Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Oddajcie mi mój grunt!". Rolnik z Wilenka chciał sprzedać ziemię, KOWR skorzystał z prawa pierowokupu za dużo niższą cenę

Anna Moyseowicz
Anna Moyseowicz
Janusz Błażków jest rolnikiem z Wilenka.
Janusz Błażków jest rolnikiem z Wilenka. archiwum prywatne
Janusz Błażków jest rolnikiem z gminy Szczaniec. Jesienią zeszłego roku mężczyzna chciał sprzedać swoją prawie 6-hektarową działkę rolną. Znalazł kupca, z którym ustalił cenę, po czym podpisali oni akt notarialny. Na tym sprawa by się mogła zakończyć, jednak po niecałym miesiącu rolnik otrzymał pismo od Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa o... wykonaniu prawa pierwokupu, wzywające do wydania nieruchomości. Co więcej, ziemię wyceniono na około dwie trzecie planowanej kwoty sprzedaży.

To miała być czysta formalność

- Chciałem sprzedać działkę. Najpierw rozmawiałem z panem z KOWR z Gorzowa, pytałem, na jakich zasadach mogę to zrobić. W dalszej kolejności udałem się do notariusza. Mieliśmy z zainteresowanym kupcem ustaloną cenę, wpłacił zaliczkę, podpisaliśmy dokumenty. Sądziłem, że reszta to czysta formalność - opowiada Janusz Błażków o działce wielkości 5 hektarów i 57 arów w miejscowości Wilenko, w pobliżu autostrady. Jak dodaje, otrzymał on informację od KOWRu o nabyciu przez nich działki na prawie pierowkupu. Co więcej, nieruchomość wyceniono na 300 tysięcy złotych, choć nabywca miał zamiar zapłacić za nią 469 tysięcy.

KOWR to Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, czy to jest Krajowy Organ Wywłaszczania Rolników?! - pyta oburzony Błażków. - Moim zdaniem to drugie. Rozumiem, że ta instytucja chce kupić ziemię, ale niech odbędzie się to na normalnych zasadach.
Zaznacza, że działka jest jego ojcowizną, a teraz nie ma nawet prawa wycofać się z transakcji. - Oddajcie mi mój grunt! To państwo w państwie - dodaje.

Czytaj też: Prawdziwe skarby, czyli dzika lubuska przyroda. Od północy na południe i od wschodu po zachód... Zobacz te zdjęcia!

Rolnik wspomina, że nabywca spełnił wszystkie warunki. - Ma już on działkę graniczącą z tą, kupił ją kilka lat temu i jakoś wtedy nikt nie miał nic przeciwko. Teraz po transakcji nastąpiłoby tzw. scalenie gruntów, czyli po prostu miałby większy grunt. Nie mam żadnego sąsiada, który mógłby to kupić - tłumaczy Błażków. - Ten człowiek dotychczas nabył legalnie 270 hektarów i ani ara nie sprzedał. Dlaczego zabrano mi ziemię w tak bezczelny sposób?- pyta. - Tu już nie chodzi o mnie, bo już za późno, chciałem tylko ostrzec ludzi, niech uważają, co robią - uprzedza rolnik.

KOWR tłumaczy się przeciwdziałaniem koncentracji gruntów

Dyrektor Oddziału Terenowego KOWR w Gorzowie Wielkopolskim Roman Jabłoński tłumaczy, że swoją decyzją ośrodek przeciwdziała koncentracji gruntów rolnych, które w założeniu mają być przeznaczone dla rolników. Tymczasem nieruchomość miał nabyć przedsiębiorca budowlany, który jedynie formalnie jest rolnikiem indywidualnym prowadzącym swoje gospodarstwo rolne, a faktycznie działa jak inwestor, lokujący kapitał w nieruchomościach rolnych. - To może tłumaczyć wysoką cenę zaoferowaną za nieruchomość. Fakt, że nabywca ma działkę tuż obok nie ma większego znaczenia gospodarczego w kontekście posiadania tak wielu gruntów w różnych częściach kraju - mówi dyrektor.

Podobnie sytuację opisuje Dominik Wiśniewski, pracownik Oddziału Terenowego KOWR w Gorzowie.

Jako ośrodek mamy pewne instrumenty interwencji na prywatnym obrocie gruntami rolnymi. Jest to element ochrony nabywania ich przez osoby przypadkowe bądź też niekoniecznie planujące zajmować się rolnictwem - tłumaczy. Jak wyjaśnia, ośrodek ma prawo zainterweniować i zablokować transakcję w trybie administracyjnym lub skorzystać z prawa pierwokupu. - To klasyczna sytuacja tego drugiego typu. Państwo Błażków porozumieli się z panem z województwa dolnośląskiego, którego działanie przypomina bardziej działanie inwestora, nie rolnika, ponieważ posiada działki w 53 gminach, w 7 województwach - mówi Wiśniewski.

Jak wspomina, państwo Błażków nie mogli być zaskoczeni decyzją ośrodka, ponieważ podpisując akt notarialny, notariusz miał obowiązek poinformowania, że jest to warunkowa umowa sprzedaży, zawarta pod warunkiem, że KOWR nie wykona prawa pierwokupu. - Zarówno kupujący, jak i sprzedający wiedzieli o tym fakcie - dodaje pracownik.

Jak tłumaczy Dominik Wiśniewski, KOWR zakwestionował cenę, uznając ją za zbyt wysoką. Rzeczoznawca wycenił wartość nieruchomości uznając ją za znacznie niższą, przy czym KOWR złożył powództwo do sądu o ustalenie ceny. - Sąd powołuje biegłego i może uznać, że cena, która wynegocjowali państwo Błażków jest prawidłowa. Wówczas KOWR będzie musiał zapłacić taką kwotę, jaka jest w akcie notarialnym - mówi Wiśniewski.

Zobacz też: Ceny mieszkań na rynku pierwotnym

od 16 lat

Rolnik musi wydać nieruchomość

Prawnicy Państwa Błażków odpowiedzieli na pozew, kwestionując obiektywność opinii biegłego w zakresie ustalonej wartości nieruchomości. - Opinia ta jest nieobiektywna i sporządzona pod oczekiwania powoda - piszą. Jednak dr Krzysztof Grzesiowski, radca prawny, tłumaczy, że KOWR działał zgodnie z prawem.

KOWR ma takie uprawnienia ustawowe i z nich skorzystał. Nieruchomość została już kupiona przez KOWR, właścicielem jest już Skarb Państwa. Sąd sprawdzi, czy ta cena zaproponowana przez ośrodek odpowiada wartości rynkowej, czy może cena wynikająca z aktu jest zawyżona. Rolnik powinien wydać tę nieruchomość, ponieważ nie ma już jak walczyć, takie są przepisy, by chronić rynek rolny przed spekulacyjnymi sprzedażami - komentuje radca.

Sprawą rolnika zainteresował się radny sejmiku województwa lubuskiego Zbigniew Kołodziej (PSL). - Zaskoczony byłem informacją, że KOWR chce zapłacić 170 tysięcy mniej, wykorzystując prawo pierwokupu. Widocznie skoro nabywca był skłonny tyle zapłacić, to miał na tę ziemię jakąś wizje i mu się to opłacało. Jako rolnik też byłbym zdziwiony na miejscu pana Błażków - umawiam się na sprzedaż, a KOWR korzysta z prawa pierowkupu, dając dwie trzecie tego, na co umówiłem się z kupcem - mówi. Mężczyzna przyrównuje sytuację do sprzedaży auta. - Dwie osoby ustalają cenę, a pomiędzy nie wchodzi Urząd Skarbowy, powołując się na ceny na giełdzie i wykupuje samochód. Teraz pana Błażków czeka sprawa sądowa, ale to chyba nie ten kierunek, żeby trzeba było się sądzić o własną ziemię, nie do końca rozumiem takie działanie - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska