Z. Polowy jest absolwentem technikum mechanizacji rolnictwa w Głogowie i to tam wszystko się zaczęło, od zawiązania grupy turystycznej PAWADOJE - nazwa wzięła się od pierwszych liter imion jej członków.
Osioł bagażowy
- Chodziliśmy wtedy na takie piesze rajdy - wspomina pan Zbigniew. Pierwsze były Pieniny. Wędrowali przez dwa tygodnie z plecakami, to był ich tzw. chrzest bojowy. Okazuje się, że pomysłów na podróż jest tyle, ilu turystów. - Pamiętam, że spotkaliśmy parę studentów, za którą podążał osioł z ich bagażami. Zazdrościliśmy im pomysłu. Zatrzymaliśmy tego osła i obróciliśmy go w swoją stronę - zaczął iść za nami. Potem znów musieliśmy go okręcić i jak się go przestawiło, tak sobie szedł -opowiada Z. Polowy.
Po nauce przyszedł czas na pracę zawodową w Szprotawie, w charakterze wychowawcy w miejscowym internacie. Tu znaleźli się ludzie, którzy mocno poparli inicjatywę zorganizowania grupy turystyczno-rowerowej. - Ówczesny kierownik internatu zakupił 20 rowerów, od tej pory każda sobota i niedziela mijała na wyprawach z młodzieżą - dodaje Z. Polowy.
Ciągnikiem w Polskę
Były także spływy kajakowe, wyjazdy motorowe, a raz nawet podróż ciągnikiem. - Zrobiłem dla młodzieży 22 obozy. Najlepiej wspominam właśnie ten z ciągnikiem. Wyremontowaliśmy go na warsztatach szkolnych, przyczepa do niego była, taka do przewozu ludzi. W dawnych pegeerach były tzw. "bonanzy". Na dachu zrobiliśmy duży bagażnik. To było wysokie na 22 metry. Plastyk namalował mi na przyczepie całą trasę - ze Szprotawy, pod Gorzów, Drezdenko, Lubniewice i potem do Sławy. Doszło to do radia, do ówczesnej "Gazety Zielonogórskiej". Dzięki temu szumowi koszta obozu były bardzo niskie - wspomina Z. Polowy.
Afryka dzika
Pomysł wyjazdu do Afryki zrodził się w 1975 r. Udało się wyjechać trzy lata później. - W afrykańskich miastach nie ma nic ciekawego. Prawdziwa Afryka to busz. Tam rozbijaliśmy swe obozy, siedzieliśmy z tubylcami, niczego nie było trzeba pilnować. A w mieście? Mieszkańcy twierdzili, że biały ma, to białemu można wziąć. Oni nam nie kradli, oni brali. Byłem obserwowany na każdym kroku, nawet gdy się goliłem - opowiada podróżnik. - W wiosce życie wyglądało inaczej. Ludzie byli wiecznie uśmiechnięci, zadowoleni.
Inne życie, inna kultura, całkiem inny świat, stąd jednak niebezpieczny, bo nieznany. - Wybraliśmy się do wioski z kamerami. Z tym był problem, ale załatwialiśmy to zawsze przez dzieci. Afrykanie bardzo kochają dzieci, dla nich to największy skarb. Ja zajmowałem się więc malcami, a koledzy mieli czas na nagrywanie. Dzieci zaprowadziły mnie do domku, aby pokazać jeżozwierza. Wziąłem latarkę i wszedłem do środka. Momentalnie nastawienie do nas się zmieniło. Nie chcieli z nami rozmawiać. Bo biały człowiek wszedł do domu kobiety. Nas to śmieszyło, dla nich było hańbą. Afryka nie ma żadnych praw, żadnych ustaw, tam wszystkim rządzi religia i obyczaje - mówi Z. Polowy.
Teraz rowery
Teraz przyszedł czas na turystykę rowerową. Bawi się w nią grupa sześciu przyjaciół. - Co sobotę, niedzielę razem wyjeżdżamy. Co jakiś czas organizujemy większe eskapady, takie po 300 km - mówi podróżnik.
W tamtym roku pan Zbigniew na rowerze dotarł na Litwę i Białoruś. - Baliśmy się tego wyjazdu, ale okazało się, że niepotrzebnie. Spotkaliśmy tam bardzo przyjemnych ludzi. Gdzie większa bieda, tam ludzie potrafią więcej z siebie dać - podkreśla Z. Polowy.
Turystycznym marzeniem szprotawianina jest jednak dotarcie na Ukrainę, bo to rodzinne strony jego rodziców. Koledzy natomiast koniecznie chcą pojechać w tym roku do Norwegii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Ukraiński dowódca wściekły na swoich ludzi. Mówi o korupcji i zdradzie
- Intrygujące odkrycie na starożytnym cmentarzu. Do czego służyła ta komora? - WIDEO
- Abonament za media w 2024 roku: Co z użytkownikami radia w aucie? Poznaj opłaty
- Putin „czyści" resort obrony. Mówi się o wycieku tajemnic nuklearnych