rozmawiamy w sali gimnastycznej. Zza okien dochodzi gwar bawiącego się tłumu. Przed dwoma laty dowiedziała się, że ma raka wątroby. Zabrzmiało jak wyrok, ale się nie poddała. Tradycyjne leczenie nie pomogło. Pojawiły się przerzuty na płuca. Ratunkiem może być nowe lekarstwo nexavar, produkowane przez koncern Bayer. Problem w tym, że jest bardzo drogie. - Dostałam trzy opakowania od firmy zajmującej się jego dystrybucją. Wystarczyło tylko na trzy miesiące - opowiada przytłumionym głosem.
Przeszczep wątroby na razie nie wchodzi w grę, bo Nina najpierw musi wyleczyć zaatakowane przez nowotwór płuca. Teoretycznie ma spore szanse, bo po pierwszej dawce nexavaru jej stan zaczął się poprawiać. Ale tylko teoretycznie, ponieważ miesięczne leczenie kosztuje 14 tys. zł. Dla Niny i jej bliskich to astronomiczna kwota. Dlatego w sukurs przyszli mieszkańcy. Postanowili zorganizować piknik i za zebrane pieniądze kupić leki. - To wspólna inicjatywa kilkunastu osób. Efekty przerosły nasze oczekiwania. Przyszły takie tłumy, jakich nie mieliśmy w Przytocznej od ostatniego święta pomidora i koncertu Dody - cieszy się wójt Bartłomiej Kucharyk.

W organizację festynu zaangażowało się ponad sto osób. Maria Kuberska przez dwa dni piekła serniki i ciasta, które w sobotę przyniosła na plac przy gimnazjum. Po godzinie po smakołykach nie było śladu. Niektórzy kupowali po jednym kawałku, ale większość od razu brała po kilka, bo - jak zaznaczyła Anna Czaja ze Skwierzyny - takich pyszności nie dostanie się w żadnej cukierni.
Miejscowe gospodynie przyniosły na festyn prawie 40 blach swoich wypieków. - Cały dochód przeznaczymy na leki dla Niny. Chcemy jej pomóc w walce z tą straszna chorobą. Nie my jedne zresztą. Dziesiątki mieszkańców pomagają przy tej imprezie - dodaje Kuberska.
Ciasta nie były jedyną atrakcją. Dariusz Kowalski z OSP w Świniarach pod Skwierzyną przywiózł kocioł grochówki. Każda porcja zupy to złotówka na leki. A do tego 300 zł, które zapłacił za wylicytowany fotel wójta. Czy obity skórą symbol gminnej władzy ma być zwiastunem politycznych aspiracji i ewentualnej kariery w lokalnym samorządzie? - Skądże. Przystąpiłem do licytacji, bo chciałem pomóc chorej kobiecie - odpowiada.

Z pomocą Ninie przyszli też strażacy zawodowi z Międzyrzecza. Albo raczej przyjechali. Bo kolejną atrakcją pikniku był ich wysięgnik z koszem, który może się unosić na wysokość 25 m. Dziesiątki uczestników skorzystało z okazji, by podziwiać panoramę wsi. - O imprezie i jej celu dowiedzieliśmy się od strażaków z Przytocznej. W naszym fachu jeden drugiemu musi pomagać. I pomagamy - stwierdza ogniomistrz Mariusz Nowak.
Amatorzy mocnych wrażeń mogli zaliczyć podróż helikopterem lub poczuć wiatr we włosach podczas jazdy jednym z kilkudziesięciu ciężkich motorów. Z motocyklistami kwestował Henryk Borówko z Międzyrzecza, który sam czeka na przeszczep oka wygryzionego przez psa (o jego dramacie pisaliśmy 13 grudnia 2008). - Doskonale wiem, ile znaczy wsparcie i pomoc innych w trudnych chwilach. Dlatego nigdy nie odwracam się od potrzebujących - mówi.
Uczestnicy festynu mogli też skosztować wyśmienity chleb z piekarni Stanisława Mikanowicza, ze smalcem ufundowanym przez Anetę Marynowską. - I ogórkami, które dostałyśmy od gospodyń z naszej wsi - zaznaczają chórem Danuta Szczyszyk, Natalia Ilczuk i Wioletta Rzepa z koła gospodyń w Rokitnie.

Dlaczego mieszkańcy muszą wyręczać NFZ, który finansuje świadczenia medyczne? Nexavar to nowy specyfik, nie ma go na liście leków refundowanych. Niekiedy fundusz finansuje też terapie niestandardowe, prowadzone środkami, których nie ujęto w tym wykazie. - W minionym roku za leczenie 43 pacjentów zapłaciliśmy ponad 1,6 miliona złotych. Podstawą jest pozytywna opinia konsultanta wojewódzkiego do spraw onkologii - wyjaśnia Sylwia Malcher-Nowak, rzeczniczka lubuskiego oddziału NFZ.
Nina przebywa w klinice w Warszawie, dlatego decyzję na temat finansowania jej leczenia powinien podjąć mazowiecki oddział funduszu. Jak informuje nas Agata Sochaczewska z biura prasowego NFZ w Warszawie, konsultant wojewódzki odrzucił jej wniosek.
Organizatorzy festynu zebrali 32 tys. zł. - Podarowali mi dwa miesiące życia. Wszystkim serdecznie dziękuję - mówi Nina i ociera łzy.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska