Drużyna pociągowa zostawiła skład bez opieki i pojechała do hotelu wbrew przepisom. Maszynista i ustawiacz powinni zjechać składem z Owczarek i odstawić go na bocznicę w Zwierzynie. Prokurator zarzucił mężczyznom nieumyślne spowodowanie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Grozi im za to do trzech lat.
Do tragedii na dworcu w Zwierzynie doszło 26 lipca. Po 22.00 siedem niezabezpieczonych wagonów zjechało po torze z wytwórni mas bitumicznych w Owczarkach i uderzyło w budynek stacyjny. Zginęły trzy osoby. Tuż po wypadku zarzuty usłyszało trzech młodych pracowników firmy rozładowującej wagony. Bo to oni rozczepili wagony od lokomotywy i przesuwając je koparką doprowadzili do ich zbiegu. Grozi im do ośmiu lat więzienia.
O tym, że przepisy złamała także drużyna pociągowa jako pierwsza napisała "GL" jeszcze w grudniu. Dotarliśmy wtedy do regulaminu technicznego szlaku kolejowego, z którego wynikało m.in., że drużyna pociągowa musi być obecna przy rozładunku i wagonów nie można zostawić bez nadzoru. A w trakcie rozładunku na miejscu nie było obsługi pociągu. Nasze ustalenia znalazły potwierdzenie w końcowym raporcie Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych (o protokole "GL" także napisała jako pierwsza). Eksperci orzekli, że jedną z pośrednich przyczyn tragedii było "pozostawienie bez nadzoru składu pociągu przez drużynę pociągową".
Wobec maszynisty i ustawiacza konsekwencje dyscyplinarne wyciągnął wcześniej ich pracodawca - firma DB Schenker Rail Polska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?