MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pamięta nawet godzinę

MICHAŁ IWANOWSKI ALICJA BOGIEL
Dziś w nowym Dozamecie pracuje 250 ludzi, niektóre obiekty starej fabryki zostały sprzedane i ulokowały się tam odrębne firmy
Dziś w nowym Dozamecie pracuje 250 ludzi, niektóre obiekty starej fabryki zostały sprzedane i ulokowały się tam odrębne firmy PAWEŁ JANCZARUK
Plajcie starego Dozametu w Nowej Soli towarzyszyło pasmo donosów do prokuratury i ciągnących się potem latami śledztw. Główne role grali w nich dwaj biznesmeni, którzy teraz spotkali się na wysokich stanowiskach w zielonogórskim Zastalu.

Obecny dyrektor Zastalu Wagonów Robert S. w 1998 r. wygrał konkurs na szefa Dozametu. Został prezesem, a członkiem zarządu - Marian M.
- Dawano mi małe szanse utrzymania firmy, bo w czerwcu 1998 r. czekała nas rata układowa z wierzycielami - mówi dziś Robert S. - Ale dzięki wielu operacjom finansowym udało się wyjść na prostą.
Jak utrzymuje były prezes, jedną z szans dla Dozametu był kontrakt z KGHM na budowę szybu o wartości 52 mln zł.
- Lecz negocjacje zostały przerwane po moim odwołaniu i wejściu nowego zarządu, a potem syndyka - twierdzi Robert S. - Technologia i oprzyrządowanie zostały przez syndyka sprzedane innej firmie, która dzięki temu dziś dobrze funkcjonuje.
Robert S. chciał wyłączyć z Dozametu część - jak to nazywa - zdrową i prowadzić tam działalność na bazie kilkuset pracowników, a w pozostałej części prowadzić upadłość.
- To były wtedy prekursorskie rozwiązania, które dziś praktykuje się powszechnie - podkreśla.
Ale kilka miesięcy później wszystko się zawaliło. Do nowosolskiego zakładu wszedł syndyk, a Robertem S. i później także syndykiem Wiesławem K. zajęła się prokuratura.

Pamięta nawet godzinę

Poszło o długi Dozametu wobec Wielkopolskiego Banku Kredytowego, które w połowie 1998 r. wykupiła od banku poznańska spółka Interinwest, stając się tym samym istotnym wierzycielem zakładu. Prezesem Interinwestu jest świebodzinianin Piotr Gwizd - m.in. członek rady nadzorczej PKP i szef rady nadzorczej Falubazu S.A. Interinwest posiada wiele atrakcyjnych gruntów w Lubuskiem i zarabia na ich dzierżawie.
Prokuratura ustaliła, że Robert S. i jego kolega z zarządu Marian M. przenieśli na rzecz Interinwestu majątek Dozametu wart prawie 7 mln zł. (wyroby gotowe, maszyny, urządzenia i akcje katowickiego Centrozapu na 1,5 mln zł). I jednocześnie złożyli wniosek o ogłoszenie upadłości firmy. Umowy przeniesienia majątku datowane były na 26 marca, wniosek o upadłość 1 kwietnia. Prokuratura bada, czy czasami decyzja o upadłości nie była pierwsza, co oznaczałoby, że dokumenty dotyczące tych transakcji były fałszowane. Zdaniem prokuratury i tak jednak doszło do przestępstwa, polegającego na zaspokojeniu tylko jednego wierzyciela kosztem ok. 300 innych.
Doniesienie w tej sprawie zgłosił nowy zarząd Dozametu. Bo 12 kwietnia 1999 r. rada nadzorcza firmy odwołała Roberta S. i Mariana M. ze stanowisk.
W czerwcu 1999 r. do prokuratury wpłynęło kolejne pismo - od zarządcy komisarycznego Fabryki Urządzeń Technicznych Wisła we Włocławku. Twierdzi on, że przy zawieraniu transakcji został wprowadzony w błąd przez Roberta S. i Mariana M. co do możliwości płatniczych Dozametu. Oba doniesienia połączono w jedno śledztwo. Prokuratura ustaliła, że Robert S. i Marian M. działali na szkodę wierzycieli. I że nie zgłosili na czas upadłości, mimo iż długi firmy przekraczały jej majątek.
Dziś Robert S. dokładnie pamięta tamte okoliczności: - Upadłość Dozametu zgłosiłem 30 marca 1999 r. o godz. 14.45 - precyzuje. - W tym dniu w Warszawie negocjowano pakiet socjalny dla Dozametu. O 14.00 dowiedziałem się, że nie ma woli dla pozytywnych rozstrzygnięć. Cztery związki zawodowe sprzyjały rozwiązaniom, jakie przedstawił inwestor strategiczny, a z woli polityczno-związkowej pół Solidarności z Dozametu była przeciw.

Skandal zamiast korzyści

Zainteresowane kupnem akcji Dozametu były katowicki Centrozap, Prodlew Warszawa i Polskie Odlewnie S.A. z Kielc. Potem inwestorem miał być także Interinwest - ten faworyzowany wierzyciel, w którym Robert S. upatrywał nadzieję na uratowanie firmy. Ale ostatecznie P. Gwizd w Dozamet nie zainwestował.
Marian M. potwierdził w prokuraturze, że w marcu 1999 r. wystawił dla działu sprzedaży Dozametu polecenie wystawienia faktury dla Interinwestu na przekazanie mu środków trwałych. Jego zdaniem poznańska firma i tak w drodze egzekucji komorniczej nabyłaby prawa do majątku. A Robert S. utrzymuje, że został poinformowany przez Agencję Prywatyzacji o inwestorze strategicznym jakim był Interinwest. - Dlatego mój zarząd parafował prawa, jakie były związane z kredytem z WBK. To była korzystna transakcja dla Dozametu - mówi. - Pozbylibyśmy się połowy długów firmy.
Wyszły jednak same skandale. Kiedy do Dozametu wszedł syndyk, prezes Interinwestu Piotr Gwizd złożył wniosek o wydanie mu przejętego majątku. Syndyk Wiesław K. odmówił, a w lipcu 1999 r. sąd oddalił wniosek P. Gwizda. Ten zażądał wówczas usunięcia syndyka, czego sąd też odmówił. Wtedy Interinwest złożył do prokuratury doniesienie na syndyka.
- Niektóre czynności syndyka budziły nasze wątpliwości i poprosiliśmy prokuraturę o ich wyjaśnienie - mówił nam w lutym P. Gwizd, kiedy to do sądu wpłynął akt oskarżenia przeciwko Wiesławowi K.
Prokuratura potwierdziła, że na przełomie lat 1999/2000 syndyk zawarł niekorzystną dla Dozametu umowę sprzedaży przedsiębiorstwa za 3 mln zł, podczas gdy wartość oszacowania upadłej firmy wynosiła... 28 mln zł. Nabywcą była nowosolska spółka Metalex, która później stała się większościowym udziałowcem nowego Dozametu, działającego do dziś. O szczegółach tej sprawy pisaliśmy w Magazynie ,,GL'' 8-9 lutego br. Jak tłumaczy dziś Wiesław K., cena zbycia zakładu była efektem drugiego przetargu, gdyż pierwszy - z ceną wywoławczą 28 mln zł - nie dał efektu. Katowicki Centrozap miał zaproponować tylko 1,5 mln zł, a Interinwest... zaledwie 100 tys. zł. Były syndyk podkreśla, że "znany zielonogórski przedsiębiorca" (czytaj: P. Gwizd) usiłował zablokować sprzedaż Dozametu poprzez przejęcie za długi maszyn i urządzeń.

  • Niektórych naszych bohaterów nie możemy przedstawiać pełnym nazwiskiem, z uwagi na toczące się przeciwko nim śledztwa.
    Dziś Robert S. i P. Gwizd sąsiadują na terenie Zastalu. Ten pierwszy jest dyrektorem Zastalu Wagonów, a drugi - członkiem rady nadzorczej i akcjonariuszem Zastalu S.A. Obaj podkreślają, że nie łączyły ich i nie łączą żadne interesy, a do Zastalu trafili niezależnie, różnymi drogami.

  • emisja bez ograniczeń wiekowych
    Wideo

    Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

    Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!

    Polecane oferty

    Materiały promocyjne partnera
    Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska