MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oszuści czyhają na nasze pieniądze!

Dariusz Brożek, Tomasz Rusek
Policjanci przestrzegają mieszkańców przed tzw. okazjami. - Proponowana przez przypadkową osobę transakcja może się zakończyć utratą ciężko zarobionych pieniędzy, choć z pozoru wygląda na przysłowiowy złoty interes - ostrzega sierż. Justyna Łętowska z Komendy Powiatowej Policji w Międzyrzeczu
Policjanci przestrzegają mieszkańców przed tzw. okazjami. - Proponowana przez przypadkową osobę transakcja może się zakończyć utratą ciężko zarobionych pieniędzy, choć z pozoru wygląda na przysłowiowy złoty interes - ostrzega sierż. Justyna Łętowska z Komendy Powiatowej Policji w Międzyrzeczu fot. Dariusz Brożek
W powiecie międzyrzeckim grasują naciągacze, którzy podszywają się pod krewnych starszych osób i usiłują wyłudzić od nich pieniądze. Prezentujemy kilka najbardziej popularnych metod stosowanych przez łasych na naszą gotówkę hochsztaplerów.

Naciągacze dzwonią do wybranych osób i podczas telefonicznej rozmowy sprytnie wyciągają od nich informacje na temat rodzinnych koligacji. Podają się za dalekich krewnych rozmówców i proszą ich o pożyczkę. Wczoraj taki oszust skontaktował się międzyrzeczanką.

Chciał, żeby pożyczyła mu 24 tys. zł. Twierdził, że jest z nią spokrewniony, a pieniądze były mu rzekomo potrzebne na samochód, który mógł ponoć kupić po promocyjnej cenie.

Kobieta miała w domu tylko połowę tej kwoty. Rozmówca powiedział, że wystarczy mu jednak te 12 tys. Międzyrzeczanka nabrała podejrzeń i zapytała go o nazwisko. Wtedy mężczyzna przerwał połączenie. Podobne telefony odebrało ostatnio kilka innych kobiet z Międzyrzecza i Skwierzyny. Wszystkie zorientowały się jednak, że mają do czynienia z naciągaczami.

Policjanci nazywają takie wyłudzenia metodą na wnuczka.

- W tym tygodniu odnotowaliśmy już kilka prób takich wyłudzeń. Ostrzegamy mieszkańców przez oszustami, którzy żerują na łatwowierności seniorów. Powinni niezwłocznie informować nas o takich telefonach - radzi sierż. Justyna Łętowska z Komendy Powiatowej Policji w Międzyrzeczu.

Międzyrzeccy policjanci starają się ustalić numery telefonów, z których dzwonili oszuści.

Wymyślił operację

Oszuści żerują na naszej naiwności. Niekiedy dobrze znają swoje ofiary i stosują dość wyrafinowane metody.

- Przed kilkoma laty do mojej blisko 80-letniej mamy przyszedł nieznany jej mężczyzna. Przedstawił się jako kolega mojego brata, który jest marynarzem. Dużo o nim wiedział. Znał nawet imię jego żony. Chciał od mamy dwa tysiące złotych na operację brata, który rzekomo miał jakiś wypadek i trafił do szpitala w Gdańsku. Mama zorientowała się, że ma do czynienia z naciągaczem, bo dzień wcześniej brat zadzwonił do niej aż z Australii - mówiła nam dziś Iwona Mirkowska z Międzyrzecza.

Okradają seniorów

Ofiarami hochsztaplerów padają zazwyczaj samotnie mieszkające osoby w podeszłym wieku. Przed dwoma tygodniami policjanci z Międzychodu zatrzymali młodą mieszkankę Kwilcza, która w bezczelny sposób okradła 80-letnią kobietę. Podszyła się pod pracownicę banku. Powiedziała seniorce, że chce jej pomóc w załatwieniu bankowych formalności. Staruszka wpuściła ją do mieszkania oraz dała jej swój dowód osobisty i legitymację emerytki. Podpisała też czystą kartkę podsuniętą przez nieznajomą.

- Wtedy młoda kobieta powiedziała, że musi iść z tymi dokumentami do banku. Umówiły się w restauracji, gdzie miała oddać emerytce dowód i legitymację. Rzeczywiście, przyniosła te dokumenty do lokalu. Powiedziała jednak, że może je odnieść do mieszkania emerytki. Wzięła od niej klucze, po czym odniosła je po pewnym czasie - opowiada sierż. Katarzyna Wojewoda z Komendy Powiatowej Policji w Międzychodzie.

Po powrocie do mieszkania staruszka zauważyła brak gotówki i biżuterii. W sumie straciła 850 zł. Zawiadomiła policję. Tego samego dnia funkcjonariusze zatrzymali oszustkę. To 25-letnia mieszkanka gminy Kwilcz. Na podstawie dokumentów emerytki kupiła dwa telefony komórkowe, a potem okradła jej mieszkanie. Przyznała się do oszustwa i kradzieży. Grozi jej kara do ośmiu lat więzienia.

Uważaj na domokrążców

W ub.r. w Międzychodzie kilku kradzieży dokonały dwie kobiety, które odwiedzały staruszków i oferowały im kupno odzieży. Ich ofiarami padła m.in. 84-letnia międzychodzianka, ktorą zachęcały ją do kupna bielizny. W trakcie prezentacji jedna z nich poprosiła staruszkę o szklankę wody.

Kiedy właścicielka mieszkania poszła do kuchni, oszustki podważyły zamek w komodzie i ukradły przechowywane tam pieniądze. Łącznie 1 tys. 300 zł. Wcześniej oszustki okradły w podobny sposób inną seniorkę z Międzychodu.

Policja radzi, aby nie wpuszczać do mieszkań domokrążców. Złodzieje często podszywają się także pod pracowników gazowni, elektrowni, opieki społecznej, strażaków, a nawet dalekich krewnych. Poniżej prezentujemy najczęściej stosowane metody oszustw.

NA WNUCZKA

Wydaje się niedorzeczna, ale działa. Jej ofiarami najczęściej padają starsze osoby. Wygląda tak: Do Kowalskiej dzwoni człowiek. Jest zachrypnięty, czasami szepce. - Kto mówi? - pyta przyszła ofiara. - No babciu, to ja! - odpowiada rozmówca.

Wówczas pada imię kogoś bliskiego, np.: - To Ty Wojtuś? - mówi ofiara. I oszust już wie, kogo udaje. Potem sprzedaje bajer: że jest chory, że właśnie kupuje auto, że szukuje mu się niezły biznes...

Pomysły są różne, zawsze chodzi o to samo: szybką pożyczkę. - Ale babciu, ja nie mogę podejść po pieniądze podeślę kolegę - mówi oszust. Zupełnie obca osoba puka niedługo potem do drzwi ofiary i odbiera gotówkę. Dopiero po jakimś czasie oszukani sprawdzają u rodziny, czy faktycznie ,,Wojtuś'' potrzebował pieniędzy. Właśnie w taki sposób jedna z gorzowianek straciła niedawno 20 tys. zł oszczędności.

Uwaga: nazwa sposobu jest symboliczna. Oszuści nie zawsze udają akurat wnuczka!

NA ODCZYNIANIE ZŁYCH UROKÓW

Jesienią ub.r. 71-letnią mieszkankę Łowynia pod Międzychodem odwiedziła w jej domu nieznana kobieta. Powiedziała, że jest wróżbiarką i może odczynić złe uroki oraz rozmaite choroby, które trapią mieszkańców. Poprosiła gospodynię, aby przyniosła jak najwięcej gotówki, gdyż - jak przekonywała - pieniądze potęgują wróżby. Staruszce udało się zebrać 7 tys. 800 zł.

- Była tak zaabsorbowana odczynianiem uroków, że nawet nie spostrzegła, kiedy i jak nieznajoma ukradła te pieniądze. Ich brak zauważyła dopiero po jej wyjściu - opowiadają funkcjonariusze KPP w Międzychodzie.

NA PRZEBIERAŃCA

Tutaj najważniejsze dla oszusta jest dostać się do domu ofiary. Raz złodziej udaje gazownika, czasem pracownika urzędu miasta, pomocy społecznej czy telewizji kablowej. Doszło nawet do tego, że firma Multimedia oficjalnie przypomniała w mediach, że nie wysyła bez zapowiedzi swoich pracowników do klientów.

Sposób na takiego oszusta jest prosty: nie wpuszczać go do domu, nie otwierać drzwi. Jeśli czujemy się zagrożeni, poprośmy go o dane i telefonicznie sprawdźmy, czy faktycznie pracuje, gdzie mówi. Jeśli pomimo tego coś nam nie gra, poprośmy go o wizytę, gdy w domu będzie jeszcze któryś z domowników.

NA RULON

Metoda stosowana podczas transakcji na giełdach samochodowych oraz tzw. okazyjnych zakupów w szemranych okolicznościach. Oszust kupując np. samochód odlicza przy nas pieniądze, które następnie składa w rulon. Odwraca naszą uwagę i podmienia rulony. Dostajemy zwitek, w którym są tylko dwa prawdziwe banknoty, a reszta to falsyfikaty, albo nawet pocięte gazety.

NA OKAZJĘ

Tutaj oszuści perfidnie wykorzystują nasze umiłowanie do szybkiego i dużego zarobku. Miejsce jest różne: stacja benzynowa, leśny parking, zajazd, albo środek miasta. Podchodzi do nas człowiek i oferuje do sprzedaży złote monety, łańcuszki, brylanty czy inne kosztowności. Oczywiście po okazyjnych cenach! Odmawiamy, bo wiemy, że przecież takie okazje się nie trafiają... I wtedy pojawia się ,,przypadkowy'' przechodzień, który niemalże rzuca się na oferowany towar.

Zupełnie ,,przypadkowo'' jest antykwariuszem, złotnikiem, jubilerem albo kolekcjonerem (niepotrzebne skreślić) i sam chce skorzystać z okazji. Ale facet z brylantami pokazując na ciebie mówi: ,,Chwila, ten pan był pierwszy''. Oczywiście Ty, choć początkowo nie chciałeś dobić interesu, teraz dobijasz. W końcu ten przechodzień - jubiler stwierdził, że kamienie czy łańcuszki są prawdziwe...
Dopiero w domu orientujesz się, że kupiłeś tombak albo kryształki zamiast brylantów. Nie muszę chyba dodawać, że ,,przypadkowy'' przechodzień nie był taki przypadkowy i działał razem z oszustem?

NA SKARB

Nieco podobne do sposobu ,,na okazję''. Tym razem obcy człowiek potrzebuje pilnej pożyczki (najpopularniejsza ściema: jest przejazdem i waśnie popsuł mu się samochód i potrzebuje pilnie kasy na naprawę). Oczywiście nie chce pożyczki za darmo.

Pokazuje prawdziwe (!) kosztowności: złoto, walutę, monety. Godzisz się pożyczyć kasę, a on daje ci swój skarb. Stawia jednak warunek: da ci to w szkatułce, aktówce albo pudełku, które jest zamknięte na kłódkę lub szyfr. Dalej scenariusz jest łatwy do przewidzenia. Facet znika z kasą, ty czekasz na zwrot pieniędzy, czekasz i czekasz... W końcu otwierasz szkatułkę a tam kamienie albo pobite szkło.

NA ZWROT

Do drzwi puka elegancki facet. Aktówka, gajerek, ładny fryz. Mówi, że ma dla ciebie pieniądze. Bo należy ci się zwrot podatku, dodatkowa kasa z ZUS-u, a nawet... nagroda za wstąpienie do Unii Europejskiej (naprawdę były takie oszustwa!). Warunek jest jeden: dostaniesz przelew, jeśli teraz, już, w tym momencie zapłacisz podatek od tej kwoty.

Myślisz: cóż to jest 400 zł opłaty za obiecane 5 tys. zł na koncie? Oczywiście ani miłego pana, ani swoich 400 zł opłaty ani obiecanych tysięcy na koncie nigdy nie zobaczysz. Uwaga: podane kwoty są przykładowe!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska