Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piątek, 21 grudnia. I to już naprawdę koniec?!

(decha, hak)
Koniec świata nastąpi w piątek, 21 grudnia?
Koniec świata nastąpi w piątek, 21 grudnia?
To stanie się w piątek, 21 grudnia. Tak do końca nie znamy scenariusza końca świata... Jedno jest - zdaniem czarnowidzów - pewne. Świat się skończy i to tak dokumentnie. A wszystko przez Majów.

- Świat zbliża się nieuchronnie do końca odkąd tylko się zaczął od wielkiego wybuchu - filozoficznie zamyśla się Janusz Rewers z zielonogórskiego kabaretu Ciach. - Myślę, że przed nami jeszcze wiele końców świata i nie ma się czym przejmować. Przecież 22 grudnia rozpoczniemy oczekiwanie na kolejny koniec świata. Ja tego dnia planują robić zakupy świąteczne i wtedy, jak się pojedzie do jakiegoś marketu, to tam będzie istny armageddon. Taki tłum i kolejki, że Matko Boska, świat się kończy! Człowiek pomyśli, że ludzie robią zakupy na koniec świata, a tak naprawdę na święta. Jedno z drugim połączone.

Transmisja bezpośrednia

- Boimy się końca świata, ale mamy przecieki od kilku innych plemion, że koniec świata będzie w innym terminie i w związku z tym w styczniu robimy imprezę, która odbędzie się w tym rzeczywistym dniu końca świata. Proszę się nie przejmować grudniem. Nic się nie wydarzy - uspokaja Janusz Pietruszka ze Słuchajcie.
A Marcin Woźny z Tituriru uściśla: - Mamy cynk, że to nie będzie 21 grudnia 2012 roku, ale gdzieś między 8 stycznia a 9 lutego 2013.
Dla Nowaków 21 grudnia będzie dniem szczególnym.
- Oczywiście, że się specjalnie na ten dzień przygotowujemy. Od lat - mówi Kamil Piróg. - Czytamy książki, wiemy, co Majowie wymyślili, mamy specjalny program: same krótkie formy, żeby zdążyć. Szybciutko to zagramy, bo nie wiemy, czy się jeszcze kiedyś spotkamy. Każdy bunkier ma, więc załatwiamy wszystkie rzeczy i do bunkra!
- Ja się cieszę, że nie będę musiał iść do urzędu skarbowego - oznajmia Tomek Marciniak, a Ada Borek dodaje: - A moi ułani zasiali żyto. Szybko wyrośnie. Studnia wykopana, koce na okna i już!
Znany Wojtek Kamiński z kabaretu Jurki w tej ostatniej godzinie zachowa spokój: - Tak, przygotowałem sobie już pilota. Będę oglądał w telewizji.

Nie pierwszy, nie ostatni

Jedni wybudowali już schrony, inni na tej przepowiedni zarobili miliony. Zanim rzucisz się do sklepu, aby zrobić zapasy na wypadek końca świata zobacz, że nie jest pierwszy armageddon. I zapewne nie ostatni. Już w 999 r. - w tym roku sobór w Trosby zapowiedział rychły koniec świata. 31 grudnia tego roku w świecie chrześcijańskim wybuchła panika. Nadzieję dały kobiety zachodzące w ciążę. Dobrzy chrześcijanie doszli do wniosku, że skoro szykuje się następne pokolenie... Inne zapowiadane końce to chociażby 1666 r. za sprawą szatańskich "szóstek" w dacie. 1988 rok? To data końca według Harolda Campinga, właściciela rozgłośni radiowej Family Radio, zebrał od naiwnych blisko 100 mln dolarów. 17 września 2001 r. mieliśmy czas apokalipsy według specjalistów od piramid. Informację odszyfrowali z kodu liczb rządzących konstrukcją piramid, a zwłaszcza Wielkiej Piramidy... A skoro tylko przeżyjemy kres "21.12.12" przygotujmy się na następne. Na 2034 r. koniec świata przepowiadany przez Świadków Jehowy. Dwa lata później asteroida Apophis uderzy podobno w Ziemię. A w 5079 roku Baba Vanga, bułgarska jasnowidz, spodziewa się, że ludzkość przekroczy "granicę wszechświata".

A jak będzie naprawdę? Za 5 000 000 000 lat - rozpocznie się zanikanie życia na Ziemi na skutek przeobrażeń Słońca. Według wyliczeń astronomów, Słońcu zaczną się kończyć zapasy wodoru i rozpocznie się jego przemiana w czerwonego olbrzyma. Spowoduje to wchłonięcie Merkurego przez gwiazdę i ogrzanie Wenus i Ziemi do takiej temperatury, że będą się one składały z płynnych skał. Natomiast za ok. 10 do potęgi 100 lat, czyli 10 seksdecyliardów lat, według przewidywań astronomów może nastąpić koniec wszechświata. Ale zapasów jeszcze nie róbmy, termin ważności może się skończyć.

Żadne żarty

Tylko w 2006 r. pojawiło się ponad 20 proroctw wyznaczających konkretne daty ostatecznego rozwiązania problemu naszej cywilizacji. Niektórzy prorocy nie ryzykują i pytani o koniec świata mówią krótko - już wkrótce. Tak, czy inaczej wiele sekt koncentruje się na końcu świata. Chociażby słynna Świątynia Słońca, która była typową sektą apokaliptyczną, zwiastującą i czekającą na rychły koniec świata. W 1994 roku 48 członków Zakonu Świątyni Słońca w Szwajcarii popełniło zbiorowe samobójstwo. Dlaczego? Ponieważ przepowiednie ich guru o apokalipsie nie sprawdziły się...

Za oceanem za najpopularniejszego wieszcza Apokalipsy uchodzi znany nam już Harold Camping, szef religijnego radia "Your Family". Ma za sobą już kilka zapowiedzi końca. Ostatnie to 21 maja 2011, 21 października. Wniebowstąpienia zgromadzonych wiernych nie było, ale jak się okazuje guru osiągnął już finansowy raj, zarobił na strachu i nadziei miliony dolarów. A pomyłki w rozkładzie jazdy tłumaczył miłosierdziem boskim. Chwilowym. Ale nie ma przecież ceny na szansę znalezienia się w gronie 200 milionów ludzi, którzy zasiądą u boku Boga. Zwłaszcza że cała reszta zginie w męczarniach. Apostołowie Campinga jeżdżą i namawiają. Przede wszystkim do przekazania majątku grupie.

20 marca 1995 r. członkowie sekty Aum Shinri Kyo (Najwyższa Prawda) rozpylili w tokijskim metrze gaz VX porażający system nerwowy. Zginęło wówczas 12 osób, a tysiące zostało poszkodowanych. Okazało się, że uczeni tej sekty postanowili przyspieszyć bieg wydarzeń i eksperymentowali z rozmaitymi zabójczymi wynalazkami - chemicznymi, laserowymi, biologicznymi i konwencjonalnymi. Cel był jeden. Dowieść słuszności nadejścia globalnej traumy zapowiadanej przez ich proroka.

Wszystko przez Majów

To Majowie skomponowali kalendarz, który stał się powodem jeśli nie globalnej paniki, to przynajmniej niepokoju. Ich potomkowie albo zarabiają na cyklu reklam wykorzystujących nadchodzący armageddon, albo odwołują koniec świata. I dodają, że zapowiedzi ostatecznego kresu to - delikatnie mówiąc - przesada.
Dla Majów kalendarz nie był tylko sposobem na określania czasu. To był wyraz filozofii, wiary i nauki, stanu wiedzy o świecie. Tak naprawdę była to kombinacja trzech kalendarzy - słonecznego, rytualnego i mającego zastosowanie praktyczne. Tak czy inaczej wychodziło im 365 dni i do dziś astronomowie głowią się w jaki sposób udało im się tak precyzyjnie to wszystko złożyć, że całość była bardziej precyzyjna niż w kalendarzu gregoriańskim.

Skąd to całe zamieszanie? Największą jednostką czasu w tym kalendarzu była tzw. Długa Rachuba, która podobnie jak kalendarz gregoriański narodziny Chrystusa, ma swoja datę "zerową". Upływ czasu zapisywano systemem dwudziestkowym, a ostatnią datą jest 13.0.0.0.0, czyli 1.872.000 dni od daty początkowej. Niestety, gdy przeliczymy tę datę na nasz kalendarz gregoriański wyjdzie, że Wielka Rachuba kończy się 21 grudnia 2012 roku. Odkrycie to potwierdził cały sztab naukowców, przede wszystkim archeologów, który zgromadził się w Gwatemali. Do tego archeolodzy z Rutgers University w New Jersey i Uniwersytetu w Rzymie zgodnie stwierdzili, że data zakończenia świata jest wyraźnie zapisana i potwierdzona także w hieroglifach.

Dziwnym zbiegiem okoliczności identyczną datą straszy nas astrofizyk Patrick Geryl, autor słynnego Proroctwo Oriona. Zgodnie z nim 21 grudnia tego roku rozpocznie się jedno, wielkie pasmo nieszczęść. Naukowiec oparł się na obliczeniach starożytnych i na najnowszych odkryciach. Na dodatek autorzy książki podobno złamali starożytne szyfry gwiezdne Majów, sprzed 10 000 lat. I wyszło im, że w tym roku powtarza się układ ciał niebieskich z roku 9792 przed Chrystusem. Wtedy miał być potop, zniszczeniu miała ulec Atlantyda. I to podobno Atlantydzi natchnęli wiedzą Egipcjan i Majów. Także tą o dacie końca świata.

Co się zdarzy 21 grudnia? Wiemy to doskonale chociażby filmu "Rok 2012". Czeka nas przebiegunowanie naszej planety, co da początek serii kataklizmów. Dlaczego bieguny będą kaprysić? To z kolei wpływ magnetyzmu Słońca, który dosięgnie naszą planetę na tyle skutecznie, że bieguny będą się przemieszczać, kula ziemska zacznie poruszać się w odwrotnym kierunku. Do tego zabójcze promieniowanie słoneczne, powodzie, tsunami... Majowie wiedzieli podobno, że tego rodzaju zjawisko jest czymś normalnym dla gwiazd tak dużych jak Słońce i występuje regularnie.

I się zacznie. Najpierw będą migrowały zwierzęta. Kilka dni przed końcem świata ptaki będą hałasowały zwiastując nadejście końca. W piątkowy ranek 21 grudnia zniszczeniu ulegną wszystkie urządzenia działające na zasadzie pola magnetycznego. Rozlegną się niezwykłe dźwięki spowodowane przesuwaniem się płyt tektonicznych. Pojawią się dwa Słońca na niebie, gdyż obok naszej gwiazdy pojawi się Planeta X , zwana Nibiru. Wreszcie wysiądzie cała elektronika. I jeszcze jedno. Macie koszmary? Tak? To znaczy, że już się zaczęło. Negatywne oddziaływanie pól magnetycznych Słońca i Nibiru, mają prowadzić do przeraźliwych wizji podczas snu...

Przechodzą Was ciarki? Spokojnie. Okazuje się, że w świątyni, z której fresków odczytano ten koszmarny kalendarz były jeszcze całe dwie wolne ściany. Prawdopodobnie znów majster nie zdążył...

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska