Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pan Ryszard gaśnie w oczach a szpital odsyła go do domu! Dzięki naszej interwencji chorym w końcu zajął się lekarz

Redakcja
Od świąt Ryszard Roślewski nie opuszcza łóżka. - Nie mogę się ruszać, schudłem, wyję z bólu. - przyznaje. - Dziękuję gazecie, że zainteresowała się moim przypadkiem
Od świąt Ryszard Roślewski nie opuszcza łóżka. - Nie mogę się ruszać, schudłem, wyję z bólu. - przyznaje. - Dziękuję gazecie, że zainteresowała się moim przypadkiem Fot. Paweł Janczaruk
- Mój mąż gaśnie w oczach, a szpital odsyła go do domu! - rozpacza Urszula Roślewska. I prosi nas o pomoc. Chorym mężem na prośbę "Gazety Lubuskiej" zajął się w środę neurochirurg.

Urszula Roślewska przyszła w środę do redakcji ze szwagrem Zbigniewem Szymańskim. Była tak roztrzęsiona, że nie mogła mówić. - Błagam, zróbcie coś, bo mój mąż nie doczeka nowego roku! - prosiła ze łzami. - On nam gaśnie w oczach!

- Człowiek ma dopiero 49 lat, a jest już wrakiem - wtrącił Szymański. - Nie może się ruszać, krzyczy z bólu, robi pod siebie... W szpitalu lekarka stwierdziła, że nic mu nie jest. I odesłała do domu.
Jedziemy na ul. Fabryczną. To tu na drugim piętrze mieszka cierpiący mężczyzna. Leży w łóżku wychudzony, ledwo mówi, nie może nawet przewrócić się na bok. - Tak mnie wszystko boli - przyznaje prawie ze łzami.

Półtora miesiąca temu zaczął leczyć się na rwę kulszową. Lekarz rodzinny przepisał zastrzyki i środki przeciwbólowe. - Jakoś przekuśtykałem, ale w wigilię nagle chwycił mnie paraliż - opowiada. - Całe święta przeleżałem w łóżku. A w poniedziałek żona wezwała lekarkę.

Danuta Kosińska wypisała mężczyźnie skierowanie do szpitala z podejrzeniem wypadnięcia dysku. Roślewskiego na oddział ratunkowy zawiozła karetka. - Przeleżałem w kurtce kilka godzin, aż w końcu przyszła młoda lekarka z neurologii. Popytała co mi dolega, kazała poruszać nogą i oznajmiła, że w zasadzie nic mi nie jest. Przepisała nowe leki i wysłała z powrotem do domu. Zaleciła leczenie ambulatoryjne.

Zbigniew Szymański na widok szwagra przeżył szok. - 25 lat jako kierowca jeździłem karetką, ale po raz pierwszy spotkałem się z takim przypadkiem - oburza się. - To skandal, żeby tak schorowanego człowieka nie przebadać dokładnie w szpitalu , tylko odesłać do domu! On w ciągu dnia schudł kilka kilogramów.
- I jeszcze brzuch ma twardy jak kamień - Urszula Roślewska odkrywa kołdrę i dotyka męża. - Nie wiadomo co tam w środku siedzi.
Problemy z kręgosłupem i wypadnięty dysk to sprawy dla neurochirurgów. Dzwonię bezpośrednio na oddział, jest około południa. Dyżur pełni Miłosław Bemben. Przedstawiam sytuację chorego. - Proszę wezwać pogotowie i przywieźć tego pana do szpitala - decyduje doktor.

Po godz. 13. 00 Ryszard Roślewski jest już na oddziale ratunkowym. Miłosław Bemben po wstępnym badaniu kieruje mężczyznę na tomograf komputerowy kręgosłupa. - Trzeba najpierw dokładnie zdiagnozować chorego, bo może się okazać, że to wcale nie problem dysku i rwy kulszowej. - mówi neurochirurg. - Według mnie nie jest to dyskopatia, a wysokie OB wskazuje na stan zapalny organizmu. Może to być guz, może marskość wątroby... Trzeba czekać.

M. Bemben nie chce komentować decyzji młodej lekarki, która w poniedziałek nie przyjęła chorego do szpitala, tylko odesłała do domu. - Być może neurologicznie nic temu panu nie dolega - dodaje. - Ale diagnozę ostateczną na pewno trzeba postawić.

Z ostatniej chwili. Dowiedzieliśmy się, że R. Roślewski został przewieziony w nocy na oddział neurochirirgii celem dalszej diagnozy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska