Korzenie paradyskiego klasztoru sięgają XIII w. Jak wiadomo, cystersi przywędrowali z Francji i zabrali ze sobą krzewy winorośli. Wino produkowali dla celów liturgicznych, i choć nie udawało się ono tak doskonale jak w okolicach Bordeaux, i tak było niezłe.
- W średniowieczu było tutaj dość ciepło, klimat wówczas był podobny do tego współczesnego - przypomina ksiądz Paweł Bryk z seminarium w Paradyżu. - Przed kilku laty nasze kierownictwo postanowiło wrócić do klasztornych tradycji. Dziś rośnie u nas ok. 500 krzewów winorośli. Ostatniej jesieni zebraliśmy prawie 500 kg owoców.
Winnica rośnie pod murem na niewielkim stoku z południową wystawą oraz pod wystawioną również na południe ścianą potężnej poklasztornej budowli. - Wykorzystaliśmy rzeźbę terenu. Dodatkowym atutem jest to, że mury ogrodzenia i budynku zatrzymują ciepło, a nocą oddają je winnicy. Teren ma charakter rekreacyjny, ale w nasz ogród winoroślowy wkomponowaliśmy drogę krzyżową. Zresztą ten krzew ma w tradycji chrześcijańskiej konotacje pasyjne - dodaje ksiądz.
Rzeczywiście, piękne otoczenie dawnego zespołu klasztornego coraz bardziej upodabnia się do pierwotnego założenia, które zostało uwiecznione na obrazach olejnych. Mnisi uprawiali wino, ale też mieli sady i ogrody warzywne, hodowali ryby, które były jak znalazł w czas postu: - Myślimy też o założeniu zielnika, na szczęście mamy zaprzyjaźnioną firmę, która nam w tym pomoże. W ogóle bazujemy na miejscowym rzemiośle - dodaje ks. Bryk.
Winne krzewy przywiózł do Paradyża Marek Krojcig, znany winiarz z Górzykowa. We wschodniej części ogrodu rosną miniżywopłoty, które tworzą figury i ścieżki znane z barokowych założeń. Warto zwrócić uwagę na starą studnię, którą oplata przypominające winorośl pnącze, wykonane oczywiście z metalu przez kowala z niedalekiej Przytocznej. Sam ogród jest dziełem współczesnych mistrzów ze Starego Dworu koło Brójec.
W Paradyżu w czasie letniego festiwalu "Muzyka w Raju" serwowany jest pyszny sernik, zwany resztą "paradyskim". Autorki tego smakołyku nie udało nam się tym razem spotkać, ale o pysznym soku z winogron opowie Barbara Czerwik, siostra ze zgromadzenia urszulanek, pełniąca tutaj rolę szefa kuchni: - Ostatnio zrobiliśmy go prawie 300 litrów - zdradza. - Napój wrabiamy z samego soku i w zasadzie jest to taki syrop, bo na kilogram owoców dajemy kilo cukru.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?