W poprzednich latach akademiczkom w popularnym "Trapezie" często szło jak po grudzie. Również dwa dni temu przyjezdne przeżyły niesamowitą orkę, a wynik do końca był sprawą otwartą. Na szczęście, w końcówce sprawę w swoje ręce wzięła Skobel, która kilkadziesiąt sekund przed ostatnią syreną zdobyła decydujące punkty zza linii 6,75 m.
- Cieszę się, że jest w moim zespole. Rzadko to robię, ale Agnieszka zasługuje na szczególne wyróżnienie. Na długo zapamiętam jej grę: tych kilka przechwytów, no i trójkę, która praktycznie przesądziła o wyniku - mówił po meczu trener KSSSE AZS PWSZ Dariusz Maciejewski.
Na pochwałę zasłużył oczywiście cały nasz zespół. I to pomimo, że tak samo jak gospodynie, nie ustrzegł się błędów. Straty i nerwy szybko idą jednak w niepamięć, bo najważniejszy jest efekt końcowy.
Pierwsza kwarta nie zwiastowała jednak szczęśliwego finału. Akademiczkom co rusz wymykała się spod kontroli Anna Kuncewicz (trzy trafienia), z dystansu trafiła z kolei Ewelina Gala. W 5 min KSSSE AZS PWSZ przegrywał już 6:11, ale celne rzuty Agnieszki Kaczmarczyk i Skobel pozwoliły nam wrócić na chwilę do gry. Niestety, do końca tej części meczu gospodynie zdobyły trzy trójki z rzędu i zbudowały czteropunktową przewagę.
Na początku drugiej odsłony traciliśmy nawet o dwa więcej, ale tradycyjnie nie odpuściliśmy. I to pomimo, że w obu ekipach młodość pokazywała drugie oblicze i obok ambicji pojawiła się nonszalancja. Było ciekawie, bo Kuncewicz toczyła snajperski pojedynek ze Skobel. Dzięki nim zespoły grały kosz za kosz. Tuż przed przerwą szala zaczęła przechylać się jednak na naszą korzyść, a miejscowe dobiła cztery sekundy przed zakończeniem Allison Smalley, która nie pomyliła się zza linii 6,75 m.
Na drugą połowę zabraliśmy sześć punktów zaliczki. Tylko teoretycznie sporo, zważywszy, że od początku tej części spotkania leszczynianki wściekle zaatakowały. Nasze dziewczyny dzielnie broniły prowadzenia i ostatecznie Tęcza odrobiła tylko połowę strat. Po raz kolejny tajną bronią gospodyń były rzuty z dystansu, na które nie potrafiliśmy znaleźć sposobu. Na szczęście zachowaliśmy rewelacyjną skuteczność z rzutów wolnych (w całym meczu tylko jedno pudło na 11 szans).
O wszystkim rozstrzygnęła czwarta kwarta. Gorzowianki opadały powoli z sił, co skrzętnie wykorzystały rywalki. Serce stanęło nam w gardle, gdy między 32 a 34 min błąd kroków Smalley i przekroczony przez nasze czas 24 sekund przeplataliśmy trójką Małgorzaty Chomickiej i udaną akcją Dominiki Urbaniak. Dzięki temu z 51:48 dla KSSSE AZS PWSZ zrobiło się 53:51 dla Tęczy. Wydawało się, że za chwilę leszczynianki stłamszą gości, ale to nasze przeszły do kontruderzenia.
Najpierw Skobel zdobyła punkty po przechwycie, po chwili piłka wylądowała w koszu po próbie Kaczmarczyk i znów Skobel. Co z tego, skoro rywalki odpowiedziały dwoma trójkami! Wymiana ciosów trwała w najlepsze, a jeszcze na 69 s przed końcem było tylko 63:62 dla akademiczek. I właśnie wtedy dała znać o sobie Skobel, która w ostatniej minucie walnęła za trzy, co załatwiło sprawę.
TĘCZA LESZNO - KSSSE AZS PWSZ GORZÓW 62:66 (20:16, 11:21, 15:12, 16:17)
TĘCZA: Gala 15, Chomicka 14, D. Urbaniak 13, Kuncewicz 11, Grabowska 2 oraz Bednarczyk 7 i Moszak 0.
KSSSE AZS PWSZ: Skobel 20, Weaver 12, Kaczmarczyk 11, Johnson 10, Smalley 9 oraz Chaliburda 4 i Trębicka 0.
Sędziowali: Karina Kamińska (Warszawa), Damian Ottenburger (Gdańsk). Widzów 400.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
