Najpierw Falubaz Zielona Góra, a kilka godzin później także Stal Gorzów nie awansowały do finału ekstraligi i w tym sezonie żaden z naszych zespołów nie zostanie mistrzem Polski. Szok, porażka, klęska, dramat... Nie tylko te słowa były odmieniane przez wszystkie przypadki. Rozpoczęło się szukanie winnych i polowanie na czarownice.
Nie spodobało mi się to, że zaraz po meczu honorowy prezes Stali winą za brak awansu obarczył Przemysława Pawlickiego, kapitana drużyny. Mówił o jeździe do tyłu, o największym zawodzie. Nie powiem, że wylał na chłopaka wiadro pomyj, ale kubeł zimnej wody też to nie był. Kibice winili jeszcze trenera Stanisława Chomskiego, wytykając złą taktykę i brak żyłki hazardzisty. W Falubazie najbardziej oberwał Jason Doyle. No bo jak to? W sobotę wygrał turniej Grand Prix i mknie po tytuł mistrza świata, a w niedzielę uciułał ledwie cztery punkty? W tak ważnym momencie? Za co bierze pieniądze? – takie zarzuty padały najczęściej. Niektórzy nie oszczędzali także Piotra Protasiewicza, kapitana zespołu. W poniedziałek rano do Radia Zielona Góra zatelefonowała słuchaczka i na obu zawodnikach nie zostawiła suchej nitki.
Rozpłakać się można tylko – mówił na gorąco prezes Zielonogórskiego Klubu Żużlowego. Bo awans do finału oznaczałby dla Falubazu i dla Stali dodatkowe pieniądze. Podobno niemałe. Drużynowy mistrz Polski w tym roku może liczyć na jakieś 1,5 miliona złotych zysków za cały sezon. A za sam finał? Cóż, trudno to dokładnie wyliczyć. Ale na przykład klub mógłby podnieść ceny biletów, bo na mecz o złoto kibice zjawią się w komplecie. Załóżmy, że dołożyłby 5 złotych. Przy pełnych trybunach Falubaz i Stal zyskałyby wtedy dodatkowo po około 75 tysięcy. Co jeszcze? Często umowy sponsorskie przewidują premie za tytuł mistrzowski czy za awans do finału. No i zdecydowanie łatwiej negocjuje się kontrakty na przyszły sezon, będąc złotym medalistą, a nie zespołem, który zajął czwarte miejsce... – czego ani Falubazowi, ani Stali nie życzę.
Ale jestem przekonany, że na derbach też da się coś zarobić. Nawet na takich o brąz. A ja w niedzielę właśnie lubuskimi derbami mam zamiar się delektować. Na rozliczanie żużlowców przyjdzie zaś czas po sezonie. Zaczekajmy, to niewiele ponad tydzień, da się wytrzymać. A na długie zimowe wieczory zostawmy sobie rozważania, czy w ogóle rozgrywać mecze o brąz, zwane też finałem pocieszenia czy finałem przegranych. Czasami po derbach możemy zmienić zdanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?