Położna Dorota Kobylińska w kostrzyńskim szpitalu przepracowała 21 lat. 1 września, po tym, jak w miejscu lecznicy powstał niepubliczny ZOZ (51 proc. udziałów ma prywatna spółka, a resztę powiat) ona i ponad 90 innych osób znalazła się na bruku. O ich problemach pisaliśmy ostatnio w tekście "Walczą o pieniądze" z 13 września.
Nie są zainteresowani
W środę zarząd powiatu zaprosił zwolnionych na spotkanie. Wzięli w nim też udział szefowie Powiatowego Urzędu Pracy w Gorzowie, kostrzyńskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, likwidator szpitala i przedstawiciele szczecińskiej firmy Know How, która zarządza teraz lecznicą.
Byli pracownicy usłyszeli, że kto tylko będzie chciał, zostanie przekwalifikowany. Pielęgniarki, położne i salowe mogłyby pracować jako sprzedawczynie, opiekunki osób chorych i ...operatorzy wózków widłowych. Mężczyźni zwolnieni ze szpitala - jako kierowcy lub operatorzy koperek. Dyrektor pośredniaka Krzysztof Hurka wyjaśnił nam wczoraj, że obecnie jest niezła sytuacja na rynku pracy i dlatego namawiał ludzi, żeby chwilowo zajęli się czymś innym.
- Rozumiem doskonale, że panie, które nauczyły się pielęgniarstwa chcą pracować w swoim zawodzie, ale brakuje dla nich pracy i może na okres przejściowy warto, żeby się przekwalifikowały. Jesteśmy w stanie przeszkolić każdego pracownika, który wykaże chęć - dodał. Około dziesięć osób było zainteresowanych propozycją.
Poproszą komornika
Pomoc zadeklarował też powiat. - Wspólnie z likwidatorem poprosimy komornika, żeby w pierwszej kolejności, wypłacić zaległe pieniądze tym osobom, które nie znalazły zatrudnienia w nowej placówce - powiedział nam wicestarosta Grzegorz Tomczak.
Chodzi o zaległe pensje (od maja pracownicy dostawali tylko po 500 zł), ale też m.in. odprawy i odszkodowania za skrócony okres wypowiedzenia. W wielu przypadkach jest to po kilkanaście tysięcy złotych. Problem w tym, że na te pieniądze kostrzynianie będą musieli poczekać. Niewykluczone, że nawet do trzech lat, bo wtedy skończy się proces likwidacji szpitala.
Tymczasem sytuacja wielu rodzin jest trudna. Szczególnie tych, w których oboje małżonkowie stracili prace. Im próbuje pomóc opieka społeczna. - 180 osób korzysta z dożywiania - powiedziała nam zastępca kierownika OPS Józefa Warężak. - Są to byli pracownicy szpitala i ich rodziny. Liczba ta może się jeszcze zwiększyć - dodała. Jej zdaniem zdecydowanie więcej osób jest zainteresowana znalezieniem pracy, niż pomocą opieki społecznej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?