MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Grochowski: Tęskniłem za moją pracą

Janczo Todorow
- Jesteśmy jak jedną wielką rodziną - mówi Piotr Grochowski.
- Jesteśmy jak jedną wielką rodziną - mówi Piotr Grochowski. Janczo Todorow
Piotr Grochowski z Żar jest listonoszem od 13 lat i obsługuje miejscowości z północnej części powiatu żarskiego. Praca dla niego jest prawdziwą przyjemnością, a mieszkańców traktuje, jak jedną wielką rodzinę.

Chodził do żarskiego "rolniczaka". Zaraz po jego ukończeniu dowiedział się, że jest praca na poczcie. Nie zastanawiał się długo i zgłosił swoją kandydaturę. Został przyjęty. Na początku obsługiwał po kolei różne dzielnice miasta. Po dwóch latach został mu przydzielony rewir wiejski: Kadłubia, Bieniów, Włostów, Dąbrowiec i Biedrzychowice. - Szybko wciągnąłem się w tę pracę - mówi Piotr Grochowski. - Jestem komunikatywny, szybko nawiązuję kontakt z ludźmi i mieszkańcy lubią mnie za to. Praca mi się spodobała i nie zdawałem sobie sprawy, że wytrwam w niej tyle lat. Mieszkańcy mnie znają, mają mnie za przyjaciela, a ja czuję się jak w jednej wielkiej rodzinie. Nieraz zapraszają do domu, częstują obiadem, są bardzo życzliwi. Na razie nie zapraszali na wesela czy chrzciny, ale kto wie i tego nie wykluczam - śmieje się P. Grochowski.

Okolice, przez które codziennie dojeżdża do adresatów są pełne uroku. Szczególnie wiosną i latem. Ale zimą jest już inaczej, szczególnie, kiedy spadnie duży śnieg. Wtedy zdarza się, że auto utonie w zaspie i bez czyjeś pomocy nie da się wyjechać. Na dodatek do domu adresata trzeba dotrzeć nieraz przez śnieg głęboki po pas. - Nie jest tak źle, zawsze daje sobie radę. Wiem, że szczególnie starsi ludzie czekają na mnie jak na zbawienie, kiedy przynoszę im rentę czy emeryturę. Wtedy czuję się jak święty Mikołaj. A nieraz jestem dla nich jedynym kontaktem ze światem - zapewnia.
P. Grochowski jest jedynym przedstawicielem Poczty Polskiej w tej części powiatu. Nigdy nie odmawia pomocy, kiedy proszą go o to, by opłacił na poczcie rachunki. Może, dlatego nikt do dziś nie powiedział mu złego słowa.

- Kiedyś zachorowałem poważnie i przez pół roku byłem na zwolnieniu lekarskim. Proszę mi wierzyć, tęskniłem autentycznie za pracą, brakowało mi tego, że mogłem codziennie spotykać się z ludźmi. Dziś nie wyobrażam sobie, żebym pracował w innej branży, do tego stopnia polubiłem swoją pracę - opowiada.
Żona Grażyna pracuje w banku, mają dwójkę dzieci - Laurę(13 lat) i Szymona (7 lat). Mają też wspólne pasje - jazda na nartach, turystykę rowerową, bieganie. Pasjonują się też filmem, sami kręcą filmy i reportaże z różnych wydarzeń.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska