Każdego roku, w lipcu w okolicach holenderskiego Nijmegen zbierają się tłumy zwolenników aktywnego wypoczynku. Przyjeżdżają tam wielbiciele marszów z całego świata, by wziąć udział w jednej z największych w Europie imprez sportowo-rekreacyjnych. W tym roku w marszu wystartowało około 45 tys. osób, w tym około 6 tys. żołnierzy z 24 krajów.
W zależności od kategorii (cywilnej lub wojskowej) marsz rozgrywany jest na trzech dystansach; 200 km, 160 km i 120 km. Oficerowie "Czarnej Dywizji" startowali w kategorii 160 km, gdzie dodatkowym utrudnieniem był plecak, którego waga sięgała około 20 kg. Dziennie musieli pokonać 40 km.
- Pokonanie codziennie tak długiego dystansu jest naprawdę dużym wyzwaniem - przyznaje por. Kopertowski.
Maszerowali cztery doby
Marsz trwał cztery doby. Podczas ostatniego dnia, zwanego "Dniem Gradioli" uczestnicy dotarli do Nijmegen, gdzie witały ich tłumy mieszkańców i turystów. Wszyscy otrzymali pamiątkowe medale. To już czwarte takie trofeum kpt. Dariusza Hurynia, który brał udział w trzech poprzednich edycjach imprezy.
-To bardzo dobra okazja do zmierzenia się ze swoimi słabościami, ale przede wszystkim poznania wielu interesujących ludzi czy wymiany doświadczeń z żołnierzami z innych krajów - zaznacza por. Kopertowski, który po raz pierwszy wziął udział w imprezie.
Marsz dla oficerów był również okazją do wspomnienia i oddania czci polskim żołnierzom: 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej dowodzonej przez gen. bryg. Stanisława Sosabowskiego i 1. Czarnej Dywizji Pancernej dowodzonej przez gen. broni Stanisława Maczka, którzy walczyli i polegli w tamtych rejonach Europy w trakcie II Wojny Światowej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?