Ostatni mecz podopieczne trenera Arkadiusza Rusina rozegrały trzy tygodnie temu. Czas, który upłynął od zwycięskiego pojedynku z akademiczkami z Gorzowa polkowiczanki poświęciły głównie na pracę nad obroną, która w końcówce sezonu zasadniczego i meczach pierwszej rundy play-off nie była najlepsza w ich wykonaniu. "Pomarańczowe" rozegrały w tym czasie dwa spotkania kontrolne z męskimi zespołami. Dziś defensywa w wykonaniu CCC była o niebo lepsza i to miało decydujące znaczenie dla losów tego pojedynku.
Początek był jeszcze w miarę wyrównany, bo to Lotos zdobył pierwsze punkty, a po pięciu minutach gry był remis po 6. Potem podopieczne trenera Javiera Forta Puente prowadziły jeszcze raz - 10:9 i od tego momentu opanowała je trudna do wytłumaczenia niemoc. Przez kolejne trzy minuty gospodynie rzuciły siedem punktów z rzędu i pierwsza kwarta zakończyła się ich wygraną 17:10. To było jednak dopiero preludium przed tym, co nastąpiło w kwarcie numer dwa, którą polkowiczanki wygrały 17:1. Przyznam szczerze, że nie pamiętam, aby gdynianki kiedykolwiek w całej historii swoich występów na koszykarskich parkietach zaliczyły tak tragiczne 10 minut. Zaledwie jeden zdobyty punkt to prawdziwy blamaż, wynik który nie przystoi zespołowi mierzącemu w finał Ford Germaz Ekstraklasy. Obrona strefowa ustawiona przez zespół z Polkowic sprawiła, że gdynianki miały olbrzymie problemy z dochodzeniem do sytuacji strzeleckich, a gdy już im się udało znaleźć dogodną pozycję to pudłowały. Polkowiczanki broniły wyśmienicie. Były agresywne, dynamiczne, a także bardzo szybkie. Bardzo efektownie wyglądały powroty pod własny kosz. Tak broniący zespół CCC chcielibyśmy oglądać zawsze. Do szatni na przerwę CCC schodziło przy prowadzeniu 34:11 i było oczywiste, że skoro Lotos nie zmieni w sposób radykalny swojej gry to mecz zakończy wysoką porażką.
Po zmianie stron jako pierwsza do kosza rywalek trafiła Agnieszka Majewska z CCC, ale w kolejnych akcjach "pomarańczowe" nieco rozluźniły szyki, co przełożyło się na malejącą przewagę gospodyń. Potem wszystko wróciło do normy i nadal polkowiczanki nadawały ton wydarzeniom na parkiecie kontrolując przebieg wydarzeń. W ostatniej kwarcie "pomarańczowe" mocno broniły, a także skutecznie punktowały. Wielką klasę potwierdziła Agnieszka Bibrzycka, która dwukrotnie z pełną swobodą trafiła zza linii 6,75 m. Gdy przewaga polkowiczanek sięgneła 25 punktów trener Rusin wpuścił na parkiet młode koszykarki z Polkowic - Monikę Jasnowską oraz Agatę Dobrowolska. Ta druga zaliczyła nawet dwa punkty. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 73:49.
- Zagraliśmy bardzo dobry mecz w obronie i to przede wszystkim mnie cieszy. Jutro jednak jest mecz numer dwa i o dzisiejszym zwycięstwie musimy jak najszybciej zapomnieć, bo będzie on miał na pewno inny przebieg, a wygrać trzeba trzy pojedynki - powiedział tuż po meczu Arkadiusz Rusin, trener CCC.
- Nie zrealizowałyśmy nic z założeń taktycznych. Musimy wyciągnąć w nioski i jutro zagrać zupełnie inaczej - stwierdziła z kolei Javier Fort Puente, trener Lotosu.
W serii do trzech zwycięstw CCC prowadzi 1:0. Jutro mecz numer dwa. Ten pojedynek, podobnie jak dzisiejszy rozpocznie się o godzinie 18.
CCC POLKOWICE - LOTOS GDYNIA 73:49
(17:10, 17:1, 16:23, 23:15)
CCC: Lavender 13, Walich, Zoll po 9, Musina 6, Maltsi 4 oraz Bibrzycka 14, Perovanovic 9, Majewska 7, Dobrowolska 2, Dziwińska, Gajda, Jasnowska po 0.
LOTOS: Anderson 13, Jinks 10, Robert 8, Henry 4, Ziętara 0 oraz Kaczmarska 9, Knezevic 4, Misiuk 1, Bandyk 0.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?