MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni dzień Rafała Kurmańskiego (odc. 8)

Redakcja
Rafał Kurmański był jednym z największych talentów zielonogórskiego żużla
Rafał Kurmański był jednym z największych talentów zielonogórskiego żużla fot. Tomasz Gawałkiewicz
W maju minie dziewięć lat od śmierci Rafała Kurmańskiego. Jednego z najzdolniejszych żużlowców młodego pokolenia, któremu wróżono wielką karierę. Stał dopiero na początku drogi, jeszcze wszystko było przed nim... Prezentujemy książkę Rafała Owczarka ,,I nie ma mnie" w której autor usiłuje odtworzyć ostatni dzień żużlowca i zrozumieć dlaczego tak się stało?

Niezmordowany sprinter czekał na dole, dom został za plecami. Wielu ładuje na kanapie akumulatory, dzień przed meczem już nie myśli i szuka wyciszenia. On nie. Kobieta, ściany, znajome meble, zwierzaki, to wszystko starczało na chwilę. Coś pchało go do przodu, a próżnia i wspomnienia przyprawiały o mdłości. Były też te przyjemne, ale nie dzisiaj. Jakoś nie mógł się pozbierać od wczorajszego sparingu. Trefne żarcie w samolocie z Anglii? Zmęczenie materiału? Wszystko wchodziło w grę. Dobrze, że trener okazał się wyrozumiały i po trzech startach na mokrej kopie pozwolił się pakować. W międzyczasie "Dziadek" przywalił solidnie na prostej i dla innych zawody także się skończyły.

- Rafał jesteś potwornie blady, źle się czujesz? - wypytywał sąsiad z boksu obok. - Kurwa, nie daję rady! - choć wiało wiosennym chłodem, na czole perlił mu się pot, a uśmiech nie schodził z twarzy. Szybki prysznic, motorki spakowane i już pędził. Jakby się wyrwał z ciasnego kokonu, wreszcie wolny. Choć teraz też siedział w samochodzie, brakowało mu tego uczucia.

Wizyta w warsztacie i pobieżny przegląd motocykli nie poprawiły mu humoru. Głaskał je, zimne teraz i spokojne. Mogły go dziś wieczorem wozić we Wrocławiu. Dzika karta przeszła koło nosa, bo zawalił. I on, i motorki. Otto Weiss coś tam grzebał i poprawiał, ale to wciąż nie było to. Jakiś problem z prądem, który uparcie omijał właściwe miejsce. Nie miał pomysłu, jak doprowadzić to wszystko do porządku. Godziny w warsztacie, a one nadal wołowate.

- Rafał, możesz już iść do domu, siedzisz tu od rana - trener Wika był bardzo zadowolony. Myślał, że kiedy Rafał zrobi licencję i poobraca się w towarzystwie doświadczonych zawodników, jego zapał do przesiadywania w warsztacie trochę wystygnie. Miał nosa do młodych, ale tym razem się pomylił. Rafał prawie mieszkał na stadionie. Wciąż miał coś do zrobienia, przestawienia, jakby wrósł w robocze łachy. - Trener! Naprawdę muszę? - wysapał przez zaciśnięte zęby, w których trzymał śrubokręt. - Idź, pomieszkaj - Wika naprawdę lubił tego chłopaka. Licencję zrobił od ręki, była w nim duża wola walki i bardzo lubił wygrywać. Nie był wylewny, raczej zamknięty w sobie i wszystko trzeba było z niego wyciągać. Nigdy nie powiedział złego słowa o rodzinie, ale przecież prawdziwy azyl miał tu, na stadionie, wśród motorków. Jakby uciekał w pracę. Tylko od czego? Ale to były tylko obserwacje szkoleniowca, który miał w tym cyrku zupełnie inne zadanie.

Wszystko było wtedy takie proste, a teraz zwaliło mu się na głowę. Zasrana góra śmieci.
- Ci wszyscy prezesi i doradcy. Każdy tylko zerka, jak cię wydymać. Nie jestem słupem ogłoszeniowym, który każdy może mieć - z niechęcią rzucił brudną ścierkę na skrzynkę z narzędziami i wyszedł. Znów zadrgał telefon. Dzwonił "Mrówa". - Witka "Wydra"! Zrobimy rundę po znajomych miejscach? - Oddzwonię do ciebie, bo jestem chwilowo zarobiony - skłamał, a z samochodowych głośników popłynęło znajome:

"Zawsze sobie myślę, jak by to było,
jak by to wszystko się ułożyło,
gdyby mnie na tym świecie nie było...".
Lubił to brzmienie i na chwilę odpłynął, a w skroniach pulsowała krew.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska