Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pech odebrał Błaszkowskiemu szansę na tytuł

(pat)
Łukasz Błaszkowski jeszcze nie składa broni i zapowiada walkę do końca
Łukasz Błaszkowski jeszcze nie składa broni i zapowiada walkę do końca fot. Dominik Kalamus/Kia Lotos Cup
O występie w czeskim Moście Łukasz Błaszkowski będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. Nasz kierowca nie ukończył jednego z wyścigów i w zasadzie stracił szansę na obronę tytułu.

Udana czwarta runda mistrzostw Polski w Kia Lotos Cup cee'dów miała zbliżyć gorzowianina w klasyfikacji punktowej do lidera Kamila Raczkowskiego. Tymczasem nasz świetnie dysponowany 24-latek znów dostał od losu po nosie. Pierwszy raz pech dopadł go podczas drugiej eliminacji w Poznaniu. Wypchnięty z toru przez "pomagiera" "Raczka", stracił cenne sekundy oraz metry i stąd 31-punktowy dystans dzielący go od pierwszego miejsca w klasyfikacji generalnej. Stratę miał powetować sobie właśnie w Czechach.

Wiele wskazywało, że tak właśnie się stanie. W pierwszym wyścigu od początku on i jego najgroźniejszy konkurent nadawali ton rywalizacji. Raczkowski obronił pole position, a tuż za nim czaił się Błaszkowski. Reszta rywali mogła co najwyżej powąchać spaliny z ich samochodów. Przez 12 okrążeń obaj czołowi polscy kierowcy toczyli zaciętą walkę bok w bok, a ostatecznie górą był "Raczek".
W drugim wyścigu było podobnie, ale tym razem to Błaszkowski już po pierwszych zakrętach wyprzedził lidera. Wszystko wskazywało, że obaj znów będą rozdawać karty i główne premie rozdzielą między sobą. Dla nas najważniejsze było, że 50 punktów, które dostaje zwycięzca za wygraną, znacznie zwiększa szansę "Błaszka" na obronę tytułu mistrza Polski. Meta była coraz bliżej, gdy w aucie prowadzącego gorzowianina doszło do awarii.

- Cztery okrążenia przed metą poczułem wibracje na kierownicy i przez półtora kółka tak jechałem - relacjonuje zawodnik. - O obronie pozycji nawet nie było mowy. Kamil szybko mnie dogonił, na końcu prostej jechaliśmy niemal równo. Nie miałem zamiaru go blokować, bo czułem, że coś jest nie tak z autem. No i stało się. Pękła opona i rywalizację ukończyłem na poboczu.

Raczkowski już niezagrożony przez nikogo spokojnie dojechał do mety i powiększył przewagę nad pozostałymi kierowcami w "generalce". Łukasz traci do lidera już 85 punktów i w zasadzie marzenia o tytule musi odłożyć do lamusa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska